Dlaczego ludzie jeżdżą po alkoholu?

7/07/2017 09:07:00 AM




Jestem oburzony! Chociaż to jest najlżejsze określenie, jakie przychodzi mi obecnie do głowy. Jestem wściekły, zły, wkurwiony! Gotuje się we mnie wszystko i to przez zdarzenia, o których słyszy się codziennie. Zdarzenia, przez które cierpią niewinni ludzie. Zdarzenia, przez które bardzo często cierpią dzieci, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę zwaną życiem. Co z tego, że o tym się mówi? Co z tego, że podawane są mrożące krew w żyłach statystyki? Co z tego, że pokazywane jest nam na co dzień cierpienie tych osób, czy ich bliskich, skoro zawsze znajdzie się jakiś gamoń, który ma to w dupie. Co kieruje takimi ludźmi, że to robią? Co Ci debile chcą udowodnić, wsiadając za kółko po alkoholu, czy prochach?


Chęć popisania się


Standard? Młody chłopak poznaje laskę, uwalają się w sztok, po czym wsiada do auta. Są dziewczyny, którym to imponuje. Chcą poczuć adrenalinę związaną z robieniem czegoś niedozwolonego, na co rodzice z pewnością nie wyrazili by zgody. Wolność! Życie! Przygoda! Jazda! Wypadek! Kalectwo! Trumna! Tak to się kurwa może skończyć. Popisy.. Co Wam będę gadał.. Wiecie sami jak wyglądają popisy nieopierzonych kurczaków na trzeźwo, którzy dorwali autko tatusia.. Pizda na gaz i za ojczyznę. Jak to mówią „Jestem królem wsi, mam passata TDI”. To wszystko nic. Łepek ma pojęcie, to niech świruje, ale dodając do tych wyczynów „coś ekstra” igra się z życiem. Nie tylko zresztą swoim.. 

Nie ma z kim wrócić


Impreza. Alkohol.. Mimo wmawiania sobie i innym, że pić się nie będzie, to zawsze znajdzie się jakiś Sebek, który będzie namawiał w stylu: „no stary, ze mną się nie napijesz”? A no kurwa nie! I nie namawiaj mnie więcej, bo Ci powybijam te dwa ostatnie zęby.. Zamiast tego, często zdarza się, że ludzie ulegają i mówią, no dobra – polej.. zbliża się finał imprezy i wtedy przychodzi moment, kiedy delikwent się ogarnia w tym, że nie ma jak wrócić.. No kto go odwiezie do domu, jak wszyscy uwaleni w trupa? Nie, no przecież na noc nie zostanie, bo albo się wstydzi, albo gospodarz nie wyraża na to zgody. Taksówki też nie weźmie, bo co powie w domu, a auto na rano potrzebne rodzicom.  Jak to powiedzieli Panowie z kabaretu Moralnego Niepokoju „na bocznych nie stoją”. Wyżej cenimy to, czy nie wpierdolą mandatu, czy nie zabiorą kwitów, od własnego i czyjegoś zdrowia czy życia.. 

Nerwy


Alkohol powoduje wiele nieprzemyślanych sytuacji. Po spożyciu działamy impulsywnie, co może doprowadzić do awantur. Wtedy nawet najlepsi koledzy potrafią się śmiertelnie obrazić i w przypływie agresji mogą do głowy przyjść głupie myśli. Opowiem Wam historię prawdziwą.

Zorganizowałem imprezę u mnie na działce nad jeziorem i zjechało się dosyć sporo osób, w tym mój przyjaciel. Każdy miał zapewniony nocleg, bo miejsca mam tam sporo. Standard. Grill, alko, wyprawa na raki. Założyłem się z kimś o flaszkę, że złapię raka w jeziorze;P. dodam, że wygrałem zakład. Coś jednak poszło nie tak. W trakcie imprezy, kiedy cała ferajna miała już dobrze w czubie, to ktoś rzucił hasło: Jedziemy na Mejdej! To taki klub, który znajduje się kilka kilometrów od naszej lokalizacji. Pokłóciliśmy z kumplem, bo nie było nikogo trzeźwego do kierowania i padały dość ostre słowa. Jedyne co pamiętam, to jak powiedziałem „to koniec przyjaźni”. Oczywiście obaj do dzisiaj się z tego śmiejemy, jednak wtedy wesoło nie było. Po tych słowach, mój kumpel mówi do mnie: oddaj mi kluczyki do samochodu. Na szczęście ja zachowałem rozsądek w postaci mojej żony, która z nami była. Skończyło się na ostrej wymianie zdań, ale po uświadomieniu mu, że w takim stanie  nigdzie nie pojedzie, po chwili wszyscy poszliśmy spać. Skończyło się dobrze.. W tym naszym przypadku, jednak taki impuls może doprowadzić do tego, że ktoś faktycznie może wsiąść do auta..

Bo mam blisko..


Kolejna sytuacja z moim udziałem. Siedzieliśmy sobie z kolegami i raczyliśmy się perełką (takie zajebiste piwo z Lublina), wesoło ogólnie było. Takie spotkanie po latach. Dodam, że wzięliśmy sobie może po dwa, a spotkaliśmy się, żeby pogadać, a nie pić. Wtedy nie wiadomo skąd „przyszedł” jeden koleś z naszej wsi. Najebany zdrowo. Zaczęliśmy rozmawiać i mówił, że wianek w pracy mieli, czy coś podobnego. Mieszkał od tego miejsca, gdzie przebywaliśmy może ze dwa kilometry, więc rzut beretem. Zapytaliśmy jak wraca, a on na to wskazał palcem na samochód i mówi, ze właśnie nim ma zamiar wracać. Spokojnie wyjaśniliśmy mu, żeby poszedł piechotą, bo ma blisko, a jak wytrzeźwieje, to wróci po auto. Nasz rozmówca zgodził się z nami, że tak faktycznie będzie lepiej, po czym zaczął iść.. w stronę auta.. Otworzył, wsiadł i je uruchomił. Na szczęście w porę do niego dobiegliśmy, ja otworzyłem drzwi, a mój kolega wyrwał kluczyki ze stacyjki. Powiedzieliśmy wtedy temu niedoszłemu kierowcy parę słów, a same kluczyki mój kolega zabrał do siebie do domu i powiedział mu, że odda mu, jak przyjedzie po nie trzeźwy. 

To, że do celu mamy blisko, nie znaczy, że możemy jak gdyby nigdy nic wsiadać do auta pod wpływem.

Nie reagujemy


Zdarza się, że będąc świadomym tego, że kierowca jest pod wpływem jakiegoś gówna, przyzwalamy na to, by to on kierował. Tego będę uczył córkę. By choćby nie wiem gdzie była, choćby nie wiem która była godzina, to jak nie będzie miała jak wrócić, lub nie ma trzeźwego kierowcy, to po nią przyjadę, lub pomogę coś zorganizować. 

Kolejna sytuacja. Moja znajoma z mężem i dzieckiem przyjeżdżała do domu rodzinnego na święta.. Trasa 60 kilometrów, więc nie daleko. Przejechali tylko 40.. Mieli wypadek, w którym oboje zginęli, a dziecko zmarło w szpitalu.. Jak się później okazało, to kierowca miał sporo we krwi.. Pokazało to, jak nieodpowiedzialni potrafią być ludzie.

Dlaczego właściwie o tym piszę?


Parę dni temu, pijany kierowca potrącił dwuletnią dziewczynkę, przez co straciła ona nóżkę. Miało to miejsce w moim województwie. W takich wypadkach człowiek podświadomie zadaje sobie pytanie: A gdyby to było moje dziecko? Gdyby to ten pierdolony zwyrodnialec potrącił moje dziecko? Niech każdy sobie sam odpowie na to pytanie.. 

Jeżeli ktoś już chce wsiąść pijany lub naćpany za kółko, to niech do mnie zadzwoni. Przyjadę, nakieruję mu auto na jakieś solidne drzewo i niech się zabija. Byle by nie ucierpiał nikt, komu na życiu zależy.


9 komentarzy:

  1. Nie wiem co nimi kieruje...
    Żadna wymówka nie jest dobra, nie ma dla nich wymówki
    Nie toleruje alkoholików, po piwie nawet na rower nie wsiądę.....

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak niestety działa alkohol, odbiera rozum, poczucie odpowiedzialności zanika... a potem dochodzi do tragedii :(
    I najgorsze jest to, że Ci ludzie nie myślą, że mogą kogoś zabić, że może dojść do wielkiego nieszczęścia tylko tak jak piszesz, myślą czy uda im się ominąć spotkanie z policją!

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz całkowitą rację! Nie pojmuję jazdy pod wpływem alkoholu ani niczego jeszcze gorszego... Często, gdy jestem po prostu zmęczona to boję się wsiąść za kierownicę... Tak samo uważam, że kierowcy po 60 roku życia powinni mieć regularnie badania, testy z aktualnych przepisów ruchu drogowego i sprawdzian za kółkiem... Tak raz na 5 lat mniej więcej. Większość moich trudnych sytuacji na drodze, kiedy serce zamierało na kilka milisekund było z udziałem właśnie osób mniej więcej po 60... Zdecydowanie częściej, niż tych najmłodszych kierowców...

    OdpowiedzUsuń
  4. To straszna sprawa i tutaj każda wymówka jest zła!

    OdpowiedzUsuń
  5. W sumie nie mam co się na ten temat dodatkowo rozpisywać bo oczywiste (szkoda że nie dla wszystkich) że po alko się nie kieruje i w zasadzie mam takie samo zdanie.
    Ps. Perełkę też lubię... Tylko chmielową bo export mi nie podchodzi ;-).

    OdpowiedzUsuń
  6. Podzielam Twoje zdanie, tym bardziej, że sama jestem kierowcą. Do ludzi niestety nie dociera, smutne to bardzo i nawet przerażające.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wyobrażam sobie, jak można siadać za kierownicę na podwójnym gazie. Ja nawet na trzeźwo nie wsiadam, bo nie czuję się na siłach i nie mam do tego predyspozycji - więc wolę wcale nie robić tego cholernego prawa jazdy i nie ryzykować, że kogoś albo siebie zabiję . Prowadzenie pod wplywem alkoholu to kompletna głupota i brak wyobraźni...

    OdpowiedzUsuń
  8. można by pisać i edukować bez końca, a do tych do których powinno to dotrzeć to i tak nie dociera.Alkohol i auto razem to skrajna głupota

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo podobało mi się mocne hasło kampanii (sprzed paru lat) przeciwko piciu i wsiadaniu za kółko: "Pijani kierowcy wiozą śmierć!" Dosadnie i w punkt.
    Aczkolwiek z piciem i wsiadaniem za kółko jest jeszcze jeden problem. Bardzo często pije się wieczorem, a później człowiek idzie spać. Rano jest przekonany, że wytrzeźwiał. Niestety w nocy nasz metabolizm spada i o poranku najczęściej nadal nie powinno się wsiadać za kółko. Bo wciąż alkohol może mieć spory wpływ na nasze reakcje.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.