Jak zaoszczędzić podczas zagranicznych wakacji?
Jeżeli codziennie czujesz, że pot płynie Ci po plecach, a idąc na spacer, czy do pracy starasz się wybierać tę bardziej
zacienioną stronę ulicy, zwiększasz wydatki na zimne napoje czy lody, a w pracy
myślisz o wszystkim byle nie o niej, to najprawdopodobniej cierpisz na bardzo
często spotykaną przypadłość wśród ludzi w wieku produkcyjnym. Jest to tak
zwany syndrom chcęnaurlopowy. Brzmi ciekawie? Sam tę nazwę wymyśliłem jakieś 7 sekund
temu. Jeżeli chcecie, to możecie jej używać na co dzień:)
Urlop! Wakacyjny urlop, który zapewne zaplanowany masz
starannie mniej więcej od stycznia, chyba że żyjesz spontanicznie i nie
planujesz nic. Wiedz jednak, że nawet jeśli nie masz go zaplanowanego, to i tak
Ci on przysługuje. Nic tylko usiąść przed komputrem, odpalić Internety i kupić
wycieczkę last minet na Seszele, po czym wystarczy spakować swoją samarkę i
ruszyć letadłem na wakacje marzeń. Chyba, że zostaniesz na miejscu np. Porwana dla okupu albo coś, to wtedy fajnie
nie będzie, jednak z pewnością będzie co wspominać.
Nie każdy jednak może sobie pozwolić na takie wojaże ol
inklusiw za 6 koła za tydzień. Na szczęście nadchodzę z pomocą! Jak zawsze w
trudnych momentach pojawiam się z Nienacka (z Krasnegostawu dokładnie) i ratuję
Was przed złem tego świata. Powiem Wam, że można spędzić znacznie dłuższy
urlop, za dużo mniej pieniążka! Można wyjechać na zasłużony odpoczynek i
cieszyć się świetną pogodą przez cały pobyt, a całkowity koszt wyniesie nas
mniej, niż pobyt nad Bałtykiem.
Bułgaria
Tak! Bułgaria to kraj! W Europie nawet. Tylko Bułgarów tam
pełno.. ale da się przeżyć.:P Ma ona dostęp do morza, podobnie jak Polska, ale nie podobnie do Czech, które takiego dostępu nie mają! Mało
tego. Te morze jest znacznie cieplejsze od naszego Bałtyku. Morze Czarne, tak się ono nazywa. No ale od
początku. Chcecie zaoszczędzić? To pokaże Wam jak to zrobiliśmy my.
Lokalizacja
Pierwsze pytanie, na które musimy sobie odpowiedzieć, to
gdzie dokładnie chcemy jechać. Mówiąc o Bułgarii, z marszu nasuwają się na myśl
dwa słynne kurorty: Złote Piaski oraz Słoneczny Brzeg. Złote Piaski położone są
obok Warny, czyli miasta Portowego, które jest każdemu pewnie znane choćby z
Wina za 16 zł o tej samej nazwie. W Bitwie pod Warną zginął nasz księżuńcio –
Władysław Warneńczyk. I to by było na tyle, jeżeli chodzi o moją wiedzę na
temat tego miasta. Drugi kurort położony jest w okolicach miejscowości Burgas.
Oba miasta w swojej infrastrukturze mają lotniska, więc źle nie jest. No ale
oszczędzić przecież chcemy..:P Któro z tych dwóch kurortów mamy wybrać w celu
tanich super wakacji? Odpowiadam – żadno. Im bardziej znana miejscowość, tym
drożej. Normalne przecież. Dlatego za cel naszej wyprawy, obraliśmy miejscowość
Obzor, która położona jest mniej więcej po środku drogi między dwoma znanymi
kurortami.
Sama miejscowość tętni życiem, ale tylko w trakcie sezonu.
Poza nim, jest pusto jak w moim portfelu przed wypłatą. Jedyne co może
denerwować to kupcy handlujący podrabianym towarem i spotkać ich można na
każdym kroku. Jeżeli ktoś chce kupić torebkę Prady, czy Armaniego za śmieszne
pieniądze, to tylko tam. Znaczek co prawda pewnie dosyć szybko się odklei, ale
kto to zauważy:P
Miejscowość już mamy, to ogarniamy nocleg. Chyba w dobie
Internetu nie muszę tłumaczyć, że wystarczy w Google wpisać frazę: Obzor
noclegi, by nam to ułatwić. Dla leniuchów i niezorganizowanych też nic
straconego. Można jechać w ciemno i z pewnością znajdziemy coś na miejscu.
Cena
Tu jest najlepsze! Ceny za osobę zaczynają się już od 7 euro
za osobę, czyli przeliczę Wam na szybko. Będzie to jakieś 30 zł! Nad Bałtykiem
znajdziemy coś za tą kasę? Chyba tylko pole namiotowe..
Warunki są różne. Jednak Jest to dosyć młody kurort, który dopiero się rozwija
i to bardzo szybko, więc tego..;P My trafiliśmy w gościnę do starszych kobiet,
które same mieszkają w maluteńkim domku, a duża chata jest dla turystów. My u
nich płaciliśmy wspomniane 7 euro. Każdy miał swoje łóżko, i nawet dach nad
głową, więc czuliśmy się jak u siebie. Mało tego. Te panie codziennie
przynosiły nam swoje warzywa i owoce z ogródka! Niby taki mały gest, a potrafił
tak umilić pobyt.
Dojazd
Jako, że celem posta jest pokazanie, że nie trzeba drogo, a
wręcz można tanio, to wybraliśmy się autem. Dokładnie na 3 auta. Taką sobie
eskapadę wyprawiliśmy. Najkrótsza droga z mojego miejsca zamieszkania biegnie
przez Ukrainę, następnie Rumunię i jesteśmy w Bułgarii. Dlatego właśnie
zdecydowaliśmy się na podróż przez.. Słowację, Węgry, przez Rumunię i tak do
Bułgarii. Dalej o jakieś 300 kilometrów, ale za to nie staliśmy pół dnia na
granicy z Ukrainą. Podróż na miejsce zajęła nam dwa dni. Trochę długo jak na
1500 kilometrów, ale prawdopodobnie dlatego, że urządziliśmy sobie nocleg w
Rumunii. Nie problem jechać i się zarypać, po czym dwa dni dochodzić do siebie.
Tak na spokojnie. Doszedł co prawda koszt noclegu – jakieś 30 zł za osobę, ale
to nie aż tak dużo. Sama droga mija dosyć spokojnie. Nie jedziemy po żadnych
wertepach, no może krótki odcinek w Bułgarii, a tak to elegancko, co może
zaskoczyć każdego. Na podróż spakowaliśmy sobie jedzenie i zimne napoje, które
to spakowaliśmy do styropianowego pudła, a do środka wrzuciliśmy zamrożone
wkłady. Zamiast tego można wykorzystać butelki plastikowe z zamrożoną wodą,
które też sobie świetnie radzą.
Plaża
Jeżeli liczysz na idealnie czystą wodę, pełną kolorowych
stworzeń, to się przeliczysz. Dno jest piaszczyste, a nie tak jak np. w
Chorwacji kamieniste, przez co warunki są zbliżone do tych, które możemy
spotkać nad Bałtykiem. Tylko woda jest znacznie cieplejsza. W Lipcu osiąga ona
24-26 stopni, więc jak dla mnie idealnie. Plaże oczywiście są strzeżone przez
ratowników, których budki rozstawione są dosyć gęsto. Przy całej długości plaży
biegnie promenada, która zwłaszcza wieczorem prezentuje się nieziemsko. Można
wtedy usiąść przy jednym z kilku drink barów, które wyglądają, jak te rodem z
rajskich plaż.
Jedzenie
Tutaj mega pozytyw. Jedzenie w każdej z nadmorskich knajp
jest bardzo podobne, ceny zresztą też. Jednak w przeciwieństwie do Polski, jest
tu po prostu smacznie! Porównując do Polski, to to dzisiaj czuję ten smak
zamrożonych pierogów z nad polskiego morza, których było kilka a kosztowały
mnie prawie 20 zł.. Tam jest inaczej. Może
nie super tanio, ale za cenę 7 zł (w przybliżeniu) dostaniemy już zwyczajny
klasyczny i co najważniejsze szybki obiad. Ćwiartkę kurczaka, ryż i surówkę. Za
coś lepszego trzeba zapłacić mniej więcej 15-20 zł. W pamięci utkwił mi
szczególnie tamtejszy gulasz, który podawany jest w glinianym kociołku. Mega!!!
Do tego stopnia przypadł nam do gustu, że moja żona znalazła przepis i kilka
razy sama go zrobiła. Jednak pół dnia stania przy garach, żeby zrobić obiad,
nie zawsze jest łatwe do pogodzenia z codziennymi obowiązkami. Kolejną zaletą
tamtejszego jedzenia jest grill. Nie dostaniemy tam odgrzewanej w mikrofali
karkówki, tylko kucharze mają wydzielone kąciki na widoku i tam na świeżo je
przyrządzają, a klient może bez problemu podejść i powiedzieć jak bardzo chce
mieć upieczoną.
Obsługa
Kolejny plus. Kraj biedny, a jednak o klienta dbają. Z
kelnerami nie da się nie dogadać. Czy to po angielsku, rosyjsku, czy o dziwo –
Polsku. Każdy w eleganckich fartuchach, na których niemożliwością jest dostrzec
plamy po frytkach czy coś. Co nam zaimponowało, to również szybka reakcja i
przeszkolenie. Jedna osoba, która z nami była, zasłabła i zaczęła mieć drgawki.
Kelner wtedy, w ciągu kilku sekund przybiegł z jakąś tabletką, po której
znajomy po chwili zaczął dochodzić do siebie. Lekarz przyszedł po kilku
minutach. Skończyło się tylko na strachu.
Lokalne trunki
Rakija. O tym trunku słyszał pewnie każdy. To taki bimber
regionalny. Jednak w Bułgarii nie trafiliśmy na typowo domowej roboty, jak to
jest w Chorwacji czy Grecji, gdzie ludzie czasem i przy drodze stoją. Tutaj
można kupić tylko w sklepach, a na butelkach normalnie jest banderola. Ma ona
40 %, czyli tyle ile nasza wódka, więc nie jest jakaś szczególnie mocna, ale
jest smaczna, i dodatkowo wzmacnia odporność! Serio. Jak pojechaliśmy po raz
pierwszy do tego kraju, to zaraz po przyjeździe każdego prawie dopadły nudności
i biegunki. Jak nam powiedział właściciel, to koniecznie po przyjeździe trzeba
wypić trochę mocnego alkoholu, który wybije bakterie, na które nie mamy
przecież odporności. Kolejnym razem tak zrobiliśmy i przez cały pobyt nie zachorował nikt;)
Zwiedzanie
Jesteśmy przecież autem, więc grzechem by było nie
skorzystać. Szczególnie warte odwiedzenia są dwie miejscowości: Nessebar, oraz
Sozopol. Piękne stare miasteczka portowe, położone w malowniczych miejscach. Z
Nessebar idealnie widać kurort Słoneczny Brzeg. Można się w tych miasteczkach
zakochać. Sozopol z kolei położony jest przy granicy z Turcją, czyli około 100
kilometrów od naszego Obzoru. Jednak jeden dzień śmiało warto poświęcić, bo
wrażenia będą niezapomniane.
Koszt
No i teraz tak. Robimy podsumowanie. Naszym środkiem
lokomocji, była poczciwa Skoda Octavia 1,9 TDI (to taka na ropę), spalanie mimo
jazdy przez Rumuńskie góry, wyniosło średnio 4,9 litra na 100 km.
Podróżowaliśmy autem w 4 osoby, więc koszt nam się podzielił. Sam koszt paliwa
i opłat drogowych (winietki) wyniósł nas 340 zł za osobę, więc rewelacyjnie!
Opłacenie noclegów zarówno w Bułgarii (14 dni), jak i W Rumunii (2 dni)
wyniosło nas około 460 zł za osobę. Śniadania i kolacje przygotowywaliśmy
wspólnie, co może wydać się Wam dziwne – helloł, to przecież wakacje! Jednak
wbrew pozorom, dzięki zaangażowaniu tylu osób i fajnej atmosferze, było to
bardzo fajne. Na żarełko robiliśmy oczywiście zrzutki. Wyszło około 100 zł na
osobę. Alkohol kupowaliśmy na zmianę. Rakija kosztowała za 0,7 jakieś 15 zł, a
dwulitrowa butelka piwa równo 5 zł. Szaleństwo:P Dużo nie piliśmy, bo
pojechaliśmy odpoczywać a nie chlać. Obiady ciężko policzyć, bo np. moja żona
zamawiała czasami tylko zupę, którą się najadała, a ja mięcho..: Pno ale
przyjmijmy, że średnio wydawaliśmy na obiady łącznie 30 zł dziennie. 13 obiadów
wyniosło nas 390 zł. Na atrakcje typu spadochron doczepiony do motorówki się
nie pchaliśmy. Koszt taki to 50 zł za kilka minut. Nie to, że było szkoda kasy,
ale zwyczajnie się nie chciało. Do tego wszystkiego trzeba było kupić sobie
pierdółki i prezenciki dla rodzinki. To przyjmijmy, że wyniosło nas z 200 zł.
Pozostały koszt, to jakieś drinki, przekąski, alkohol.. Cała podróż na dwie
osoby wyniosła nas jakieś 2700-2800 zł, za 14 dniowy pobyt w Bułgarii, 100
metrów od morza, oraz do tego czasu 4 dni drogi. Po dwa w każdą stronę. Łącznie
18 dni za taką kasę. Jak widać można spędzić zajebiste wakacje w fajnym
miejscu, za cenę od której aż uśmiech pojawia się na twarzy. Można tanio i
fajnie, wystarczy dobrze się do tego przygotować.
Jeżeli jednak Bułgaria Ci nie odpowiada, to zawsze możesz miejsca, które opisałem tutaj
Jeżeli jednak Bułgaria Ci nie odpowiada, to zawsze możesz miejsca, które opisałem tutaj
A Wy jaką formę preferujecie? Autem, czy raczej korzystacie z usług biur
podróży i nie martwicie się o nic?
Podobne wpisy:
-gdzie na wakacje w 2017 roku? te miejsca powinieneś odwiedzić.
-czy zabrać dziecko na wesele?
-zrobiliśmy to we czwórkę
Podobne wpisy:
-gdzie na wakacje w 2017 roku? te miejsca powinieneś odwiedzić.
-czy zabrać dziecko na wesele?
-zrobiliśmy to we czwórkę