Jak zaoszczędzić podczas zagranicznych wakacji?

8 years ago
Jeżeli codziennie czujesz, że pot płynie Ci po plecach, a idąc na spacer, czy do pracy starasz się wybierać tę bardziej zacienioną stronę ulicy, zwiększasz wydatki na zimne napoje czy lody, a w pracy myślisz o wszystkim byle nie o niej, to najprawdopodobniej cierpisz na bardzo często spotykaną przypadłość wśród ludzi w wieku produkcyjnym. Jest to tak zwany syndrom chcęnaurlopowy. Brzmi ciekawie? Sam tę nazwę wymyśliłem jakieś 7 sekund temu. Jeżeli chcecie, to możecie jej używać na co dzień:)


Urlop! Wakacyjny urlop, który zapewne zaplanowany masz starannie mniej więcej od stycznia, chyba że żyjesz spontanicznie i nie planujesz nic. Wiedz jednak, że nawet jeśli nie masz go zaplanowanego, to i tak Ci on przysługuje. Nic tylko usiąść przed komputrem, odpalić Internety i kupić wycieczkę last minet na Seszele, po czym wystarczy spakować swoją samarkę i ruszyć letadłem na wakacje marzeń. Chyba, że zostaniesz na miejscu np.  Porwana dla okupu albo coś, to wtedy fajnie nie będzie, jednak z pewnością będzie co wspominać.

Nie każdy jednak może sobie pozwolić na takie wojaże ol inklusiw za 6 koła za tydzień. Na szczęście nadchodzę z pomocą! Jak zawsze w trudnych momentach pojawiam się z Nienacka (z Krasnegostawu dokładnie) i ratuję Was przed złem tego świata. Powiem Wam, że można spędzić znacznie dłuższy urlop, za dużo mniej pieniążka! Można wyjechać na zasłużony odpoczynek i cieszyć się świetną pogodą przez cały pobyt, a całkowity koszt wyniesie nas mniej, niż pobyt nad Bałtykiem.

Bułgaria



Tak! Bułgaria to kraj! W Europie nawet. Tylko Bułgarów tam pełno.. ale da się przeżyć.:P Ma ona dostęp do morza, podobnie jak Polska, ale nie podobnie do Czech, które takiego dostępu nie mają! Mało tego. Te morze jest znacznie cieplejsze od naszego Bałtyku. Morze Czarne, tak się ono nazywa. No ale od początku. Chcecie zaoszczędzić? To pokaże Wam jak to zrobiliśmy my.

Lokalizacja


Pierwsze pytanie, na które musimy sobie odpowiedzieć, to gdzie dokładnie chcemy jechać. Mówiąc o Bułgarii, z marszu nasuwają się na myśl dwa słynne kurorty: Złote Piaski oraz Słoneczny Brzeg. Złote Piaski położone są obok Warny, czyli miasta Portowego, które jest każdemu pewnie znane choćby z Wina za 16 zł o tej samej nazwie. W Bitwie pod Warną zginął nasz księżuńcio – Władysław Warneńczyk. I to by było na tyle, jeżeli chodzi o moją wiedzę na temat tego miasta. Drugi kurort położony jest w okolicach miejscowości Burgas. Oba miasta w swojej infrastrukturze mają lotniska, więc źle nie jest. No ale oszczędzić przecież chcemy..:P Któro z tych dwóch kurortów mamy wybrać w celu tanich super wakacji? Odpowiadam – żadno. Im bardziej znana miejscowość, tym drożej. Normalne przecież. Dlatego za cel naszej wyprawy, obraliśmy miejscowość Obzor, która położona jest mniej więcej po środku drogi między dwoma znanymi kurortami.

Sama miejscowość tętni życiem, ale tylko w trakcie sezonu. Poza nim, jest pusto jak w moim portfelu przed wypłatą. Jedyne co może denerwować to kupcy handlujący podrabianym towarem i spotkać ich można na każdym kroku. Jeżeli ktoś chce kupić torebkę Prady, czy Armaniego za śmieszne pieniądze, to tylko tam. Znaczek co prawda pewnie dosyć szybko się odklei, ale kto to zauważy:P
Miejscowość już mamy, to ogarniamy nocleg. Chyba w dobie Internetu nie muszę tłumaczyć, że wystarczy w Google wpisać frazę: Obzor noclegi, by nam to ułatwić. Dla leniuchów i niezorganizowanych też nic straconego. Można jechać w ciemno i z pewnością znajdziemy coś na miejscu.

Cena


Tu jest najlepsze! Ceny za osobę zaczynają się już od 7 euro za osobę, czyli przeliczę Wam na szybko. Będzie to jakieś 30 zł! Nad Bałtykiem znajdziemy coś za tą kasę? Chyba tylko pole namiotowe..

Warunki są różne. Jednak Jest to dosyć młody kurort, który dopiero się rozwija i to bardzo szybko, więc tego..;P My trafiliśmy w gościnę do starszych kobiet, które same mieszkają w maluteńkim domku, a duża chata jest dla turystów. My u nich płaciliśmy wspomniane 7 euro. Każdy miał swoje łóżko, i nawet dach nad głową, więc czuliśmy się jak u siebie. Mało tego. Te panie codziennie przynosiły nam swoje warzywa i owoce z ogródka! Niby taki mały gest, a potrafił tak umilić pobyt.


Dojazd


Jako, że celem posta jest pokazanie, że nie trzeba drogo, a wręcz można tanio, to wybraliśmy się autem. Dokładnie na 3 auta. Taką sobie eskapadę wyprawiliśmy. Najkrótsza droga z mojego miejsca zamieszkania biegnie przez Ukrainę, następnie Rumunię i jesteśmy w Bułgarii. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się na podróż przez.. Słowację, Węgry, przez Rumunię i tak do Bułgarii. Dalej o jakieś 300 kilometrów, ale za to nie staliśmy pół dnia na granicy z Ukrainą. Podróż na miejsce zajęła nam dwa dni. Trochę długo jak na 1500 kilometrów, ale prawdopodobnie dlatego, że urządziliśmy sobie nocleg w Rumunii. Nie problem jechać i się zarypać, po czym dwa dni dochodzić do siebie. Tak na spokojnie. Doszedł co prawda koszt noclegu – jakieś 30 zł za osobę, ale to nie aż tak dużo. Sama droga mija dosyć spokojnie. Nie jedziemy po żadnych wertepach, no może krótki odcinek w Bułgarii, a tak to elegancko, co może zaskoczyć każdego. Na podróż spakowaliśmy sobie jedzenie i zimne napoje, które to spakowaliśmy do styropianowego pudła, a do środka wrzuciliśmy zamrożone wkłady. Zamiast tego można wykorzystać butelki plastikowe z zamrożoną wodą, które też sobie świetnie radzą.



Plaża


Jeżeli liczysz na idealnie czystą wodę, pełną kolorowych stworzeń, to się przeliczysz. Dno jest piaszczyste, a nie tak jak np. w Chorwacji kamieniste, przez co warunki są zbliżone do tych, które możemy spotkać nad Bałtykiem. Tylko woda jest znacznie cieplejsza. W Lipcu osiąga ona 24-26 stopni, więc jak dla mnie idealnie. Plaże oczywiście są strzeżone przez ratowników, których budki rozstawione są dosyć gęsto. Przy całej długości plaży biegnie promenada, która zwłaszcza wieczorem prezentuje się nieziemsko. Można wtedy usiąść przy jednym z kilku drink barów, które wyglądają, jak te rodem z rajskich plaż.



Jedzenie


Tutaj mega pozytyw. Jedzenie w każdej z nadmorskich knajp jest bardzo podobne, ceny zresztą też. Jednak w przeciwieństwie do Polski, jest tu po prostu smacznie! Porównując do Polski, to to dzisiaj czuję ten smak zamrożonych pierogów z nad polskiego morza, których było kilka a kosztowały mnie prawie 20 zł.. Tam jest inaczej. Może nie super tanio, ale za cenę 7 zł (w przybliżeniu) dostaniemy już zwyczajny klasyczny i co najważniejsze szybki obiad. Ćwiartkę kurczaka, ryż i surówkę. Za coś lepszego trzeba zapłacić mniej więcej 15-20 zł. W pamięci utkwił mi szczególnie tamtejszy gulasz, który podawany jest w glinianym kociołku. Mega!!! Do tego stopnia przypadł nam do gustu, że moja żona znalazła przepis i kilka razy sama go zrobiła. Jednak pół dnia stania przy garach, żeby zrobić obiad, nie zawsze jest łatwe do pogodzenia z codziennymi obowiązkami. Kolejną zaletą tamtejszego jedzenia jest grill. Nie dostaniemy tam odgrzewanej w mikrofali karkówki, tylko kucharze mają wydzielone kąciki na widoku i tam na świeżo je przyrządzają, a klient może bez problemu podejść i powiedzieć jak bardzo chce mieć upieczoną.

Obsługa


Kolejny plus. Kraj biedny, a jednak o klienta dbają. Z kelnerami nie da się nie dogadać. Czy to po angielsku, rosyjsku, czy o dziwo – Polsku. Każdy w eleganckich fartuchach, na których niemożliwością jest dostrzec plamy po frytkach czy coś. Co nam zaimponowało, to również szybka reakcja i przeszkolenie. Jedna osoba, która z nami była, zasłabła i zaczęła mieć drgawki. Kelner wtedy, w ciągu kilku sekund przybiegł z jakąś tabletką, po której znajomy po chwili zaczął dochodzić do siebie. Lekarz przyszedł po kilku minutach. Skończyło się tylko na strachu.

Lokalne trunki


Rakija. O tym trunku słyszał pewnie każdy. To taki bimber regionalny. Jednak w Bułgarii nie trafiliśmy na typowo domowej roboty, jak to jest w Chorwacji czy Grecji, gdzie ludzie czasem i przy drodze stoją. Tutaj można kupić tylko w sklepach, a na butelkach normalnie jest banderola. Ma ona 40 %, czyli tyle ile nasza wódka, więc nie jest jakaś szczególnie mocna, ale jest smaczna, i dodatkowo wzmacnia odporność! Serio. Jak pojechaliśmy po raz pierwszy do tego kraju, to zaraz po przyjeździe każdego prawie dopadły nudności i biegunki. Jak nam powiedział właściciel, to koniecznie po przyjeździe trzeba wypić trochę mocnego alkoholu, który wybije bakterie, na które nie mamy przecież odporności. Kolejnym razem tak zrobiliśmy i przez  cały pobyt nie zachorował nikt;)

Zwiedzanie


Jesteśmy przecież autem, więc grzechem by było nie skorzystać. Szczególnie warte odwiedzenia są dwie miejscowości: Nessebar, oraz Sozopol. Piękne stare miasteczka portowe, położone w malowniczych miejscach. Z Nessebar idealnie widać kurort Słoneczny Brzeg. Można się w tych miasteczkach zakochać. Sozopol z kolei położony jest przy granicy z Turcją, czyli około 100 kilometrów od naszego Obzoru. Jednak jeden dzień śmiało warto poświęcić, bo wrażenia będą niezapomniane.

Koszt


No i teraz tak. Robimy podsumowanie. Naszym środkiem lokomocji, była poczciwa Skoda Octavia 1,9 TDI (to taka na ropę), spalanie mimo jazdy przez Rumuńskie góry, wyniosło średnio 4,9 litra na 100 km. Podróżowaliśmy autem w 4 osoby, więc koszt nam się podzielił. Sam koszt paliwa i opłat drogowych (winietki) wyniósł nas 340 zł za osobę, więc rewelacyjnie! Opłacenie noclegów zarówno w Bułgarii (14 dni), jak i W Rumunii (2 dni) wyniosło nas około 460 zł za osobę. Śniadania i kolacje przygotowywaliśmy wspólnie, co może wydać się Wam dziwne – helloł, to przecież wakacje! Jednak wbrew pozorom, dzięki zaangażowaniu tylu osób i fajnej atmosferze, było to bardzo fajne. Na żarełko robiliśmy oczywiście zrzutki. Wyszło około 100 zł na osobę. Alkohol kupowaliśmy na zmianę. Rakija kosztowała za 0,7 jakieś 15 zł, a dwulitrowa butelka piwa równo 5 zł. Szaleństwo:P Dużo nie piliśmy, bo pojechaliśmy odpoczywać a nie chlać. Obiady ciężko policzyć, bo np. moja żona zamawiała czasami tylko zupę, którą się najadała, a ja mięcho..: Pno ale przyjmijmy, że średnio wydawaliśmy na obiady łącznie 30 zł dziennie. 13 obiadów wyniosło nas 390 zł. Na atrakcje typu spadochron doczepiony do motorówki się nie pchaliśmy. Koszt taki to 50 zł za kilka minut. Nie to, że było szkoda kasy, ale zwyczajnie się nie chciało. Do tego wszystkiego trzeba było kupić sobie pierdółki i prezenciki dla rodzinki. To przyjmijmy, że wyniosło nas z 200 zł. Pozostały koszt, to jakieś drinki, przekąski, alkohol.. Cała podróż na dwie osoby wyniosła nas jakieś 2700-2800 zł, za 14 dniowy pobyt w Bułgarii, 100 metrów od morza, oraz do tego czasu 4 dni drogi. Po dwa w każdą stronę. Łącznie 18 dni za taką kasę. Jak widać można spędzić zajebiste wakacje w fajnym miejscu, za cenę od której aż uśmiech pojawia się na twarzy. Można tanio i fajnie, wystarczy dobrze się do tego przygotować.
Jeżeli jednak Bułgaria Ci nie odpowiada, to zawsze możesz miejsca, które opisałem tutaj

A Wy jaką formę preferujecie? Autem, czy raczej korzystacie z usług biur podróży i nie martwicie się o nic?

Podobne wpisy:
-gdzie na wakacje w 2017 roku? te miejsca powinieneś odwiedzić.
-czy zabrać dziecko na wesele? 
-zrobiliśmy to we czwórkę



Obsługiwane przez usługę Blogger.