Czy pies na plaży to dobry pomysł?


Kocham zwierzęta! Tylko taką miłością, jaką człowiek może darzyć zwierzę. Mam dwa kociaki z czego jeden jest srajoduposzurający, jak to nazwała go jedna dziołcha:) Tak Paulina, o Tobie mówie!!:) o tym możecie przeczytać tutaj. Z tego też powodu, zabieram je na różne wycieczki, a kilka ich w życiu było. Dwie przeprowadzki za nami, więc śmiało mogę powiedzieć, że trochę świata (samochodu) zwiedziły. Obecnie wszystkie wspólne wypady, ograniczają się do wyjścia na szczepienie do weterynarza.

Pomagamy

 

Co do pomocy zwierzakom, to staramy się uczestniczyć w każdej akcji na rzecz zwierząt, która organizowana jest w naszym regionie, a sam napisałem nawet o fundacjach walczących o życie zwierzaków i do dzisiaj ten post, ku mojemu wielkiemu zadowoleniu, jest przeczytany przez największą ilość osób. A przypomnę Wam tutaj:). 

Skoro wstęp zrobiłem o zwierzakach, to wysokim nietaktem z mojej strony było by nie napisanie o nich rozwinięcia, chociaż już trochę mnie znacie i wiecie, że schematy i normy mam delikatnie mówiąc w dupie. Tym razem jednak faktycznie rozwinięcie będzie na temat. Powiem więcej! Nawet może i w zakończeniu coś się znajdzie.

 Załóż dziecku majtki!

 

Byliśmy sobie na plaży. Nie w Chałupach co prawda, ale z chałupy wyjechaliśmy. Plaża ta nie jest przeznaczona dla nudystów, chociaż znaczna część odpowiedzialnych rodziców, babć, ciotek, i innych spokrewnionych superopiekunów tego nie wie. Zdecydowana większość dzieci hasa sobie swobodnie bez majtek. Każdy obecnie ma telefon z funkcją nagraj. Jeżeli chcecie kiedyś znaleźć nagranie ze swoim nagim dzieckiem na prokuratorskich taśmach, gdy złapią kolejnego pedofila, to może zmienicie zdanie, ale to nie mój cyrk, nie moje małpy. 

Przyjechaliśmy jako jedni z pierwszych. Elegancko się rozwaliliśmy w dogodnym miejscu, rozstawiliśmy parasol, by trochę cienia złapać. Tylko parawanu zabrakło.. Chuj tam. Następnym razem sobie uszyję.. Później poszło lawinowo. Spodenki do dołu, odsłaniając moje seksowne upinające zadek bokserki. Zabawki dziecka bach pod samą wodę, dziecko ubrane w strój kąpielowy, Tak kurwa! Dla dzieci też szyją. Masz hajs na telefon z jabłkiem, to i 20 zł możesz zainwestować w bezpieczeństwo dziecka! No i dziecko do wody. Chyba nie muszę Wam mówić, jak to wygląda? Albo powiem. W przyspieszeniu to mniej więcej tak: yyy, trut trut, bach bach bach i jeb w wodę. Tata oczywiście poszedł w sukurs: yyy, trut trut, bach bach bach, o kurwa jaka zimna, i jeb w wodę. Zabawa na całego aż dziecko z zimna nie zsinieje, ale weź tu człowieku spróbuj na koc wyciągnąć! Dostałem 3 low kicki i balachę, po czym poddałem się. Sielanka trwała..

 I wtedy się pojawił...

 

I zaczęli zjeżdżać się ludzie. Młode foczki, stare foki, młode morświny i stare świnie. Obok nas zacumowały dwie kobiety. Jedna młoda – wiek szacuję na 30 lat, chyba że odbyła kilkuletni staż w Rosyjskim łagrze, to wtedy 25. Druga była o pokolenie starsza. Prawdopodobnie mama. No ale nie poszedłem przecież i nie zapytałem: Przepraszam, Czy jest może Pani mamą tej tu obok, czy może  babcią? Nieładnie by to było..:) A co najlepsze, razem z nimi na plaży zameldował się pies bez siurdaka, czyli suczka. Bez kagańca i bez smyczy, pośród całej ludzkiej dziczy, że tak sobie pozwolę użyć rymu w stylu wieszcza naszego narodowego – Mezo..

No i co w tym niezwykłego.. pies na plaży. Nie duży, z ras typowo przyjaznych człowiekowi. A no to w tym niezwykłego, że właściciele zupełnie się nim nie przejmowali. Latała sobie ta sunia jak szalona, pośród małych dzieci, z których kilkoro się go bało. Co z tego, że nie ugryzie. Dziecko się stresuje, więc nie jest to korzystna sytuacja. Moja córka na szczęście się nie przestraszyła, bo wtedy ten pies niestety musiał by przedwcześnie opuścić plażę razem z opiekunami. Nam osobiście nie przeszkadzał, więc olaliśmy temat. Pies jednak poczuł wolność. Cała plaża jego. Zaczął biegać po kocach opalających się ludzi, a jednemu panu prawie przebiegł po jedzeniu. Oczywiście nikt głośno nie zareagował, bo jak tu narażać się na wzrok zabójców innych ludzi..

 Wejście smoka, a raczej flądry.

 

Czas leciał, właściciele założyli sobie łokulary i rozpoczęli kąpiel słoneczną. Pies dalej, jakby go paralizatorem potraktować.. i wtedy przyszedł maj.. A raczej Maj – czyli ja. Przyjszłem z tacką smażonych kartoflów czyli tak zwanymi fyrtkami i rozpoczęliśmy naszą wigilię na plaży. Wigilię poniedziałku oczywiście;). A co wtedy ten pieseł zrobił? Przylazł jak do siebie, siadł brudnym zadkiem na naszym kocu, po czym położył obok swój pyszczek upierdolony w piachu, a wzrokiem zdawał się mówić: „No karm mnie kurwa!”. Skoro wigilia, to niby to miał być nieproszony gość? Not tudej maj friend. Został delikatnie wyproszony z naszego towarzystwa i zaczął dalsze pościgi za niewidzialnymi kośćmi. Wtedy stała się rzecz niesamowita! Flądra! Pamiętacie ją? To ta sama, która poprzednio wołała do siebie moje dziecko, o czym pisałem tu. Ona chyba zawsze tam jest. Pilnuje żeby nikt piachu z dna jeziora nie wywoził..  Inwestycji w lubelskim dużo, a każdy coś na lewo chce dla siebie;) Podeszła do właścicieli tego psa i jazda z nimi!: Proszę zabrać stąd tego psa. Tu się kąpią dzieci, tu odpoczywają ludzie. Ja sama mam psa, ale został on na działce. Również kocham zwierzęta, ale nie przyprowadzam ich w miejsce, gdzie mogą przeszkadzać innym osobom. No bo jak to? Kąpie się małe dziecko, a obok płynie pies? Proszę go zabrać. 

Powiem, że gdyby to był mój pies, i ktoś by mi w taki sposób grzecznie powiedział wypierdalaj, to bym zabrał zwierzaka i ulotnił się jak najszybciej o jakieś 300 kilometrów. Niestety właściciele tego zwierzaka uznali, że plaża to ich wyłączność, a pies jest ratownikiem na plaży, odpowiadając tylko: ale przecież ona chce się tylko bawić. Nikomu przecież krzywdy nie robi..

 Powertatko kontratakuje

 

Czas leciał, a moja córcia nieoczekiwanie strzeliła sobie drzemkę na rękach mojej żony, bo niestety nie zasnęła nam przez drogę i potrzebowała sobie odrobić. Żadne hałasy jej nie przeszkadzały, bo taka była zmęczona. Wtedy jednak w/w pieseł, po kolejnej wodnej kąpieli wylazł z wody i wytrzepał się zaraz przy naszym kocu.. I wtedy miarka się troszku przebrała. A raczej powertatko rozpoczął swój monolog, czując się niczym Kordian na Giewoncie:).  Kulturalnie oznajmiłem, że właściciele tego psa są zdrowo popierdoleni! Napisałem, że kulturalnie? Sory, ja ze wsi:). Do psa oczywiście pretensji nie mieliśmy. Psiak rzeczywiście fajny i chętny do zabawy, jednak nie pośród wielu małych dzieci. Na dodatek pies to pies. Leje co chwile nie ważne gdzie. A że zrobił to obok jakiegoś koca? No taka natura przecież.. Skutek moich przyjaznych słów był taki, że po chwili czary mary, a nasi kocowi sąsiedzi zniknęli. Pewnie byli głodni.. ale w sumie co to mnie obchodzi.. 

Jedziesz na plażę? Świetnie! Korzystaj, odpoczywaj, pływaj, opalaj się, baw się, tańcz, pij. Rób co Ci się tylko podoba. Jednak jeżeli nie potrafisz zapanować nad charakterem swojego zwierzęcia, to zwyczajnie nie zabieraj go ze sobą. 

A wy co myślicie o lejących Wam obok koca na plaży zwierzakom?:)
Obsługiwane przez usługę Blogger.