10 sposobów, by zachęcić dziecko do jedzenia.

8 years ago

Jak zachęcić dziecko do jedzenia?

Nawet nie wiecie, ile razy mała nie chciała jeść. Prośby, tańce, śpiewy, czy modlitwy nie przynosiły żadnego efektu. Może i na początku jest śmiesznie, ale później wkurwienie sięga zenitu. Tak, tak cierpliwość jest cnotą, ale co poradzić jak wszelkie starania kończą się na odwróceniu głowy przez malucha, który szyderczo w sobie się z nas śmieje. Oliwy do ognia dodaje jedno jego słowo. Jedno zwykłe „nie”. Dlaczego tak się dzieje?

Czasami coś po prostu może dziecku nie smakować. We mnie na przykład za cholerę nie da się wcisnąć galarety. Choćby zrobił ją sam Modest Amaro. Nie, bo nie. Rodzice też czasami sieją panikę, bo dziecko Krystyny je więcej od naszego! Cholera! Co mają do tego inne dzieci? To, że inne matki się chwalą, że ich bobas w wieku 4 miesięcy sam robi do nocnika (a znam taki przypadek), wcale nie znaczy, że i nasze musi. To, że niektóre dzieci zaczynają chodzić w wieku 9 miesięcy, jest wyznacznikiem rozwoju naszego dziecka? No nie. Każde rozwija się w swoim tempie. To samo dotyczy właśnie jedzenia. No ale czy możemy coś zrobić, żeby do tej czynności jakoś zachęcić malucha? Oczywiście, że tak. Przedstawiam kilka pomysłów, jakie stosujemy z żoną.


  1. Posiłki spożywamy wspólnie.


    U nas obiad wygląda tak: jedno je, a drugie karmi Kornelę, a później zmiana i szpak dziobał bociana. Jak mała je sama, to po chwili zaczyna się nudzić i amba Fatima, ale niech żona weźmie do ręki kanapkę, to na buźce pojawia się uśmiech i już kanapka należy do córci. Przy obiedzie jest tak samo. Sama zje parę łyżeczek, ale jak tylko zobaczy, że tata je obok, jakoś nabiera chęci.

  2. Trzeba dziecko czymś zająć.


    Jak to jeść i się przy tym nie bawić? Nie da się tak, dlatego bardzo często dajemy jej coś do ręki. Przeważnie są to plastikowe sztućce dla dzieci albo duże drewniane łyżki. Mała jest szczęśliwa i chętniej je… przez chwilę.

  3. Dziecko niekoniecznie lubi to co my.


    Ja nie lubię galarety i każdy o tym w mojej rodzinie wie, więc po prostu mi jej nie dają. Czemu mamy dziecko traktować inaczej? Nie chce jeść kawioru, to dajmy coś innego. Nie wiem... Przegrzebki?

  4. Nie wciskać na siłę.


    To, że tata po całym dniu roboty, potrafi opierdzielić pół świni, meter kartofli i popić cysterną kompotu nie znaczy, że i dziecko to zrobi. Maluch jak sama nazwa wskazuje, jest mały. Rączki są małe, nóżki są małe, więc i żołądek też jest mały i po prostu nie pomieści.

  5. A może coś do popicia?


    Kto nie lubi ciepłej szarlotki z mlekiem? No właśnie. Moja córcia po prostu nie zje jak nie będzie czego do popicia. Oczywiście nie dzielimy proporcji obiadek - picie 50-50 tylko troszeczkę kompociku na smaczek i zadowolenie córki.

  6. Nie poganiaj, to nie wyścigi.


    Moja Kornela w dziedzinie długości jedzenia jest liderką we wszystkich rankingach. To sobie przeżuje, to trochę wypluje, a to kotka nakarmi, przez okno troszkę popatrzy. Wszystko, żeby tylko ojca wyprowadzić z równowagi, ale nie. Tata się nie da! Z uporem maniaka dalej próbuje podać jakże cenną porcję pulpecika. Na spokojnie do tego podchodzimy. Czasem obiadek i godzinę potrafi trwać. Najważniejsze, że w końcu zjada (albo i nie).

  7. Podajemy to, co lubi najbardziej w różnych postaciach.


    Wiadomo, że u dzieci gusta smakowe mogą zmieniać się dosyć często. U nas na szczęście jest kilka dań, które mała uwielbia. Najbardziej zadowolona jest chyba z sosu koperkowego mojej żony, z ziemniakami. Do tego przeważnie robi pulpety cielęce lub wieprzowe. Jednak mięso to tylko dodatek. Mogłaby zajadać sam sos nawet z butelki. Tak samo banany. Tak sobie upodobała, że możemy je dodawać do wszystkiego!. Budyń czy ciasto z bananami są dosłownie pochłaniane przez małego pożeracza. Pewnie i galaretę by zjadła jakby tam były banany.

  8. Zasada co do ręki to do buzi.


    Skoro dzieci najwięcej uczą się przez zabawę, to czemu nie pozwolić bawić się jedzeniem? Bierzemy miseczkę pełną np. spaghetti i na blacik. Kornela bierze sobie makaron w paluszki i wtedy są dwa wyjścia: albo wsadzi sobie do buzi i zje, albo wyrzuci ze śmiechem za siebie. Zawsze przecież można posprzątać, chyba że tak jak ja, ma się dwa koty do pomocy.

  9. Testujemy.


    Staramy się podawać coraz to nowe rzeczy, tak by mała uczyła się smaków. Nie zawsze trafimy w Jej gust, ale przeważnie nowe, najlepiej kolorowe jedzenie smakuje lepiej!
  10. Uwzględniamy co zjadła w międzyczasie.


    Jeżeli przeważnie na kolację Kornela wypija 190 ml mleka, ale godzinę wcześniej zjadła kawałek placka, albo kanapeczkę, to nie ma szans, żeby pokonała całą porcję i nie panikujemy. To, że butla nie jest pusta, nie znaczy, że dziecko jest głodne. Choć zazwyczaj wtrąbi wszystko.

To są tylko metody, które my stosujemy. Każde dziecko jest inne i na pewno nie na każde zadziałają! Nie ma co się przejmować, że dziecko nie chce jeść dopóki nie traci na wadze. A jak wygląda karmienie Waszych dzieci? Chętnie zjadają wszystko, czy trzeba Je do tego zachęcać?
Obsługiwane przez usługę Blogger.