Babcia zmarła przed moim weselem
Bardzo dużą część swojego dzieciństwa spędziłem u dziadków. Było kilka powodów, dla których przebywałem tylko u jednych-po pierwsze byli to rodzice mojej mamy. Wiadomo, że każdej matce bliżej do swoich rodziców, niż do rodziców męża. Mają większe zaufanie i wiedzą, na co ich rodzice mogą sobie pozwolić. Drugim powodem było to, że mieszkają w domu. Tak CI jeszcze żyją i mają się dobrze. Mieszkają w dużym domu, gdzie miejsca do zabawy było pełno. Na podwórku można było grać w piłkę, więc czego więcej dziecku potrzeba? Po trzecie mają domek nad jeziorem. Każde wakacje tam spędzałem. 2 miesiące beztroskiego odpoczynku. Pływać się nauczyłem jak miałem 5 lat i tak samo wcześnie dziadek zabierał mnie na ryby. Za to jestem szczególnie wdzięczny. Do domu zjeżdżaliśmy tylko, jak ktoś zachorował, albo wyskoczyło jakieś zdarzenie losowe. Domek stoi do dzisiaj, jednak w zeszłym roku byliśmy tam może ze trzy razy. Z dzieciństwa pamiętam więcej chwil spędzonych z dziadkami niż z rodzicami.. Zresztą z rodzicami nie mam za dużo wspólnych chwil. Na wakacjach byliśmy raz, na weekend w Bieszczadach. Szał. Za to z dziadkami na różne wycieczki po regionie jeździłem ciągle. Fajnie było.
Do drugich dziadków jeździliśmy bardzo rzadko. Dziadek pił i był chory. Na co? Tego nie wiem do dzisiaj. Wiem tylko, że miał cukrzycę, ale coś tam na pewno jeszcze. Całe ciało miał wytatuowane. Stary kryminalista. Kotwice, pająki, gołe baby. Standard w tamtych czasach. Nie był to dziadek, który brał wnuka na kolana i opowiadał bajkę. Nie, nie. Był to raczej typ, który w bajkach występował jako czarny charakter. Dosłownie. Moim dziadkiem straszyło się dzieci i słyszałem to już od kilku osób. Jak przyjeżdżaliśmy do nich, to czasem nie wstawał nawet z łóżka. Nie pamiętam też, żeby gdziekolwiek pracował i nie pytałem o to nikogo. Babcia natomiast była drobniutka, ale zawsze płakała ze szczęścia, jak przyjeżdżaliśmy. Do samego końca. Byli bardzo biedni, ale zawsze, po upewnieniu się, że dziadek nie patrzy, dawała nam chociaż po 10 zł.
Wygląda to fajnie. Jedni dziadkowie niby idealni, a drudzy zakrawają o patologię. Jednak czas leci, a człowiek robi się mądrzejszy. Ta babcia z dobrej rodziny, co środa i niedziela w kościele. W środy jakieś nabożeństwa czy coś. Świąt nawet nie liczę. Należy do jakiegoś legionu Maryi i jest tylko dwa kroki od świętości, ale doprowadziła do jednego rozwodu, a do drugiego zabrakło niewiele (moich rodziców). Tak potrafi zatruć otoczenie. Wyobraźcie sobie, że podczas Wigilii życzyła mojej żonie, żeby zmieniła moje poglądy polityczne. Dla niej każdy, kto przeciw Rydzykowi, to do piekła od razu. Przestaliśmy tam jeździć od tamtego czasu. Nie wiem, czy tak się zmieniła, czy jak byłem dzieckiem, to tak mną manipulowała, że tego nie dostrzegałem.
Drugą babcię za życia dziadka pamiętam jak przez mgłę. Jednak po jego śmierci tak jakby wszystkie łańcuchy pękły. Zaczęliśmy Ją odwiedzać częściej. Zawsze była ciekawa co u nas i z entuzjazmem słuchała, jak opowiadaliśmy. Przyszedł czas, kiedy mój brat się zaręczył. Zaraz po tym babcia zachorowała. Diagnoza tragiczna. Rak żołądka. Ona się jednak nie załamała. Powiedziała, że przyjdzie na wesele brata, choćby nie wiem co. Wzięła nawet pożyczkę, żeby dać mu prezent weselny. Stan jej zdrowia nie pozwalał na udział w uroczystości. Powiedziała po tym, że na moim będzie na pewno, a ono miało odbyć się dopiero za dwa lata. Rak nie ustępował, a wręcz przeciwnie. Wystąpiły przerzuty na wątrobę. Chemia goniła chemię, ale to nic nie pomagało. Doszło do operacji wycięcia żołądka. Ważyła w pewnym momencie niecałe 30 kg... My wszyscy wspieraliśmy Ją jak tylko się dało. Za każdym razem, jak przychodziłem w odwiedziny, to mówiłem, żeby więcej jadła, bo nie będzie miała siły pić bimbru na weselu. Odpowiadała mi w żartach, że trenuje codziennie pijąc kieliszek. Trochę ponad tydzień przed moim weselem kombinowaliśmy, jak to zrobić, żeby można było babcię przywieźć na ślub. O weselu nie było mowy. Choroba do tego czasu przeniosła się na wszystkie narządy i nie było możliwości. Chcieliśmy, żeby była chociaż na ślubie, chociaż chwilę.
Nie przyjechała na ślub. Zmarła 7 dni przed nim. Mimo walki, którą podjęła, przez te kilka lat choroby. Miała tylko jeden cel. Być na moim ślubie. Nie udało się. Ten podły skurwiel rak Ją pokonał. Byliśmy co prawda przygotowani na to od dłuższego czasu, ale po cichu liczyliśmy, że się uda. Wesele 3 dni po pogrzebie babci. Jak się na nim bawić? A no normalnie! bawiliśmy się, jak nigdy w życiu i to dla niej! Dla babci.
Pamiętajmy o swoich dziadkach, choćby nie wiem jacy byli. Pewnego dnia ich zabraknie. Zbliżają dni babci i dziadka, więc możemy je uczcić. Nie trzeba do tego dużo. Wystarczy nasza obecność i rozmowa. Dziadkowie są super!
Wprawiłeś w zadumę tą historią. Smutną, ale z promykiem optymizmu!
OdpowiedzUsuńMam to szczęście, że wszyscy moi dziadkowie żyją. Jest to dla mnie wielka radość, ponieważ mieli okazję poznać swojego prawnuka :) a on pradziadków. Nie wiem czy będzie ich pamiętał... zobaczymy :)
I jeszcze jedno przemyślenie - z wiekiem docenia się bardziej relacje, zwłaszcza ze starszymi pokoleniami :)
Twoje dziecko ma szczęście. Ja pamietam tylko jedną moją prababcię:) mile ją wspominam.
UsuńWzruszający wpis...
OdpowiedzUsuńMoja babcia zmarła dzień przed Wigilią...W tym roku i w olejnych latach nie będę miała komu złożyć życzeń.
OdpowiedzUsuńBabcia zawsze będzie podczas świąt patrzeć z góry;)
UsuńEch niedawno moja przyjaciółka brała ślub, a kilkanascie dni przed, jej babcia dostała zawału. Na szczescie żyje i się ma dobrze, ale wtedy właśnie przemknela mi przez głowę myśl jak to jest jeśli ktoś z rodziny umiera tuż przed slubem. Oddaliście Babci wspaniały hołd, Wasza radość jest dla niej najcenniejsza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miala i tak zostawione miejsce przy stole i kamerzysta dostał nakaz zeby to uwiecznić.;) czuliśmy jakby z nami była
UsuńJa już od dawna nie mam żadnych Dziadków :( Tatę mamy pamiętam słabo, zmarł jak miałam 7lat. Babcia dawno przed moim urodzeniem.. Dziadek ze strony ojca zmarł jak miałam 2 latka, a babcia, gdy miałam 19. Więc tylko ją dobrze pamiętam. Mój synio niestety już nie ma żadnego Dziadka, a ma tylko 5lat.. :( Obydwu zabrał rak.. Na szczęście ma dwie babcie, które mają się dobrze i są fantastyczne :) Bardzo kochają Juniora i on kocha je :)
OdpowiedzUsuńEhh ten rak. Atakuje szybko i z zaskoczenia..mozna tylko teraz opowiadać dziecku o dziadziach..
UsuńDziękuję Ci za ten wpis. Ja dobrze wspominam dziadków, chociaż znam ich niektóre grzeszki. Mój syn dostał nawet imiona po swoich pradziadkach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was serdecznie.
O proszę;) to tak jak u mojego kolegi. Córkę nazwał imieniem na cześć babci.
UsuńRak to okrutna choroba która nawet po śmierci nie odpuszcza... potworność
OdpowiedzUsuń;(
UsuńPrzykra historia :(
OdpowiedzUsuńPiękny i wzruszający wpis...Ja nie miałam tak dobrych kontaktów z dziadkami.
OdpowiedzUsuńxxBasia
Ja dobrych nie mam z tymi co zostali..;/
UsuńMoja Babcia bardzo chciala byc na siostry slubie. Mowila nawet, ze wie co jej kupi... zmarla na raka nerki.
OdpowiedzUsuńRak zoladka jest trudnym do wyleczenia rakiem. Mielismy pacjentke, ktora dopiero po bolacj dowiedziala sie, ze go ma (lekarze rokowali jej tylko 6 miesiecy zycia, bo miala juz przerzuty w kilku innych miejscach).
Przykro mi, ze babcia zmarla na kilka dni przed weselem. Jestem jednak przekonana, ze obserwowala wszystko juz bez bolu tam z wysoka....
I ja jestem tego pewny! Ja o tym, ze ma raka dowiedzialem sie dosyć późno. Tak jakby rodzice bali sie mi powiedzieć. Nie wiem sam.
Usuńbardzo wzruszający wpis... i dobrze, że bawiliscie się najlepiej! bo ona na pewno by tego własnie chciała!
OdpowiedzUsuńudanego tygodnia!
:) pewnie, że tak.
UsuńWzruszyłeś mnie, och i to bardzo... WIesz, ja też się czasem zastanwiam czy Ludzie się aż tak zmieniają cyz może ja dojrzałam i już patrze na pewne sprawy z innej perspektywy. Dochodzę do wnisoku, że chyba oba warianty sprawdzają się w praktyce. Życie potrafi być okrutne i najgorsze jest to że w filmie oczywiścieTwoja Babcia byłaby na Waszym ślubie. ANie niestety żujemy w okrutnym świecie. ALe powiem CI, że Twoja Babcia była na Waszym ślubie, patrzyła na Was z pięknych zaświatów. Wiem co czułeś bo Rak odebrał mi Mojego Ukochanego Dziadka parę lat temu. TO stało się tak szybko i nie mogłam się z tym pogodzić. W Liceum zawaliłam swoje szkolne wyniki bo po szkole chodziłam do Dziadka do szpitala i siedziałam z nim codziennie. Trzy lata później Dziadek zmarł i nie było mnie przy nim, to był okropny cios o którym zapomnieć nie mogę :( .... Pozdrawiam Was Kochani, Buziaki
OdpowiedzUsuńTak to juz jest, ze bardzo ciezko jest nam się pogodzic ze stratą kogos bliskiego. Najgorsze jest to, ze czasem obarczamy sie za to winą, bo moglismy zrobić coś wiecej, bo moglismy spedzic razem wiecej czasu. Nikt nie patrzy na to, ze taosoba już nie cierpi...
UsuńMój dziadek zmarł kilka miesięcy przed moim ślubem... odwołaliśmy wszystko. To był mój jedyny dziadek i ukochany tata mamy, ciotki, wujka. Nie umiałabym się bawić z myślą, że dopiero odszedł. Ślub był za rok i byłam przekonana, że bawił się tam z nami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
U nas nie bylo mozliwosci juz odwołania, i nie wiem czy na takie cos bysmy sie zdrcydowali. Patrzylismy na to, że babcia by chciała zebysmy nie znieniali daty.
UsuńMNóstwo znam podobnych historii, ale za każdym razem zmuszają do przemyśleń i celebrowania chwili
OdpowiedzUsuńrak jest straszną chorobą... ile istnień zabrał...
OdpowiedzUsuńO tak. I nie ma na to lekarstwa.. Albo ktos nie chce, zeby było..
UsuńChoć wiązało się to z większymi kosztami i było mniej wygodne, zdecydowaliśmy się na ślub w mojej parafii. Zależało mi na tym, by wszyscy żyjący dziadkowie mogli w nim uczestniczyć - i słusznie, niedługo później dziadek trafił do szpitala, praktycznie przestał mówić, jest przykuty do łóżka, kontakt jest z nim bardzo słaby. Mąż ma tylko babcię, a mimo, że jest starsza od moich dziadków, to ma świetne geny - mimo 90 lat spokojnie zniosła ślub i pół wesela :)
OdpowiedzUsuńNo no w takim wieku, to podziwiam za wigor!
UsuńPrzykro mi, że babcia nie widziała jak składasz małżonce przysięgę :(
OdpowiedzUsuńJa tez byłam związana z rodzicami mojej mamy. Teraz dziadek już od czterech lat nie zyje i została babcia! Z drugimi dzidkami mieszkałam, ale jak wyprowadziłyśmy się od ojca, wypieli się na nas. Wiem, że dziadek zmarl już dawno, ale co z z babcią, nie mam pojęcia!
U nas wszyscy mieszkają blisko siebie i chcąc nie chcąc coś tam zawsze się usłyszy co tam słychać u innych.
Usuńmnie dziadek, z którym się wychowywałam zmarł miesiąc temu. i na razie tyle w tym temacie mogę napisać, bo jeszcze nie czuję się na siłach, żeby bardziej go poruszać. ;/
OdpowiedzUsuńŚwieże rany.. Współczuję..
UsuńMój kuzyn też tak miał, w roku, w którym wyprawiał wesele zmarła nam babcia i na 3 tyg. przed wujek (a mi jeszcze dziadek od drugiej strony). To są za duże koszta, by wszystko odwoływać. Jestem pewna, że nasi bliscy zmarli, nie chcieliby byśmy ich opłakiwali i się smucili. Moja ciocia zmarła 6 dni temu, niecałe pół roku po naszym weselu, czuje ogromny smutek i żal, ale gdyby zdarzyło się pół roku temu, nie odwołałabym wesela.
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak kiedyś przy mojej przyszłej teściowej chlapnęłam (nie myśląc), że dziadkowie ze strony mamy to ci najfajniejsi. U mnie w rodzinie i męża też to się potwierdza. I koniec końców u naszego dziecka też. Jedni dziadkowie - ułożeni, pobożni, ale potrafiący sprawić mi wiele przykrości i wspomnień z nimi żadnych nie mam. Drudzy - kochani, dziadek alkoholik, ale najlepszy dziadek pod słońcem, nigdy mnie nie skrzywdził i choć od jego śmierci minęło ponad 20 lat, nadal za nim tęsknię.
OdpowiedzUsuńTwoja Babcia walczyła dzielnie. Bardzo mi przykro, że nie doczekała ślubu, ale z pewnością cieszyłaby się z Waszej decyzji, bo tak dzielnie czekała.
Smutne, ale takie niestety jest życie. Moi dziadkowie mieszkają klatkę obok i często gdy mam wolne popołudnie to idę do nich na kawę, siedzę z babcią i zawsze oglądam te same seriale i programy, robimy razem kolację :) Całe lato dziadkowie spędzają na ogródku, gdzie zawsze mogę do nich przyjść. Nie wyobrażam sobie życia bez nich i doceniam każdego dnia, że mogę z nimi spędzać jeszcze czas...
OdpowiedzUsuńCzasem tak się układa w życiu, że niemalże w tym samym momencie przeplata się gorycz i szczęście. Ciekawa historia. Daje do myślenia. A dziadki, tak jak mówisz potrzebują jedynie naszej obecności, rozmowy i zrozumienia. Pozdrawiam, Mamatywna.
OdpowiedzUsuńPrzykra historia,ale też bardzo wzruszająca, moja babcia też została pokonana przez raka, ale ja nigdy nie miałam z nią aż tak bliskich kontaktów :-(
OdpowiedzUsuńPopłakałam się. Od razu przypomniała mi się moja kochana babcia, która nauczyła mnie wielu istotnych wartości życiowych. Niestety choroba nie wybiera...
OdpowiedzUsuńJejku... czyta się I czyta, a łzy same się zbierają...
OdpowiedzUsuńBeata
My każdy dzień babci i dziadka spędzamy z dziadkami. Najpierw śmigamy do dziadków dzieciaków, a potem do naszych dziadków, bo całe szczęście nasi chłopcy mają jeszcze pradziadków i prababcię. Pielęgnujemy ten czas :)
OdpowiedzUsuńSmutna historia ale niestety los bywa okrutny... :-( Moja ukochana babcia zmarła 1,5 roku temu i też na raka... Tylko tu nie było walki... Ten dziad zjadł ją dosłownie w 3 tygodnie... :-(
OdpowiedzUsuńPrzykra historia choć promyczek optymizmu w niej się kryje. Niestety rak to okrutna choroba ostatnio odebrała mi kolejna bliską osobę
OdpowiedzUsuńCo do moich dziadków to też nie wesoło. Od strony ojca znam tylko babcię, bo dziadek zmarł gdy mój tato był dzieckiem, ale z opowieści wiem, że też się nim "straszyło dzieci", lubił sobie wypić. Z babcią nie mam kontaktu od x lat odkąd stwierdziła, że nie warto utrzymywać kontaktów nawet z własnym synem... Tak naprawdę została mi tylko babcia od strony mamy. Dobrze się kobitka trzyma mimo, że ma już 74 lata. Dziadek zmarł 3 lata temu i mojego wesela niestety nie doczekał.
OdpowiedzUsuńU mnie matka mojego ojca zawsze wolała dzieci swojej córki dlatego nigdy nie czułam się z nią zżyta zawsze byłam na drugim planie. Ojca taty widziałam może ze dwa razy w życiu. Mama natomiast mojej mamy zmarła gdy miałam 4 lata, a ojciec gdy chodziłam do gimnazjum. Nie mam obecnie dziadków w sumie nigdy ich tak naprawdę nie miałam. Ludzie starsi mają pierdolca na punkcie kościoła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńU mnie było podobnie. Z tym, ze to ja i brat byliśmy tymi lepszymi. Mojej mamy brata syn byl przez naszych dziadkow traktowany gorzej... No ale co poradzić..
UsuńMi została już tylko jedna babcia, którą niekoniecznie akceptuję ze względu na jej egoistyczne zachowanie. W tamtym roku pochowaliśmy babcię od strony mamy, 2 lata temu dziadka, czasem nie zdajemy sobie sprawy, jak szybko ludzie odchodzą i nie mamy czasu na podziękowanie im za obecność, dlatego teraz jak jestem u siebie w mieście staram się spędzać każdą wolną chwilę z moją mamą, by nie czuła, że jest sama.
OdpowiedzUsuńDokladnie tak. Spedzamy wiele lat ze sobą, a brakuje nam czasu na podziekowanie...
UsuńTragiczna sytuacja... Mojej koleżanki z kolei babcia umarła podczas trwania jej wesela - nie było jej, bo leżała w szpitalu. Rodzina nic jej nie powiedziała, chciała, żeby dziewczyna się wybawiła. I chyba jest im za to wdzięczna, bo potem się rozsypała...
OdpowiedzUsuńdomyślam się, że to był silny cios;/
UsuńNo to się poryczałam. Masz szczęście, że pora już późna - i że makijaż zdążyłam zmyć, zanim przeczytałam Twój post.
OdpowiedzUsuńJa z jednym dziadkiem nie mam wcale kontaktu - po śmierci babci wyprowadził się, założył nową rodzinę w sumie nigdy nie był obecny w naszym życiu. Natomiast z drugimi dziadkami jestem bliżej niż z rodzicami - i wiem, że zawsze mogę liczyć na pełne wsparcie z ich strony.
przykro mi..:(
OdpowiedzUsuńTakie scenariusze pisze wyłącznie zycie Tylko prawdziwe historie wprawiają nas w zadume i dodaja nam olbrzymich pokladow emocji...
OdpowiedzUsuń