Czy ADHD istnieje?

8 years ago

Pamiętacie moją walkę o pampersy, która miała miejsce dosyć niedawno? Macie przypomnienie. Powiem Wam coś w sekrecie. Otóż znowu byłem na zakupach! Naprawdę! A do dziesiątego daleko:). Tym razem jednak, żeby wszystko na pewno kupić, to zabrałem ze sobą żonę. Taki romantyczny wypad we dwoje. Jak za młodzieńczych lat. Randka w tesco…

No i łazimy sobie. Żona jak chyba każda kobieta zaczęła od najważniejszego – ubranka dla dzieci. Jakby moje dziecko nie miało w czym chodzić. A ma! Dużo ma. Ma tyle, że ooo. Moja żona za to nie ma. No bo jak inaczej mam sobie tłumaczyć ciągłe jęki, że „nie mam w czym chodzić”?


Kobiety to mają przerąbane. Sukienka na każdą okazję musi być inna, bo przecież nie pójdzie dwa razy w jednej, bo ktoś już ją widział.. Sprzedać też nie sprzeda.. buty muszą być pod kolor sukienki. Najlepiej trzy pary. Na obcasach, szpilki i na obcasach.. To jednak nic. Codziennie na imprezę okolicznościową się nie chodzi.. Za to zwykłe wyjście z żoną do sklepu staje się dla faceta wyzwaniem. Chłop już stoi ubrany i gotowy do wyjścia. Zarzucił na grzbiet, co tylko było pod ręką. Buty włożył pierwsze lepsze. Zresztą jedyne jakie ma. A żona mu mówi – daj mi jeszcze chwilkę, tylko nos poprawię… A co ty Michael jesteś, że Ci odpadł.. No dobra – mówię. Poczekam. Muszę się jednak rozebrać, bo czuję, że zaraz będę cały mokry.. Mija tak 5 minut. I raptem słyszę – muszę się przebrać! What, że kurwa co? Już mieliśmy wychodzić przecież. Na co żona przeobrażając się w demona oznajmia stanowczo – Zobacz jak ja wyglądam! Nie pójdę tak. Nie mam w czym chodzić! I jeszcze po chwili dodaje – No sam mi coś wybierz no! Wtedy facet by nie okazywać złości wykrzykuje w myślach wszystkie przekleństwa tego świata.. Po pół godziny jednak wreszcie ruszamy. Ja zadowolony, a żona wkurwiona na mnie, na siebie, na ubrania, na przyciąganie ziemskie i na ruch obrotowy ziemi..

Dziecko z ADHD

No i łazimy po Tesco. Żona skończyła walkę z dziecięcymi ubrankami, co tylko ją jeszcze bardziej zdenerwowało, bo przecież NIC NIE MA! Idziemy dalej. Żeby poprawić jej humor skręcam w ulubioną alejkę wszystkich kobiet. Aleja rozkoszy.. Słodycze i czekolady. Żona od razu nabiera rumieńców i staje się aniołkiem, jak wtedy kiedy pierwszy raz przyjechałem do Niej do domu:P. Po przeczesaniu półek idziemy po resztę pierdół.. I raptem.. na samym środku Tesco akcja. Matka zbiła płaczące dziecko. Mało tego, zaczęła się drzeć, że zaraz dostanie drugi raz i to mocniej!

Ciekawi jesteście naszej reakcji? A jak Wy byście się zachowali w takiej sytuacji?
My zachowaliśmy się normalnie. Oboje byliśmy w chwilowym szoku, ale poszliśmy dalej. Bo co mnie obchodzi jakaś baba? Ma taki sposób na wychowanie? Okej.. Przecież każda matka wie najlepiej, co jest najlepsze dla jej dziecka – brzmi znajomo? Oleliśmy tę sytuację. Tylko teraz tak. Czy zrobiliśmy dobrze? Nie wiem. Ale my nie jesteśmy Jezusami, że każdemu mamy ścieżki prostować. Nie działamy w jakiś ugrupowaniach zajmującymi się biciem dzieci. Nie mamy prawa umoralniać tej kobiety. Zrobiła jak zrobiła. A to, że miało to miejsce, kiedy w ciul ludzi było obok, to inna kwestia. Ciekawi mnie tylko, czy Jej działania przyniosły jakiś skutek. Ciekawi mnie, co daje bicie dzieci. Inaczej. Wiem co daje. Sam byłem bity jak coś przeskrobałem. A skrobałem dużo. Odpowiedź jest jedna. Nic dobrego.
Dziecko jeszcze nie wie, co jest dobre, a co nie. To, że gania po sklepie, to znaczy, że chce się bawić. Chociaż ostatnio coraz więcej ludzi na takie zachowanie ma jedną diagnozę – ADHD… Ja na taką diagnozę z kolei mam odpowiedź – buhahahahahah!

Dziwisz się, że dziecko ma za dużo energii? Zostaw ten pierdolony telefon czy komputer i weź je na dwór. Poganiaj za piłką, albo poślij na jakieś zajęcia, gdzie będzie mogło się zmęczyć. A nie.. przepraszam.. No jak dziecko na trening.. jeszcze się spoci, albo zmęczy.. coś sobie może zrobić przecież..

Sami sobie wkręcamy ADHD

Szukamy i sami wkręcamy sobie i dzieciom jakieś choroby, czy odchyły, gdy tylko zaczynają robić coś nie po naszej myśli. Sam dużo czasu spędzam na telefonie. Ale u nas dziecko się nie nudzi. Kiedy ja odpoczywam, to bawi się żona. Mamy też to szczęście, że bardzo blisko mieszkają dziadkowie, którzy bardzo często nas odwiedzają. Ale jak kto woli. Można spędzać wiele godzin i dni na wizytach u lekarzy. Dawać dziecku leki na ADHD, które do stu beczek śledzi nie istnieje!!!

Dzieci na placu zabaw się bawią, a mamuśki siedzą i plotkują. Co chwilę jest tylko: nie idź tam, zostaw to, nie rób tego, wyjmij to z buzi, oddaj śledzionę koledze.. Tylko nie, nie i nie! same zakazy.. i jeżeli dziecko mimo tego dalej coś robi, a to przecież jest dziecko i będzie to robiło, czy Ci się to podoba czy nie, to zaraz mamy diagnozę. Nieposłuszny i nadpobudliwy. trzeba jechać do doktora.. 

Pytanie. Czy jeżeli przełożony zacznie krzyczeć na swój zespół, bo nie wykonali jakiegoś zadania, to znaczy, że jest nadpobudliwy? u dzieci w takiej sytuacji było by, że tak.

Gdyby, ktoś Wam wkręcił, że Wasze dziecko częściej spogląda w lewo niż w prawo, i zaleciłby Wam badanie, bo to może być objaw jakiejś choroby, to też byście pojechali? Wiecie jak to się odbywa? Ktoś wynajdzie lek, albo specyfik. Nie ma pojęcia na co. Po testowaniu go, okazuje się, że nie wywołuje on żadnych efektów ubocznych, nie uzależnia i jest ogólnie nieszkodliwy. Jednak nie leczy nic. Wpierdolił kupę kasy w badania, testy i papiery legalizujące, więc musi mu się to jakoś zwrócić.. Zaczyna się lobbing. Wpompuje jeszcze więcej kasy, żeby ktoś wymyślił chorobę, która będzie się objawiała jakąś nic nie znaczącą dolegliwością, a lekarstwo na nią będzie tylko jedno i będzie wymagana długa nim kuracja.. Jakie to lekarstwo? Eureka!

Pieniądz robi pieniądz. Tak jak w budownictwie. Jakby murarz wymurował idealnie, tak majstry od tynków i dociepleń nie mogliby zarobić na kombinowaniu. Tak zawsze można zgonić na murarza i przewalać ludzi na materiale, który i tak pójdzie na sprzedaż na lewo. Przerabiałem sam takie rzeczy, więc wiem. Ludzie są naiwni i można im wkręcić wszystko. O! albo drugi przykład budowlany. Przyjmijmy, że ktoś ma nam zrobić posadzki w domu, czy gdzieś tam. Mówi, że będzie miała ona grubość 10 cm. Po zmierzeniu powierzchni zamawiany jest towar. „fachowiec” jeszcze przed dostarczeniem towaru na budowę, część materiału zabiera dla siebie, a nam robi posadzkę – 8 cm. 20 % mniej towaru. Można? Można. Bo klient i tak się nie połapie. Dokładnie tak samo jest z tymi nowymi chorobami.


Na koniec wrócę jeszcze do tych, co biją dzieci. Obierzcie za cel ścianę która jest najdalej od Was, rozpędźcie się i przypierdzielcie w nią głową, to może Was  to czegoś nauczy.
Obsługiwane przez usługę Blogger.