Czy ja jestem normalny?
![]() |
normalny facet? |
Jestem normalny, czyli dla wielu inny. Tak, podkradłem tytuł z
jednej z piosenek. Nie mogłem jednak wymyślić nic lepszego, co mogłoby
odzwierciedlić to, co czuję, gdy patrzę na to, co się dzieje wokół. Jestem
zwykłym gościem, który jeszcze do niedawna nie wyróżniałby się niczym. No może
poza ponadprzeciętną inteligencją, urodą, wdziękiem, klasą, charakterem,
romantyzmem, bajerą, poczuciem humoru czy talentem do śpiewu.
Teraz jednak mam wrażenie, że staję się jakimś dziwakiem,
którego niedługo będą wytykać palcami. I to nie w stylu, że laski będą
wskazywać na mnie i szeptać – zobacz, to on. Matko, jakie ciacho. Nie nie. Ten
etap już za mną. Ludzie będą wytykać palcem i mówić coś w stylu – On jest
jakiś dziwny. Weź zobacz gościa. No jak tak można. Dziwak.
Jestem normalny
Ubieram się normalnie. Sweter, dres,
sandały i skarpety. No może nie zawsze, to wszystko na raz, ale chwalę się
tylko, że mam. Nie zakładam rurek. Jak można nie chodzić w rurkach? Teraz
mam problem z kupnem spodni, bo większość ciśnie w jaja, a przepukliny na nich
nie mam.
Jestem normalnym rodzicem.
Jestem rodzicem, a nie biorę udziału w przechwałkach, że
moje dziecko jest lepsze niż Twoje. Chociaż z pewnością jest, bo jest moje. Nie krytykuję innych osób za to, że mają inne sposoby karmienia, ubierania, czy
usypiania swoich dzieci. Mam to szczerze w dupie. Nie wrzucam zdjęć swojego
dziecka, które mają na celu… no właśnie co? Uczymy BLW po to, by pokazać jak
całe jest ubabrane jedzeniem? Słyszałem nawet, że są ludzie którzy wrzucają
zdjęcia kupy dziecka. Może ja wrzucę zdjęcie swojej, z podpisem „zgadnijcie co
jadłem?”
Mam konto na Instagramie
Co do zdjęć, dosyć niedawno założyłem konto na Instagram.
To takie coś do wrzucania zdjęć. I tyle wiem o tym. Nie wrzuciłem żadnego
zdjęcia z wykrzywioną gębą w dzióbek, ani robionego w lustrze. Moje jest tak
ujebane, że pewnie i tak nic by nie było widać. Zdjęcia z dzióbkiem. Zrobi
sobie laska sztuczne usta, które są wielkości starożytnego Rzymu i jeszcze je wykrzywia.
To ma być seksowne? Bardziej seksowny jest już mój pazur u nogi, na który spadł
mi klocek drzewa i przez to zrobił się siny, jak nos pana Miecia po
alko-maratonie.
Jestem normalnym blogerem
No jestem blogerem. Początkującym, co prawda. Coś tam już napisałem,
coś tam już niby wiem. Nie mam parcia na szkło, żeby zostać top. Nie muszę. Ja
wiem, że już jestem top. Mam swój styl i się go trzymam. Ma być luźno jak w
zbyt dużych majtkach. To jest cel jaki sobie stawiam. Jeżeli chcecie czytać coś, co jest napisane książkowo, poradniki, czy ogólnie zamulacze czasu, to wpiszcie
sobie w Google „najlepszy blog” i idźcie tam. Ja piszę tak jak mówię na co
dzień – normalnie. Nie mam zamiaru spędzać wiele godzin nad tworzeniem
arcydzieł literackich. Jak chcę przekazać, że np. jakiejś miejsce mi się
podoba, to piszę że jest zajebiste i to wyczerpuje temat.
Jestem normalnym facetem
Lubię usiąść wieczorem i do meczu wypić
piwo. Nawet kosztem tego, że nie posprzątam kuchni o co prosi mnie żona. Zdarza
mi się pierdolnąć skarpety w kąt i tak leżą do rana, aż jaśnie Pan Andrzej nie
zaniesie ich do kosza na pranie. Nie chodzę na solarium, ani do kosmetyczki. W
zamian za to obgryzam paznokcie i zdrapuję strupy, jeżeli jakieś są. Nie siedzę
przed lustrem i nie wyrywam sobie brwi. Czasem zapomnę umyć ryja przed wyjściem
do pracy. Nie przejmuję się tym, czy to, co mam na sobie jest uprasowane czy
nie. To właśnie kiedyś było normalne.
Mam Facebooka
Żeby jakoś ten mój blog dotarł do większej liczby osób niż
ja i moja żona, to założyłem też fanpejdża. Polubiło go już ponad 300 osób,
więc jak dla mnie to szał! Jeszcze niedawno, gdy zakładałem bloga, to nawet
sobie nie wyobrażałem, że tak szybko uda mi się to osiągnąć. Raz nawet
zapłaciłem chyba z 8 zł za promocję posta, ale szybko stwierdziłem, że po co?
Jeżeli się ludziom będzie podobało, to sami będą przychodzić, a co ważniejsze –
będą zostawać dłużej.
Nie jestem sportowcem
Sport.. Wszędzie teraz tylko diety, sporty i fitmamuśki.
Ciekawy jestem ile z tych fit mam, ćwiczyło w szkole na wfie? Chodziłem do
szkoły i wiem, jak łatwo załatwić sobie zwolnienie. Bo mojemu dziecku jeszcze
się coś stanie. Tak stanie się. Skolioza i spaczenie umysłu wywołane nadmiernym
gapieniem się w magiczną skrzyneczkę (telefon). Wiecie jaki zawód obecnie staje
się coraz bardziej popularny? Trener personalny. A ile trzeba doświadczenia, by
nim zostać? Odbyć jakiś kurs, wziąć papier i zacząć nauczać, jak Jezus prawie.
Chcielibyście np. żeby ktoś uczył wasze dzieci karate a sam nigdy nie trenował?
Odbył kurs, zdobył certyfikat i zaczął uczyć? Więcej szkody można narobić niż
pożytku. Jeszcze raz trener personalny. Przyjmijmy, że ja, który na siłkę nie
chodził nigdy, zacząłbym to robić. Trafię na dziewczynę, która jest świeżo po
kursie i co? Ona ma mi układać dietę? Od kiedy to dietę układa ktoś taki?
Nawet najlepsi sportowcy korzystają z usług dietetyków a nie trenerów
personalnych. Dietetyk przynajmniej skończył szkołę w tym kierunku. Nie mam
bzika na punkcie sportu. Nie mam bzika na punkcie swojego ciała. Nie mam na to
czasu. Wolę w tym czasie pobawić się z dzieckiem, albo zrobić coś, na czym
skorzysta moja rodzina. Jestem z tego dumny, bo nasz czas wspólny nie ogranicza
się do zrobienia wspólnego zdjęcia i wrzucenia go na Insta, żeby inni widzieli, jak to u mnie nie jest zajebiście..
Jestem na diecie
Dieta. Wychowałem się na mięsie. Jem mięso i mięso będę jadł
w dalszym ciągu. Jak chodziłem do szkoły, to wegetarianami były tylko
jednostki. O weganach nawet nie wspominam, bo to jakiś nowy kult jest. A teraz?
Restauracje wegańskie. Wszędzie tylko przepisy na żarcie fit i moje ulubione –
potrawy bezglutenowe. Kto z Was w młodości słyszał o glutenie? Kto z Was w
ogóle wie, co to jest ten gluten? Ja nie wiem dokładnie i mam to w dupie. Jem to
na co mam ochotę, albo inaczej. Jem to co zrobi moja żona, która na szczęście
nie jest normalna. Może to nas połączyło? Normalność, która dla wielu jest
dziwactwem?