odkąd piszę bloga, chcą zrobić ze mnie kobietę!

10/14/2017 08:29:00 PM
Kobietą być


Blogosfera chce zrobić ze mnie kobietę!

Wygląda to tak. Odpoczywam sobie po pracy, starając się robić to, co bez wątpienia wychodzi mi najlepiej. Robić to, za co otrzymałem mistrzowskie papiery, które sprawiają, że w tej jakże szerokiej dziedzinie jestem autorytetem, z którego masa, żeby nie powiedzieć rzesza ludzi, może brać przykład, czyli w skrócie nie robić nic.


Zupełnie niespodziewanie, podobnie jak wtedy, kiedy Zbigniew Bródka wygrał złoto olimpijskie w Soczi, ruszając nerwa Holendrom, a co lepsze ruskim, odezwał się mój smart fon, ale nie tak po ludzku, jak tam ziom leci pytając, tylko tak śmiesznie pip zrobił, o tak właśnie. Wziąłem go za rękojeść, jeżeli tylko tak można nazwać najbardziej wytartą od posuwania ręką część jego i wcisnąłem klawisz funkcyjny, czyli prostokącik plastikowy w ramce metalowej. Usłyszałem zgrzyt rozruchu procesorów, których tam mam w liczbie 4 słownie cztery, wyczułem delikatny smród spalenizny, wynikający z przegrzewania się podzespołów, takich jak Real Madryt na przykład, którym do prawdziwych zespołów daleko jest, jak mojej babci do Lichenia i dobrze, bo codziennie by jeździła, albo co gorsza, prosiłaby mnie, żebym zawiózł, a ja do „świętych” miejsc nie jeżdżę z obawy przed spłonięciem. Po chwili jednak coś zatrybiło i na ekranie pojawiła się taka ikonka mała z symbolem koperty świadczącej o tym, że właśnie dostałem wiadomość email zapewne ze spamem jak zwykle, że znowu jakiś spadek dostałem, albo kiedy zgłoszę się wreszcie po wygraną. Klikam i zdziwko! Tak mawiają u nas na wschodzie ludzie w sytuacjach, kiedy coś ich niespodziewanie zaskoczy i oznacza to nic innego jak zwyczajne zdziwienie, a nie opowiadanie o tym, z kim się ostatnio spotykało i po co. Tym razem było inaczej i wydedukowałem to nawet przed otworzeniem zawartości mejla, tylko po samym tytule, który w żaden sposób clickbajtowy nie był, tylko taki normalny i brzmiał on tak: propozycja współpracy.

Zajebiście! – pomyślałem sobie, szperając jęzorem między piątką a szóstką dolną, o zęby chodzi właściwie, bo chyba jakąś dziurę tam mam, gdyż za każdym razem jak wciągnę powietrze ustami, to taki świst radosny spomiędzy tych właśnie trzonowców słyszę. Ktoś wreszcie się zainteresował moją skromną, miłą, nieśmiałą, wrażliwą osobą, albo sieje spam po wszystkich blogerach, na jakich trafi i nawet treści mejla nie zmienia.

Rozpocząłem dokładne analizowanie wiadomości, by żaden szczegół nie umknął mojej uwadze, która w tym momencie, a raczej w tamtym, bo to było parę godzin temu, skupiona była tylko i wyłącznie na tej czynności. Z każdym kolejnym słowem uświadamiałem sobie, że jestem kimś wyjątkowym, kimś zajebistym, że ta oferta jest skierowana tylko do mnie, bo wreszcie ktoś zauważył, że pojawiła się nowa osoba, która nie boi się walić do bram raju blogerskiego i to nie z pięści, ale taranem płonącym, jak we Władcy Pierścieni był, a konkretnie trzeciej jego części, gdy bramę Gondoru „otwierali” niedobrzy CI. Czytam, czytam, czytam. Już powoli odpływam w ekstazie, licząc potencjalne wpływy na konto, już widzę siebie, jak kupuje nowe auto i to takie, które ma radio działające nawet i nawiew na szybę sprawny. Już chwytam za śrubokręt płaski z ostro zakończonymi brzegami, by na ścianie swojej w sypialni, którą z moją piękną żoną dzielę, odznaczyć datę zarobienia tych milionów, a tu nagle - ostatnie zdanie tekstu:

-Mamy nadzieję, że pozytywnie rozpatrzy PANI propozycję współpracy..

Nosz hokus pokus czary mary! Helloł!!! Ja mam siuśka, więc jaka Pani do cholery przepraszam tej? Pani, to można napisać do kogoś, co narządy rozrodcze ma schowane, a nie fikuśnie dyndają między nogami! Czy ja wyglądam na Panią? Faktycznie nie jedna modelka może mi nóg zazdrościć, ale nie włosów na klacie! Widzieliście kiedyś kobietę z zarośniętymi cycami? No nie! Dlatego też z pełną odpowiedzialnością słów wypowiedzianych, a w tym konkretnym przypadku napisanych odpowiedziałem, że nie jestem zainteresowany ofertą, która trafia również do setki innych blogów. Czy mój blog jest jak setka innych? No nie? Mój jest tylko taki, jak mój, więc nie ma drugiego takiego miejsca na świecie, które zrobi dobrze zarówno facetowi, jak i kobiecie.


A jeżeli jeszcze raz jakiś ktoś zza komputera czy zza muru poda w wątpliwość moją płeć, to niech wie, że mam wyjątkowe umiejętności nabyte podczas wieloletniej praktyki, które stały się postrachem dla takich jak oni. Jeżeli jeszcze raz ktoś napisze do mnie per Pani, to zacznę tego kogoś szukać, a jak znajdę, to kopnę w dupę.

podobne posty:

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.