odkąd piszę bloga, chcą zrobić ze mnie kobietę!
![]() |
Kobietą być |
Blogosfera chce zrobić ze mnie kobietę!
Wygląda to tak. Odpoczywam sobie po pracy, starając się
robić to, co bez wątpienia wychodzi mi najlepiej. Robić to, za co otrzymałem
mistrzowskie papiery, które sprawiają, że w tej jakże szerokiej dziedzinie
jestem autorytetem, z którego masa, żeby nie powiedzieć rzesza ludzi, może brać
przykład, czyli w skrócie nie robić nic.
Zupełnie
niespodziewanie, podobnie jak wtedy, kiedy Zbigniew Bródka wygrał złoto
olimpijskie w Soczi, ruszając nerwa Holendrom, a co lepsze ruskim, odezwał się
mój smart fon, ale nie tak po ludzku, jak tam ziom leci pytając, tylko tak
śmiesznie pip zrobił, o tak właśnie. Wziąłem go za rękojeść, jeżeli tylko
tak można nazwać najbardziej wytartą od posuwania ręką część jego i wcisnąłem klawisz funkcyjny, czyli prostokącik plastikowy w ramce metalowej.
Usłyszałem zgrzyt rozruchu procesorów, których tam mam w liczbie 4 słownie
cztery, wyczułem delikatny smród spalenizny, wynikający z przegrzewania się
podzespołów, takich jak Real Madryt na przykład, którym do prawdziwych zespołów
daleko jest, jak mojej babci do Lichenia i dobrze, bo codziennie by jeździła,
albo co gorsza, prosiłaby mnie, żebym zawiózł, a ja do „świętych” miejsc nie
jeżdżę z obawy przed spłonięciem. Po chwili jednak coś zatrybiło i na ekranie
pojawiła się taka ikonka mała z symbolem koperty świadczącej o tym, że właśnie
dostałem wiadomość email zapewne ze spamem jak zwykle, że znowu jakiś spadek
dostałem, albo kiedy zgłoszę się wreszcie po wygraną. Klikam i zdziwko! Tak mawiają
u nas na wschodzie ludzie w sytuacjach, kiedy coś ich niespodziewanie zaskoczy
i oznacza to nic innego jak zwyczajne zdziwienie, a nie opowiadanie o tym, z
kim się ostatnio spotykało i po co. Tym razem było inaczej i wydedukowałem to
nawet przed otworzeniem zawartości mejla, tylko po samym tytule, który w żaden
sposób clickbajtowy nie był, tylko taki normalny i brzmiał on tak: propozycja współpracy.
Zajebiście! – pomyślałem sobie, szperając jęzorem między
piątką a szóstką dolną, o zęby chodzi właściwie, bo chyba jakąś dziurę tam mam,
gdyż za każdym razem jak wciągnę powietrze ustami, to taki świst radosny spomiędzy tych właśnie trzonowców słyszę. Ktoś wreszcie się zainteresował moją
skromną, miłą, nieśmiałą, wrażliwą osobą, albo sieje spam po wszystkich blogerach,
na jakich trafi i nawet treści mejla nie zmienia.
Rozpocząłem dokładne analizowanie wiadomości, by żaden
szczegół nie umknął mojej uwadze, która w tym momencie, a raczej w tamtym, bo
to było parę godzin temu, skupiona była tylko i wyłącznie na tej czynności. Z
każdym kolejnym słowem uświadamiałem sobie, że jestem kimś wyjątkowym, kimś
zajebistym, że ta oferta jest skierowana tylko do mnie, bo wreszcie ktoś
zauważył, że pojawiła się nowa osoba, która nie boi się walić do bram raju blogerskiego
i to nie z pięści, ale taranem płonącym, jak we Władcy Pierścieni był, a
konkretnie trzeciej jego części, gdy bramę Gondoru „otwierali” niedobrzy CI.
Czytam, czytam, czytam. Już powoli odpływam w ekstazie, licząc potencjalne
wpływy na konto, już widzę siebie, jak kupuje nowe auto i to takie, które ma
radio działające nawet i nawiew na szybę sprawny. Już chwytam za śrubokręt
płaski z ostro zakończonymi brzegami, by na ścianie swojej w sypialni, którą z
moją piękną żoną dzielę, odznaczyć datę zarobienia tych milionów, a tu nagle
- ostatnie zdanie tekstu:
-Mamy nadzieję, że pozytywnie rozpatrzy PANI propozycję
współpracy..
Nosz hokus pokus czary mary! Helloł!!! Ja mam siuśka, więc
jaka Pani do cholery przepraszam tej? Pani, to można napisać do kogoś, co
narządy rozrodcze ma schowane, a nie fikuśnie dyndają między nogami! Czy ja
wyglądam na Panią? Faktycznie nie jedna modelka może mi nóg zazdrościć, ale nie
włosów na klacie! Widzieliście kiedyś kobietę z zarośniętymi cycami? No nie!
Dlatego też z pełną odpowiedzialnością słów wypowiedzianych, a w tym konkretnym
przypadku napisanych odpowiedziałem, że nie jestem zainteresowany ofertą, która
trafia również do setki innych blogów. Czy mój blog jest jak setka innych? No
nie? Mój jest tylko taki, jak mój, więc nie ma drugiego takiego miejsca na
świecie, które zrobi dobrze zarówno facetowi, jak i kobiecie.
A jeżeli jeszcze raz jakiś ktoś zza komputera czy zza muru
poda w wątpliwość moją płeć, to niech wie, że mam wyjątkowe umiejętności nabyte
podczas wieloletniej praktyki, które stały się postrachem dla takich jak oni.
Jeżeli jeszcze raz ktoś napisze do mnie per Pani, to zacznę tego kogoś szukać,
a jak znajdę, to kopnę w dupę.