Oddzwonimy do Pana, czyli moja rozmowa o pracę.
![]() |
Rozmowa o pracę. |
Rozmowa o pracę
Moja rozmowa zaplanowana była na godzinę dziesiątą dwukropek
zero, zero, dnia pańskiego w piątek dziesiątego. Stawiłem się punktualnie
kilkanaście minut przed wyznaczonym czasem, by ewentualny przyszły pracodawca
widział, że jestem słowny i jak się umawiam, to tak naprawdę, a nie na niby,
jakę trzeci z rodu Majów. Najmłodszy syn z dwojga rodzeństwa, z czego obaj
byli braćmi. Niczym Romulus i Remus, Jarek i Lech, Figo i Fago, Kajko i Kokosz,
Bonie i Clyde, Asterix i Kleopatra, czy Biedroń i Grodzka. Usiadłem sobie na
krześle przed drzwiami, a razem ze mną czekało jeszcze kilka osób. Konkurencja
– pomyślałem. Trzeba ich zawczasu wyeliminować. Tylko jak? To na pierwszym
piętrze było, więc za nisko. Gdybym chociaż na śniadanie się fasoli nażarł, to
ja im już bym urządził strefę gazy, ale to by było zbyt niehumanitarne.
Pomyślałem o mega trudnym kombo Heichacziego z tekkena, co go się przypadkiem
nauczyłem. Pomyślałem, że warto by było go zastosować w realu, czyli życiu
prawdziwym, a nie w sklepie takim dużym dosyć, ale byłem nierozgrzany, a żadnej
karafki z bimbrem przy sobie nie miałem. Czas leciał. Było już kilkanaście
dobrych minut po wyznaczonym czasie i delikatnie mówiąc, zaczęły mi puszczać
nerwy. Zadzwoniłem do żony i mówię:
-spieprzam stąd! Oni tu nie traktują ludzi poważnie. Ile mam
czekać. Jak się umawiam na godzinę, to ma być na godzinę. Żona jednak poprosiła
mnie, żebym jeszcze trochę poczekał. W końcu po kilku minutach wyszedł on. Mistrz
Windu z gwiezdnych wojen. No identyczny skurwiel. To znaczy, byłby, gdyby był
czarny, a ten to albinos. Biały jak łada 5 mojego dziadka, którą podróżował
dumnie pod banderą Hells Angels w latach 90 15 wieku. P.n.e. Podszedł do mnie i mówi: proszę zaczekać 15
minut, bo mam zaraz spotkanie. No k! I CH! Do K! J! W Du! Wypikane… Godzinę mam
czekać na rozmowę? Tego już za wiele! No ale zacisnąłem zęby, nozdrza i
zwieracze, poczekałem kwadrans, po którym Windu wrócił i zaprosił mnie do
środka, do gabinetu w sensie.
Zasiadł przed swoim komputerem i wskazał mi miejsce. Nawet
siedzące było – duży plus. Rozwaliłem się jak kotlet na patelni i czekam na
frontalny atak na moją osobę. Windu spokojnie wyciągnął na wierzch moje CV i
pyta:
-Dlaczego zdecydowałeś się złożyć papiery na to stanowisko?
Co miałem powiedzieć? Przepraszam, ale to nie ja, tylko moja żona.
Ja teraz w robocie swojej powinienem być, tylko szefowi powiedziałem, że na
chwile muszę wyskoczyć… o samym stanowisku nie wiem nic, nawet o samej firmie
nic nie wiem? No to leję wodę, że chce się ustabilizować, rozpocząć normalną
pracę o regularnych godzinach bla, bla, bla, od którego mi samemu się rzygać
chciało, ale zauważyłem, że z każdą chwilą napięcie spada, a mi gada się coraz
lepiej. W pewnej chwili zrobiło się tak luźno, że gdybym miał w kieszeni
cygaro, to bym wyjął, rozjebał nogi na jego biurku, i zapalił u niego w kanciapie,
po czym jebnąłbym go lekko z liścia w potylice mówiąc: Nie zamulaj ziom! Nie
miałem jednak cygara, a on pytał dalej zarówno o rzeczy błahe, jak moje
zainteresowania, czy o zagadnienia bardziej zawiłe, jak czas utwardzania żywicy
epoksydowej w temperaturze 27 stopni i wilgotności 14 %. Zostałem zapytany o
każdą rzecz znajdującą się w moim CV. Chyba niepotrzebnie napisałem tam, że
odbyłem 6 lotów w kosmos, z czego jeden tylko po wypiciu red bulla. Połapał
się. W końcu to mistrz Windu. Wtedy zadał mi pytanie, które nieco zbiło mnie z
tropu:
-mówisz na takim luzie i z taką pewnością siebie, że na pewno masz za sobą wiele rozmów o pracę?
-Nie. Odpowiadam. To moja pierwsza..
Oddzwonimy do Pana.
Windu poparzył na mnie spode łba tylko, jakby wyczuwał
podstęp jakiś złowieszczy, ale tylko się uśmiechnął, odsłaniając swój ubytek w
dolnej czwórce, zapewne spowodowany otwieraniem orzechów włoskich zębami, ale
nie mój problem. Po chwili podziękował mi i powiedział, że odbędą się kolejne
tury rozmów i że zadzwonią do mnie, co nie do końca mi pasowało, bo oglądam TV
czasem i wiem, jak kończą się akcje, gdy ktoś mówi, że zadzwonią. Nie dzwonią!
Oszukują! Bandyci.
Do mnie zadzwonili. Po kilku dniach. Powiedział mi ten
koleś, co mnie na spytki brał, że zdecydowali nie robić kolejnych etapów rozmów
i chcą mi od razu zaproponować pracę. Jednym słowem rozjebałem system swoją
gadką, bo na pewno niemerytorycznym przygotowaniem do rozmowy.
Dlatego warto zaprezentować to, co ma się najlepszego.
No ja akurat nie mogłem, bo musiałbym mu wyjechać z lewego
sierpa. W Zamian za to zaprezentowałem coś równie mocnego. Siebie. Luz,
spontan i szczerość, a nie słodkie pierdolenie o tym, że ta praca jest tym, o
czym przez całe życie marzyłem i jeżeli jej nie dostanę, to popełnię
samobójstwo, skacząc do basenu z piłkami, albo zacznę pić z żulami u Grażyny
pod sklepem. Powiedziałem mu prosto: Z pewnością nie jestem najlepszym
kandydatem na to stanowisko. Zdaje sobie sprawę, że wiele osób, które aplikują
na to stanowisko, zna doskonale firmę i to, jak ona funkcjonuje. Za to mogę
powiedzieć, że ze mną będzie wesoło.
Każdy ma inne mocne strony. Jeden wali z dupy co chwilę –
tak. To też może być zaletą, dla pracodawcy oczywiście, bo od współpracowników
co najwyżej w ryj można dostać. Inny jest kawalerem i nie ma żadnych oporów
przed wyjazdami w delegacje. Jeszcze inny ładnie śpiewa. Kobieta może rozpiąć
dwa guziczki w bluzce, co też może się przyczynić do uniesienia oceny, albo
chociaż uniesienia czegokolwiek.
Jeżeli zatem czeka Cię niebawem albo kiedyś rozmowa
o pracę, to pamiętaj: zapinaj pasy w aucie Bądź sobą. Jak zaczniesz już
na początku udawać tego, kim nie jesteś, to wyjdzie wszystko na jaw, prędzej niż
myślisz.
Jeżeli nie chciało Ci się tego czytać, a bardzo chcesz
zostawić mi komentarz, to odpowiedz na pytanie: wolisz diesla, czy benzynę?
Podobne wpisy:
-czy zmienić pracę na gorzej płatną? 7 powodów, dla których warto to zrobić
-daj dziecku szczęście, zwolnij.
-tatusiu! Spędź ze mną trochę czasu, proszę.
-przygoda
-na co należy uważać, robiąc zakupy w biedronce?
Podobne wpisy:
-czy zmienić pracę na gorzej płatną? 7 powodów, dla których warto to zrobić
-daj dziecku szczęście, zwolnij.
-tatusiu! Spędź ze mną trochę czasu, proszę.
-przygoda
-na co należy uważać, robiąc zakupy w biedronce?