Czy warto się chwalić?

8 years ago

Siedzisz wygodnie przed komputerem, konsumując kanapkę ze swoją ulubioną szynką z Lidla i przeczesując nieprzebrane połacie Internetu, przypadkowo trafiasz na mojego bloga, gdzie zainteresowana/y tytułem „czy warto się chwalić?” dotykasz palcem wskazującym prawej ręki, lewego przycisku swojej myszki (komputerowej – ja to nie jakiś master of click bajt). System niezwłocznie przenosi Cię do mojego wirtualnego świata, w którym staram się umilać dzień, właśnie takim, jak Ty. Wchodząc jednak tutaj, oczekujesz odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule, i zdając sobie sprawę z tego, że praktycznie zawsze znajduje się ona na końcu tekstu po to, by czytelnik spędził na blogu kilka sekund więcej, zamierzasz przeskoczyć na sam dół – nie rób tego. Ja odpowiadam od razu! No więc.


Czy warto się chwalić?


Oczywiście, że warto! Chwalmy się! Każdy ma czym, chociaż może Ty właśnie uważasz inaczej? Może myślisz sobie, że czym taka szara myszka jak Ty może się pochwalić? Co masz Ty, czego nie mają inni? Nie masz kasy tyle, ile byś chciał/a, czy nawet potrzebował/a do normalnego funkcjonowania. Nie stać Cię na podróże po najdalszych zakątkach świata. W Twoim garażu nie stoi Aston Martin. W Twoim barku nie ma win z 18 wieku. Ubierasz się w lumpeksie albo w sieciówkach, gdy akurat są wyprzedaże. Na obiad nie jesz kalmarów, homarów i ośmiorniczek, tylko mielone z mięsa, które akurat było w promocji. Nie kupujesz kosmetyków z górnej półki, tylko tańsze zamienniki. Twoje dziecko nie jeździ na kolonie, bo Twój zakład pracy nie zapewnia takich wyjazdów, a Ciebie nie stać, by taki wyjazd opłacić. Kiedy ktoś dzwoni do Ciebie, to odbierasz, wciskając klawisz, a nie dotykając ekranu, nad którym jest nadgryzione jabłko. Jedynym serialem, jaki możesz oglądać, są Barwy Szczęścia, ponieważ masz tylko podstawowe, darmowe kanały. Piosenki Twojego ulubionego zespołu słuchasz tylko w radio lub ściągając je z Internetu. Mecze oglądasz tylko w telewizji, siedząc przed odbiornikiem w piżamie i z kubkiem ciepłej herbaty, więc niby czym tu się do cholery chwalić?


Chwal się tym, co masz!


Zapomnij o świecie. Zapomnij o tym, że inni mają więcej od Ciebie. Zapamiętaj, że więcej nie znaczy lepiej. Skup się na tym, co masz, bo masz wiele i pochwal się tym przed światem. Warto!

Dalej nic Ci nie świta? Pomogę! 

-Masz gdzie mieszkać?  Powiedz sobie – cholera! Mam gdzie mieszkać! Moje dzieci mają gdzie mieszkać! Mogą pójść spać spokojnie. Już kojarzysz, o co mi chodzi? No to dalej.

-Jeździsz starym gratem, który ciągle się psuje? Zajebiście! Masz Auto! Masz w razie czego czym zawieźć dzieci do lekarza. Masz czym odebrać je ze szkoły, gdy się w niej źle poczują. Znaczek na masce? Pierdolić znaczki na masce! One nie świadczą o tym, jakim jesteś człowiekiem. No może poza siksami, które dopiero co z pieluch wyrosły i rozpoczęły swoją przygodę z dyskotekami. Wtedy tak, ale chyba nie będziesz się porównywać, do takich gówniar, które jeszcze płaczą mamie w rękaw, bo nie dostały swojego Świeżaka w kształcie kartofla? Jedziemy dalej!

-Masz dziecko! Pochwal się tym! Powiedz głośno – mam dziecko! Mam najwspanialsze dziecko na świecie! Coraz więcej osób ma problem z zajściem w ciążę i ratuje ich tylko adopcja, na którą z kolei trzeba przecież długo czekać. 

-Masz pracę, choćby nawet bardzo słabo płatną, ale do cholery masz! Zarabiasz pieniądze po to, by Twoje dziecko miało co jeść! Jesteś wielki/a! 

-Potrafisz ugotować obiad, mając do dyspozycji tylko kilka warzyw z ogródka? Pochwal się tym! Jesteś zaradny/a! 

-Twoje dziecko biega najszybciej w klasie? Bądź z niego dumny/a, bo do cholery przecież Twoje dziecko biega najszybciej w klasie! 

-Jedyne wakacje, jakie możesz zapewnić dziecku, to wyjazd do Twoich rodziców na wieś? Doskonale! Bądź świadomy/a tego, że Twoje dziecko przeżywa prawdopodobnie jedne z najbardziej szczęśliwych chwil w życiu! Nie siedzi na plaży z telefonem w ręku, tylko żyje! Bawi się i cieszy przyrodą! Dla takiego dziecka większym przeżyciem z pewnością jest zobaczenie wolno biegających zwierząt jak wiewiórka, czy sarna, od bezczynnego siedzenia dzień w dzień. Dlatego powtórzę jeszcze raz: chwal się, bo masz czym.

A czym ja się mogę pochwalić?


Ja! Andrzej! Mam imię stare. Nazwisko moje – Maj. Wiosenne i radosne! Mam swoje mieszkanie. Swoje własne. Mam kredyt na garbie, ale tak już się zżyliśmy razem, że za te kilkanaście lat, rozstanie przyjdzie mi z trudem. Jeżdżę starym trupem w nowych blachach, który do setki rozpędza się tylko wtedy, jak z przepaści leci. Mam krzywy nos! To gdzieś w łeb dostałem na treningu, to mi dziecko z dyńki strzeliło, ale to mój nos! Mój zajebisty nos! Mam pracę blisko domu. Marnie się zarabia, ale żyje się jak hrabia! Stać mnie na to, żeby raz w miesiącu pizzę kupić. To znaczy składniki na pizzę, którą robimy w domu. Zwyczajnie jest tańsza i lepsza. Nie ubieram się u Armaniego, bo ciuch, to ciuch. Kiedyś się zniszczy. Ubrania ogólnie to staram się na wyprzedażach łapać. Wtedy mam zajawkę, że za te same spodnie, które ja kupiłem za 40 zł, ktoś inny jeszcze miesiąc wcześniej zapłacił ponad 100 zł. Mamy dwa koty ze schroniska. Daliśmy im dom. Szczęśliwy dom. Mam poczucie humoru i to każdego. Od białego, po tęczowy, a na czarnym kończąc. Uwielbiam się śmiać ze wszystkiego na czele ze sobą. Czasami nawet żałuje, że nie mam na imię Sebek, bo wtedy sam o sobie bym memy robił. Potrafię sam naprawić cieknący kibel. Żeby wykończyć mieszkanie, to nie najmowałem całej brygady majstrów, tylko powoli z pomocą rodziny wykończyliśmy sami. Mam bloga! To pewnie wiecie, chociażby dlatego, że właśnie czytacie mój tekst. Wiele razy już dostałem komentarz w stylu: Fajny blog, fajnie się Ciebie czyta, czy moje ulubione, przy którym z marszu polucji dostaje:
– uśmiałam się!

Co mam wtedy odpisać? Ee to tak przypadkiem mi się tylko napisało tak? Nie! Po to właśnie to robię. Po to piszę tego pieprzonego bloga, by ktoś chociaż przez chwilę mógł sobie poprawić humor. Nie dla kasy. Jeszcze nie przynajmniej.

Jednak to wszystko nic, bo największym moim powodem do chwalenia się...


Największą moją dumą i chlubą do chwalenia się jest moja rodzina! Moja piękna żona, która jest mała, a wielka zarazem. Idealna kobieta, która mnie wspiera i którą kocham bezgranicznie, nawet jeśli czasem się pokłócimy o moje skarpety rzucone na wieczór pod łóżko. A także moja córeczka, która żyje! To jest najważniejsze! Wygrała swoją walkę, więc teraz cieszymy się każdym jej kroczkiem w przód. Reszta nie ma znaczenia. 


Chwalenie się jest dobre. Nie mamy czego zazdrościć innym, bo równie dobrze, to inni zazdroszczą nam tego, co mamy my sami.

Podobne posty:

-gdzie kończy się tolerancja?
-czy warto zmienić pracę na gorzej płatną?
-każdy moment jest dobry, żeby zacząć pomagać
-czy kiedyś było lepiej?
-jedno słowo, które każdego może doprowadzić do frustracji
Obsługiwane przez usługę Blogger.