6 najbardziej kontrowersyjnych tematów dotyczących wychowania dzieci.
Tematów wywołujących największe gówno burze w Parentingu jest
całkiem sporo. Wszystkie oczywiście pozbawione są jakiejkolwiek merytorycznej
dyskusji. Każdy wie lepiej. Jedna będzie krzyczeć, że ona wie najlepiej, bo
skończyła najwyższe studia, takie sześciopiętrowe. Inni będą gadać, że tak
jest, bo ktoś tak napisał. To już mnie całkiem rozwala. Dzisiaj zbieram te
tematy w jedną całość.
Sposób porodu
Cesarka to taka zajebista jest i dzięki niej mam nienaruszoną
myszkę, co było dla mnie bardzo ważne i już po paru dniach Bara, Bara z mężusiem
było i to tak jakby dalej dziewicą była normalnie – tak brzmiał wpis jednej
świeżo upieczonej matki na forum. Brawa dla niej za szczerość.
Brawo za otwartość! Brawo za troskę o swoją świątynię. Brawo, że
stawia wyżej doznania miłosne, od dziecka. Te po drugiej stronie barykady
wcale nie są lepsze. Bo ona przecież urodziła. Ona tylko może
nazywać się prawdziwą matką. Cesarka to hańba dla kobiety. Choćby nie wiem co,
to tylko naturalny poród może wytworzyć więź z dzieckiem. Te słabe baby, co się
na cesarkę decydują na pewno, nie kochają swoich dzieci.
Nie ważne jak, ale potomek z matki się wydostał, no to trzeba go
jakoś nakarmić. Tylko jak, skoro co byś nie zrobiła, to i tak w necie Cię
zjadą, jeżeli tylko będziesz bronić swojej decyzji.
Karmienie Piersią czy mieszanką?
Nie chcę mieć cycków po kolana ani pogryzionych sutków. Wolę
dać butle i pieprzyć wszystko wokół. Cycem to ledwo małe zje, to zaraz znowu
beczy, bo chce! Butla,
proszek, woda, grzałka. Chwila moment i pasza przygotowana. I wyjść mogę, kiedy
chcę z domu, bez obawy o to, czy ktoś będzie sapał, że akurat w parku moje
dziecko zgłodniało.
Tylko pierś. Daję swojemu dziecku odporność. Poczucie
bezpieczeństwa. Daję cząstkę siebie. Daję wszystko to, do czego matka została
stworzona. Nie podaję jakiegoś gówna w plastiku ze składu podobnego do red
bulla. Dając mieszankę, to jakby podać małemu koteczkowi do zabawy Ogromnego i
agresywnego Rottweilera. Wiadomo, że coś się stanie, tylko nie wiadomo kiedy.
Szczepić czy nie?
Szczepisz? Zwariowałeś?? A ołów? Metale ciężkie? Nie no szczep.
Twoje dziecko zachoruje tylko na autyzm lub w ogóle umrze przez te obowiązkowe
gówna. Ile szczepień w życiu miałeś Ty, a ile ma Twoje dziecko? Kilka razy
więcej? A widzisz. Ty dalej żyjesz.
Nie no, po co szczepić. Odry nie było wcale przez dziesiątki
lat, ale obecnie co mamy? Jakieś ugrupowania stop nope i inne mącące ludziom w
baniach gówna. Miejmy wybór, mówią. Tak. Świadomie wybierzmy zachorowanie na
odrę, która właśnie wraca do łask. Dokonajmy wyboru i pozwólmy dziecku umrzeć
przez nieszczepienie.
Rozszerzanie diety
Moje dziecko już jest wystarczająco dojrzałe, by w 4
miesiącu zacząć dawać coś innego niż to mleko Je? Je! No to o co chodzi?
Zajmijcie się swoimi dzieciakami, a mi pozwólcie wychowywać po swojemu, bo
jestem matką i wiem najlepiej, co dla mojego dziecka jest najlepsze.
Nie wyobrażam sobie, by moje dziecko choćby powąchało coś
innego niż mleko, przed ukończeniem 6 miesiąca. Ogólnie to dla bezpieczeństwa
przedłużę ten etap i zacznę wprowadzać stały pokarm, jak skończy półtora roku. A
tak to tylko mleko. Przynajmniej się nie zakrztusi jakąś niby to dobrą
marchewką.
Podać dziecku słoiczek, czy gotować samemu?
Jeszcze dziecku będę gotować? Nie ma szans! Nie będę tracić
czasu na stanie przy garach i gotowanie chuj wie czego, co nawet nie wiadomo
czy dziecko jeść zechce. W tym czasie mogę zrobić sto ważniejszych rzeczy!
Posprzątać mogę, wyjść gdzieś mogę. Paznokcie zrobić mogę. Daje słoiczek i
mam spokój. Przynajmniej mam pewność, że to jest jedzenie dla maluszków i nawet
na słoiczku jest napisane, w którym miesiącu można dawać.
Słoiczki to gówno! Widzieliście skład? Tam jest cukier!! Trujecie
swoje dziecko. Nie wyobrażam sobie nawet, bym mogła podać jakąś chemię ze
słoika swojemu dziecku. Gotuję sama. Wszystko bio, fit, shit, bez glutenu, bez
cukru. Spędzam dużo czasu w kuchni, ale taka jest rola matki przecież.
Patrzcie tylko, jak śmiesznie wygląda moje dziecko po
jedzeniu czekolady. Buźka cała brudna. Kiedy to się
nauczy jeść normalnie? A później wrzucę Wam, jaką śmieszną kupę zrobił. Normalnie padniecie, jak zobaczycie.
To moje dziecko i będę za wszelką cenę chronić jego
prywatność. Przecież za kilkanaście lat, może zobaczyć takie zdjęcia w
Internecie i będzie bardzo smutny. Dla bezpieczeństwa dodaję tylko zdjęcia jego
rączek i nóżek.
Bicie dziecka i klapsy
Żadnego bicia! Żadnych klapsów! Żadnego poniżania dziecka!
Są dużo lepsze rozwiązania takich problemów! Czytaliście blog ojciec? Tam wszystko
jest napisane, co robić. A skoro tam tak jest, to trzeba tak robić!
A co mnie kurwa obchodzi, co pisze jakiś tam bloger? Kim on
jest, by mi mówić jak mam żyć? Blogerzy to durnie. Niejeden to hipokryta. Pisać jest łatwo, ale czy to ma przełożenie do życia?
Podobnie Rozenkowa. Wielka dama przecież. A czy damy wrzucają swoje prawie
nagie zdjęcia, na dodatek przerabiane przez Janusza Photoshopa do neta?
Dziecko jak zachowuje się niewłaściwie i przekracza bariery, których nie może
przekraczać, to zasługuje na klapsa, od którego nic mu się nie stanie, a może
go wiele nauczyć.
Zauważyliście to? Zauważyliście, że w przypadku wymienionych tematów nie ma miejsca na dyskusję? Wystarczy czasem jeden komentarz, do wywołaniu prawdziwej burzy, czy nawet huraganu. Najbardziej mnie osobiście wkurwia, gdy ktoś pisze jakieś brednie, które wyczytał np. na jakimś blogu. Przeczytane informacje traktuje jako pewnik i puszcza je dalej w świat, nie zdając sobie sprawy z tego, czy to ma jakikolwiek sens. A jeszcze, jak jest opcja pisania jako anonim, to już całkiem hulaj dusza! W takich sytuacjach nic nie stoi na przeszkodzie, by to sam autor sobie skomentował anonimowo, by rozruszać trochę publikę.
Te tematy przewijają się i będą się przewijać dalej. Tylko że praktycznie niemożliwe jest ugryzienie ich z innej strony, nieznanej jeszcze czytelnikom. Pewne jest jednak to, że generują one ruch. Powiem szczerze, że sam widząc któryś z tych tematów, to wchodzę, jednak nie po wiedzę, oczekując, co wartościowego mogę tam znaleźć, tylko z ciekawości, czy ktoś odważy się stanąć po jednej ze stron barykady. Zauważyliście taką tendencję, że teksty kontrowersyjne w zdecydowanej większości pisane są neutralnie, tak by nie narazić się którejś ze stron? Nawet sam tak raz zrobiłem, ale teraz myślę, że to był błąd, który w przyszłości naprawię. Jeżeli boimy się postawić na swoje zdanie, to po co się zabierać za pisanie?
Podobne wpisy