Musiałem pozbyć się króliczka.
Dzisiaj nie będzie przydługiego
wstępu, nie mającego za wiele wspólnego z sednem sprawy, jak to
przeważnie bywa. Od razu przejdę do rzeczy. Krótko, zwięźle i na
temat. Cały ja!
Tak jak mówi tytuł kolejnego mojego
zajebistego posta: Pozbyłem się króliczka! Dzisiaj. Bez
uzgodnienia z żoną, ani co ważniejsze córką – to był w końcu
jej prezent. Dostała go jakiś rok temu. Opiekowała się nim, głaskała, przytulała, czasem rzuciła nim w nerwach o podłogę –
jak to dziecko. Jednak przyszedł czas, że króliczek zachorował.
Jego stan był poważny, a nas nie stać, by kupić mu „nowe
życie”. Musiałem się go jakoś pozbyć, żeby dziecko nie
musiało patrzeć na jego cierpienie. Postanowiłem wrzucić go do
kontenera na śmieci. Może ktoś go jeszcze znajdzie i przygarnie na
ostatnie jego dni.
Problemy z królikiem
Od początku były z nim problemy.
Wystarczyło go dotknąć, by ten zaczął piszczeć jakby go ze
skóry obdzierali. I tak przez jakieś 10 minut z krótkimi
przerwami. Najbardziej wrażliwe punkty miał na brzuchu. Po plecach
można go było łaskotać, drapać czy gryźć i nic sobie z tego
nie robił Zdarzało się, że się o niego potknąłem, bo akurat
dziecko się z nim bawiło na podłodze. Tyle razy co z kopa
przypadkiem dostał... eh aż mi go szkoda (ale tylko
trochę)
Nareszcie pozbyłem się królika!
Już go nie ma. Nasz dom wypełnia
pustka i co najważniejsze cisza – chwilo trwaj! Jak to kiedyś se
ktoś krzyknął. W sumie te słowa dla tego gościa nie skończyły
się dobrze, ale zaryzykuję jeszcze raz – chwilo trwaj! Jak
najdłużej! Życie bez króliczka jest piękniejsze! Był z nami
przez rok, co oznacza, że o 12 miesięcy za długo! Nareszcie mogę
spokojnie usiąść na dupie, bez obawy, że jakiś zwierz mi będzie
ryczał nad uchem! Mało tego! Ryczał ludzkim głosem!
Trafił tam, gdzie wszystkie niepotrzebne króliczki.
Pieprzony królik – zabawka! Szmelc z
plastiku, który miał 3 guziki, po wciśnięciu których, tak darł
ryja, że masakra! Wiecie z czego zrobili trąbę, która zburzyła
mury Jerycha? Z tego małego niebieskiego królika, który właśnie
wylądował w kontenerze z plastikiem! (tak tak! Powertatko dba o
matkę naturę i sortuje śmieci).
Pieron był tak głośny – a nie. O
tym już pisałem..;/ Pieron jak już przestał grać, to po chwili
cudownego milczenia zmartwychwstawał i pytał, a raczej darł ryja
pytając: „Jesteś tam jeszcze?” I tak trzy razy pod rząd!
Czekał podły na to, by ktoś se jeszcze kliknął w jego bębenek,
by znów mógł pokrzyczeć!
Jednak skończył się żywot. Od paru
dni co prawda się włącza -(tak! Włącza a nie włancza) :) ale
zanim zacznie grać muzyczka, to przez 20 minut jest tylko „dug dug
dug dug dug dug dug dug dug” O tak właśnie! Przypał jak dawanie
cukru dziecku półrocznemu. Po tym czasie wreszcie styki się
nagrzewają i działa. Spoko. Tylko, że przez te 20 minut, za
cholerę nie da się go wyłączyć:P trzeba by go było rozkręcać..
;p
I teraz najlepsze! Wrzuciłem go do
kontenera podczas gdy był włączony:P tzn. robił te swoje „dug
dug” i wyobraźcie sobie minę kogoś, kto idzie wywalić śmieci,
a po wrzuceniu do kontenera słyszy „Jesteś tam jeszcze?” Ja
gdybym coś takiego usłyszał, to pewnie pojechał bym się
przebadać do czubków:p. W sumie przez cały rok przebywałem z nim
w mieszkaniu i nic mi się nie stało, nic mi się nie stało, nic mi
się nie stało, nic mi się nie stało, nic mi się nie stało:)
Pozdrawiam Was serdecznie!
P.S. Pamiętajcie, że jak kupujecie
jakiemuś dziecku prezent, to upewnijcie się, czy nie będzie on wkurwiał rodziców tego dziecka:)
podobne posty:
-jakie wydarzenie było najważniejsze w historii Polski?
-czy koty są zagrożeniem dla dziecka?
-jak zabiłem kaczkę na studiach?
podobne posty:
-jakie wydarzenie było najważniejsze w historii Polski?
-czy koty są zagrożeniem dla dziecka?
-jak zabiłem kaczkę na studiach?
Rany, całe szczęście to była tylko zabawka! Uf. Też nie cierpie hałasujących zabawek i daje zakaz kupowania takich mojemu synkowi;)
OdpowiedzUsuń;) w życiu nie skrzywdził bym w taki sposób zwierzaka:) wręcz przeciwnie. Mam nawet 2 koty ze schroniska, z czego jeden niepełnosprawny;)
UsuńAndrzej, zapewniam Cię, że hałasujące, piszczące i do tego świecące zabawki, które włączają się w dodatku same z siebie kupują albo bezdzietni, albo dziadkowie. Żaden normalny rodzić nie zrobi tego drugiemu rodzicowi :)
OdpowiedzUsuńMy kiedyś wracaliśmy ze szczeniaczkiem uczniaczkiem w bagażniku- był przysypany innymi klamotami i co chwile wył: głowa, ramiona, palce nóg, pobawimy się... I tak przez prawie dwie godziny. To była jego ostatnia wycieczka...
Szczeniaczka, to nawet moje koty potrafią włączyć... W nocy.. Ehh. A ten kicak, to rzeczywiscie od dziadkow prezent;)
UsuńTo był jakiś bubel, a nie zabawka.
OdpowiedzUsuńxxBasia
Moi znajomi "raczą" swoje pociechy na przemian takimi "milusimi" zabawkami;) To są bracia - każdy jest ojcem chrzestnym u tego drugiego dzieci. Prześcigają się, kto kupi bardziej wnerwiającą zabawkę!!!
OdpowiedzUsuńPS. Dzieci są oczywiście zachwycone:)))
Kurcze... Pierwsze zdania czytałam z przerażeniem a potem pomału stwierdzałam że to podpucha... Pod koniec odetchnełam z ulgą ;-)
OdpowiedzUsuńja też pierwsze zdania czytałam z przerażeniem, że trafiłam na blog jakiegoś sadysty, który króliczka chciał wyrzucić do śmieci! autor ma szczęście, że chodziło tylko o zabawkę:D
UsuńNie znosze takich zabawek. My mielismy takiego dinozaura. No japa mu sie nie zamykala! A baterie dzialaly z dobre kilka lat... :-)
OdpowiedzUsuńMamy takiego robota - co śmieszniejsze, sami go Bąblowi kupiliśmy ;) Ale w momencie zakupu nie znaliśmy jeszcze wszystkich funkcji - i nie wiedzieliśmy, że będzie się co chwilę uaktywniał i dopytywał : "Halo, kapitanie, czy mnie słyszysz? Jest tylu ludzi na planecie Ziemia, a nikt nie chce się ze mną pobawić..." - i tak dalej, coś w ten deseń ;) Masakra !
OdpowiedzUsuńKażdy z nas chyba to przeszedł- grające i gadające zabawki..Masakra! Mój Junior miał Furbiego gadającego (jak dla mnie) po chińsku..Odlot ;) Na szczęście syn wyrósł dawno z takich zabawek i mamy spokój :)
OdpowiedzUsuńNienawidzę tych grających hałasujących zabawek!!!!!!
OdpowiedzUsuńFakt, niektóre zabawki są strasznie denerwujące :P
OdpowiedzUsuńScena ze śmietnikiem - epicka :)
OdpowiedzUsuńW sam raz do kręcenia filmików z ukrytej kamery :)
Już zdążyłam się wkurzyć za takie postępowanie. Dobrze, że to tylko zabawka. Niestety czasami tak bywa, że coś nas denerwuje i trzeba się tego pozbyć (jeśli się da)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam TCK :)
Uśmiałem się i to bardzo. Sztuką jest zainteresować czytelnika i poprowadzić go tak, by nie spodziewał się, co czeka go w trakcie lektury. Szanuje, bardzo przyjemnie się to czytało! :)
OdpowiedzUsuńraz tylko kupiłam koleżanki dziecku grającą zabawkę. Na początku lekko zdziwiło mnie jej niezadowolenie, bo przecież to takie fajne... ale po całym wieczorze z tą melodią miałam ochotę pieprznąć tym badziewiem w ściane! Nigdy więcej :)
OdpowiedzUsuńAch te pieruńskie zabawki :)
OdpowiedzUsuńJako że pod postem o kotku że schroniska nie wiedzieć czemu nie dało się zostawić komentarza, to piszę tutaj: w każdym domku nawet tym najmniejszym znajdzie się miejsce dla kotka .My mamy 2 i w sumie jest nas 6
OdpowiedzUsuńNo dałam się wpuścić w maliny na początku :P takie głośno grające zabawki są straszne, moje dziewczyny dostały taką wyjącą pralkę, szybko "zaginęła" :P
OdpowiedzUsuń