Musiałem pozbyć się króliczka.

8 years ago

Dzisiaj nie będzie przydługiego wstępu, nie mającego za wiele wspólnego z sednem sprawy, jak to przeważnie bywa. Od razu przejdę do rzeczy. Krótko, zwięźle i na temat. Cały ja!

Tak jak mówi tytuł kolejnego mojego zajebistego posta: Pozbyłem się króliczka! Dzisiaj. Bez uzgodnienia z żoną, ani co ważniejsze córką – to był w końcu jej prezent. Dostała go jakiś rok temu. Opiekowała się nim, głaskała, przytulała, czasem rzuciła nim w nerwach o podłogę – jak to dziecko. Jednak przyszedł czas, że króliczek zachorował. Jego stan był poważny, a nas nie stać, by kupić mu „nowe życie”. Musiałem się go jakoś pozbyć, żeby dziecko nie musiało patrzeć na jego cierpienie. Postanowiłem wrzucić go do kontenera na śmieci. Może ktoś go jeszcze znajdzie i przygarnie na ostatnie jego dni.



Problemy z królikiem


Od początku były z nim problemy. Wystarczyło go dotknąć, by ten zaczął piszczeć jakby go ze skóry obdzierali. I tak przez jakieś 10 minut z krótkimi przerwami. Najbardziej wrażliwe punkty miał na brzuchu. Po plecach można go było łaskotać, drapać czy gryźć i nic sobie z tego nie robił Zdarzało się, że się o niego potknąłem, bo akurat dziecko się z nim bawiło na podłodze. Tyle razy co z kopa przypadkiem dostał... eh aż mi go szkoda (ale tylko trochę)

Nareszcie pozbyłem się królika!


Już go nie ma. Nasz dom wypełnia pustka i co najważniejsze cisza – chwilo trwaj! Jak to kiedyś se ktoś krzyknął. W sumie te słowa dla tego gościa nie skończyły się dobrze, ale zaryzykuję jeszcze raz – chwilo trwaj! Jak najdłużej! Życie bez króliczka jest piękniejsze! Był z nami przez rok, co oznacza, że o 12 miesięcy za długo! Nareszcie mogę spokojnie usiąść na dupie, bez obawy, że jakiś zwierz mi będzie ryczał nad uchem! Mało tego! Ryczał ludzkim głosem!

Trafił tam, gdzie wszystkie niepotrzebne króliczki.


Pieprzony królik – zabawka! Szmelc z plastiku, który miał 3 guziki, po wciśnięciu których, tak darł ryja, że masakra! Wiecie z czego zrobili trąbę, która zburzyła mury Jerycha? Z tego małego niebieskiego królika, który właśnie wylądował w kontenerze z plastikiem! (tak tak! Powertatko dba o matkę naturę i sortuje śmieci).

Pieron był tak głośny – a nie. O tym już pisałem..;/ Pieron jak już przestał grać, to po chwili cudownego milczenia zmartwychwstawał i pytał, a raczej darł ryja pytając: „Jesteś tam jeszcze?” I tak trzy razy pod rząd! Czekał podły na to, by ktoś se jeszcze kliknął w jego bębenek, by znów mógł pokrzyczeć!

Jednak skończył się żywot. Od paru dni co prawda się włącza -(tak! Włącza a nie włancza) :) ale zanim zacznie grać muzyczka, to przez 20 minut jest tylko „dug dug dug dug dug dug dug dug dug” O tak właśnie! Przypał jak dawanie cukru dziecku półrocznemu. Po tym czasie wreszcie styki się nagrzewają i działa. Spoko. Tylko, że przez te 20 minut, za cholerę nie da się go wyłączyć:P trzeba by go było rozkręcać.. ;p

I teraz najlepsze! Wrzuciłem go do kontenera podczas gdy był włączony:P tzn. robił te swoje „dug dug” i wyobraźcie sobie minę kogoś, kto idzie wywalić śmieci, a po wrzuceniu do kontenera słyszy „Jesteś tam jeszcze?” Ja gdybym coś takiego usłyszał, to pewnie pojechał bym się przebadać do czubków:p. W sumie przez cały rok przebywałem z nim w mieszkaniu i nic mi się nie stało, nic mi się nie stało, nic mi się nie stało, nic mi się nie stało, nic mi się nie stało:)

Pozdrawiam Was serdecznie!


P.S. Pamiętajcie, że jak kupujecie jakiemuś dziecku prezent, to upewnijcie się, czy nie będzie on wkurwiał rodziców tego dziecka:)

podobne posty:
-jakie wydarzenie było najważniejsze w historii Polski?
-czy koty są zagrożeniem dla dziecka?
-jak zabiłem kaczkę na studiach?
Obsługiwane przez usługę Blogger.