Ile kosztuje ściąganie mleka?

3/07/2017 08:26:00 AM

Piszę bloga , o tematyce rodzinnej (z założenia). Dziwnie by było to robić, nie mając dziecka. Nie zaskoczę Was pewnie, ale mam. Dziecko jak dziecko musi jeść. A co takie małe dzieci jedzą? Z racji tego, że należymy to ssaków, nie zaskoczę Was po raz kolejny, ale mleko! Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy mama ssak nie może, nie chce, chce i może, ale dziecko nie może jeść (tak! Takie przypadki też są), wtedy z pomocą przychodzi nam nauka, albo przypadek. W sumie to i jedno i drugie, bo bez jednego nie byłoby drugiego i odwrotnie, a może i nie odwrotnie. Był kiedyś taki koleś–Izaak Newton. Spadło mu kiedyś jabłko na łeb i se grawitację wymyślił. Przed tym zdarzeniem nie było grawitacji wcale. Było tylko jabłko, drzewo i łeb. Gdyby wtedy przypadkiem w ten cymbał nie zarobił, to do dzisiaj pewnie pojęcie grawitacji by nie istniało.  Przez przypadek powstała nauka. No i ta nauka (albo przypadek?) stworzyło nam mleko dla ssaka, które jest dla człowieka, ale pochodzi od krowy. Otóż mamy (ale nie od mamy) mleko modyfikowane. Też je można podawać dziecku, też będzie rosło, też  będzie przybierało na wadze. No dobra. To będzie na tyle, jeżeli chodzi o chwalenie mm. Mamy też przypadek, kiedy mama chce karmić, ma czym, ale dziecko nie chce. Wtedy po części znowu z pomocą przychodzi nam nauka (albo przypadek) w postaci laktatora! Można nim odciągnąć mleko mamy (no bo jak mamy, to damy) i podać z butelki dziecku. Tak właśnie powstały matki KPI. Gatunek zagrożony, który istnieje tylko dzięki grupom wsparcia na FB, gdzie jedna drugą codziennie po kilka, czy kilkanaście razy namawia do siadania i odciągania. Dzisiaj nie będę się rozpisywał o tym,  na czym to polega, ale o tym, co bardziej interesuje ludzi, czyli pieniądze, a konkretnie, ile idzie kasiorki na całe takie karmienie, które tanie nie jest. Często błędnie zakładamy, że wystarczy kupić laktator i mleko będzie się lało litrami.


Żeby ściągnąć pokarm, to pierwszą rzeczą, jaką musimy kupić jest laktator! Tutaj wybór jest ogromny. Ja jednak dzisiaj zajmę się tylko tymi, które używała moja żona i przedstawię, ile poszło nam kasy, na ściąganie przez 17 miesięcy.


Medela Harmony. 



Koszt to około 170 zł. Bardzo łatwo dostępny. Jest to ręczny, lekki i przyjemny sprzęt. W cenę zestawu wchodzi: laktator, smoczek calma, jeden zaworek i dwie membrany, oraz lejek. Zaworki i membranki służą do utrzymywania podciśnienia. Części te przy regularnym odciąganiu dosyć szybko się zużywają. Jeden zestaw zaworek + dwie membrany w Smyku kosztuje przeważnie około 18 zł i w naszym przypadku wystarczał na około dwa miesiące. Przez ten okres odciągania–około 17 miesięcy jeden laktator nam umarł śmiercią naturalną. Pękła gumka o ring. Tak dobrze widzicie. W pompce laktatora założona jest maleńka gumeczka, która pękła, a bez niej zwyczajnie laktator nie działa. Zmuszeni byliśmy do zakupu drugiego. Tym razem kupiliśmy na OLX prawie nieużywany za 80 zł. W sumie niezły interes, gdyż sam smoczek calma kosztuje około 50 zł.


Odciąganie ręcznym Laktatorem zajmowało dużo czasu i przez to żona nie była w stanie nic zrobić przez okres ściągania, a dziennie tych ściągań na początku naszej przygody, było blisko 10. Postanowiliśmy zatem, że kupimy laktator elektryczny, żeby chociaż trochę ulżyć żonie. Wybór padł ponownie na firmę Medela.

Mini Electric


Kosztował nas blisko 350 zł. Euforia! Wystarczy przyłożyć do cyca i dalej praca idzie sama. Pięknie! Tego nam było trzeba. Czas ściągania zmniejszył się o połowę, gdyż żona mogła ściągać z jednej piersi elektrycznym, a z drugiej ręcznym. Ten mini electric jest głośny, jak cholera i obawiam się, że jeszcze parę dni i delikatnie mówiąc, wypierdolę go przez okno. Nie mogę już słuchać tego buczenia. Dodatkowo już i tak ledwo zipie. Czuję, że za kilka tygodni pójdzie tam, gdzie idą wszystkie zużyte laktatory. No dobra, ale temat kasa. To tak. Użytkujemy go prawie półtora roku. W tym czasie oddawaliśmy go raz na gwarancję. Okazało się, że silniczek jest zapchany i wystarczyło go przepłukać. Niestety w instrukcji tego nie było. Dopiero film na YouTube pokazał nam jak to robić. Do tego zużycie zaworków i membran w ilości takiej samej jak przy ręcznym. Są to dokładnie te same elementy, co wcześniej. Przynajmniej tyle dobrego.

No to mamy laktator, to możemy działać. Z czasem, udało nam się zwiększać ilość odciąganego pokarmu. Zaczynało go przybywać i przybywać, a dziecko nie było w stanie wszystkiego zjeść. Wylać szkoda, więc zostało mrożenie. Nadmiar pokarmu przelewaliśmy do specjalnego opakowania na pokarm i mroziliśmy. Koszt jednego takiego woreczka to około 1 zł za sztukę. Testowaliśmy kilka firm i w sumie nie ma za wielkiej różnicy, tak że zaczęliśmy kupować metodą na wnuczka. A nie sory! Metodą gdzie taniej.

Ilość pokarmu zwiększona na dobre, a miejsca w zamrażarce ubywa. Czas zaangażować rodzinę! Wydzierżawiliśmy od rodziców 2 szuflady w ich zamrażarce i rozpoczęliśmy proces składowania poza domem. Mrożonki nie były (są) jednakowe. Zdarzało się zamrozić w jednym woreczku 220 ml, ale przeważnie były to porcje 100 – 150 ml. Wszystko w zależności od dziennego urobku. U nas obecnie już nic nie mrozimy. Żona zeszła na 3 ściągania (karmienia) na dzień, co daje 600 ml dobowo. Dziecko wszystko zjada. Karmienie 3x 200 ml. Wcześniej jednak ściągań było więcej, a co za tym idzie, mleka też było więcej. Łącznie zamrożone zostało około 40 LITRÓW mleka!!! Brawo moja żona!

Licząc średnio po 100 ml na porcję, to wychodzi nam piękna sumka 400 zamrożonych porcji. Jak już wspomniałem wcześniej, jeden woreczek kosztuje ok. 1 zł, więc nawet moje koty policzą, że na samo mrożenie poszło nam ok. 400 zł.

Podsumowanie:



Ściąganie mleka nie należy do najtańszych „przyjemności”. Woreczki kosztowały nas 400 zł, laktatory ręczne łącznie 250 zł, laktator elektryczny ok. 350 zł, części zamienne (zaworki, membrany) ok. 250 zł. Musieliśmy dokupić jeszcze kilka butelek Medela na zapas, co kosztowało nas ok. 70 zł oraz 3 lejki, które kosztowały 75 zł.


Całość z moich obliczeń wychodzi 1395 zł. Nie jest to mało, ale czy to tak dużo, gdy w grę wchodzi zdrowie dziecka?

Podobne posty:
-10 najlepszych tekstów, jakie usłyszały matki KPI. 
-

18 komentarzy:

  1. Miałam laktator , bo podobno dzięki niemu napływa więcej mleka......po trzech miesiącach walki odpuściłam i przeszłam na MM, zła matka, zła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też miałam laktator, użyłam kilka razy, ale to była męczarnia, w dodatku ja się namęczyłam, a mój syn nie chciał pić z butelki:/ Karmiłam go rok naturalnie, a potem przemycałam mleko modyfikowane w kaszkach.

    OdpowiedzUsuń
  3. P.S. Gdzie się podział baner? Tak tu teraz pusto:/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe ile nas kosztowało karmienie Syna mm (kupowaliśmy cały czas Bebilon) przez 3 i pół roku? :) Nigdy nie liczyłam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam chętnie sie dowiem ile kosztuje takie karmienie.

      Usuń
  5. Nam się z oczywistych względów laktator nie przydał ;) A powiem szczerze, że nawet gdybym była mamą biologiczną, a nie adopcyjną - to i tak nie katowałabym się zbyt długo karmieniem piersią i szybko przyzwyczajałabym Młodego do butelki (i niech mnie teraz wszystkie laktoterrorystki zlinczują, ha! ) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mów hop;) moja żona jeszcze w ciąży zaklinala sie, ze nie bedzie karmic, albo bedzie bardzo krótko. Po porodzie i wszystkim co nas pozniej spotkalo, poczatkowo dawalismy mm nestle nan ha, jednak zona postanowila powalczyc o pokarm i to sie jej udalo;)

      Usuń
  6. Moje laktatory wyniosły mnie ok 300 zł, nigdy nie przeliczałam ile zaplaciłabym za mleko modyfikowane?

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie laktator ręczny już po 2 dniach poszedł w odstawkę i kupiliśmy Avent Phillips elektryczny. Był świetny- niestety przez stres i inne sprawy po ponad miesiącu straciłam mleko i musiałam zacząć karmić Hippem. Wypróbowaliśmy (co też kosztowało nas niemało) różne mleka, ale synek źle się po nich czuł. W końcu trafiliśmy na to odpowiednie i dziecko pięknie przybiera na wadze :) Hehe, chociaż szybko przestało mu wystarczać samo mleko i musieliśmy mieszać z kleikami i kaszkami.
    Wiem, że jakoś na początku (w drugim lub 3 miesiącu) wydawałam na mleko modyfikowane miesięczne około 240zł plus dojazdy 20 km po opakowania Hippa, bo u nas w mieścinie było nie do kupienia.

    Pozdrawiam Was serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. O rany. nigdy nie myslalam o takich wydatkach

    OdpowiedzUsuń
  9. Używałam laktatora, żeby rozhulać laktacje w pierwszym okresie, po miesiącu ostrego użhywania (nie wiem co zrobiłabym bez niego), leży, kurzy się i czeka na lepsze czasy - haha. Uważam, że to rzecz pierwszej potrzeby jeśli chce się karmić piersią, a ma się jakieś problemy. Bardziej mi żal pieniędzy na te wszystkie butelki i smoczki m.in. medela calma- ponoć super, moje dziecko nie chciało.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak mi się wydaję, że chyba pierwszy raz poznałam opinię mężczyzny na temat laktatorów ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. My z wiadomych względów takiego sprzętu nie używaliśmy, ale sporo część domowego budżetu pochłonęło i nadal pochłania MM. Żyjemy od promocji do promocji :) A z karmieniem piersią i tak ze względów zdrowotnych miałabym problem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Trochę nie na temat, ale obok tematu - moja szwagierka kazała sobie płacić mężowi za karmienie ich dziecka ;) cena - miesięcznie tyle, ile wychodziłoby za karmienie sztuczne...

    OdpowiedzUsuń
  13. też ściągałam elektrycznym madela najlepszy niestety przecholowałam i za dużo ściągałam do jednej butelki i silniczek się zalał.. potem przyszedł czas na ręczny i też dawałam radę :d bo woreczki nie warto kupować lepiej pojemniki 220ml potem można je używać do jedzenia do pierwszych papek itd. ja mam baby ono i jeszcze do tego ustnik więc dziecię od 6 miesięcy już umiało pić z ustnika teraz ma 18mc i pije z rórki kubeczka i innych wynalazków. A najgorsze co u mnie było todziecię dostało alergii i niestety dwie szuflady zamrożonego własnego mleka musiałam wyrzucić bo niestety uczulało go ech jaki żal był kiedy człowiek taki zapas miał i musiał wszystko wylać:(

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.