5 niezawodnych sposobów na uspokojenie dziecka.
Dziecko. Jest to człowiek, tylko że taki trochę mniejszy.
Trzeba go karmić, lulać, tulić, całować, przytulać, przewijać, kąpać i ogólnie
wykonywać za nie większość czynności. Zupełnie jak za Waszych facetów, kiedy
wracają z imienin od szwagra. Dziecko jednak robi bardzo często jedną rzecz,
która u dorosłego osobnika płci prawie tak samo pięknej nie zdarza się zbyt
często, a jeżeli się zdarza, to… kurde to nie wiem co. Normalnie mówiłem, że
taki facet jest jak baba… no dobra do rzeczy. Chodzi o płacz.
Nie będę się tu rozpisywał o tym, dlaczego dziecko płacze.
Jest na to mnóstwo wpisów. Zdarzają się naprawdę ciekawe, z których można się
czegoś sensownego dowiedzieć, ale trafiają się też takie rodem z kafeterii
tłumaczące, że dziecko płacze, bo w poprzednim wcieleniu, krowa nadepnęła je na
stopę.
Dzisiaj wziąłem się niczym Herakles za stajnię Augiasza, za
wpis o tym, jak rozweselić dziecko, które płacze. Oho. Pewnie co któraś osoba
pomyśli sobie–jak to jak? Gazem Kuźwa. No tak. Jest to jakaś możliwość, ale
czy działa? Na moją żonę podczas porodu nie działał, to i na dzieci pewnie nie
będzie. Są na to bardziej humanitarne metody, które jeszcze nie są zabronione
przez nasze władze, ale patrząc na tempo ich prac, to tylko kwestia czasu.
Polityka na bok jednak. Albo nie. Dodam tylko, że „mamy dobry Sejm,
wybitnych fachowców, gospodarka pnie się do przodu, a ludziom żyje się coraz
lepiej"-Neonówka.
No to co. Dziecko płacze, a lulanie, głaskanie po pupci,
smoczek z Elzą, czy inne metody voodoo nie pomagają? Ty się starasz, jak możesz,
ale wszelkie próby można o kant kija od szczotki sobie potłuc? Zaczynasz się
denerwować na dziecko. Nie no, jak to na dziecko. Ja na swoje maleństwo nigdy,
ale to nigdy się nie zdenerwuje. Jestem mama idealna, a dziecko ma pewnie
kolkę, albo nie może kupki zrobić. Zaraz dam czopka, to przestanie. A ja na to–A gówno! Nie ma osoby, która
nigdy się na dziecko nie zdenerwowała. Można tego nie okazać na zewnątrz, ale
gdyby czajnik na głowę postawić, to się woda w nim zagotuje. Bez winy tylko
jedna była. Ta która syna urodziła będąc dziewicą. Dziecko płacze albo wręcz
się zanosi i coś trzeba z tym zrobić. Ja mam kilka metod, które pewnie znacie
i które działają zawsze.
AKUKU!
Jap! To jest to! U, nawet po angielsku pojechałem. Metoda stara jak serdak
mojego dziadka. Nie ma osoby, która o tym nie słyszała. Nawet murzyni z
Antarktydy Północnej ją znają. Prosta jak sikanie z wiatrem i bezbolesna dla
uczestników zabawy. Polega na chowaniu się, po czym z prędkością VV Polo 1,4 B,
wyskakujemy krzycząc dosyć trudne do zapamiętania słowo „AKUKU” tylko uwaga.
Niechcący można krzyknąć „Jumanji”, co może nas przenieść gdzieś do dżungli. Ja ze swoją córką, bardzo często się w to bawię. Nawet, kiedy
ma humor zabawowy.
Idzie rak nieborak.
Zabawa również stara i równie skuteczna. Muszę jednak
przyznać, że w naszym przypadku trochę trwało, zanim dziecko reagowało na tę
zabawę. Na początku zupełnie nie zwracała na to uwagi, że ktoś jej palcami po
ciałku chodzi. Teraz jednak jak kończy się rymowanka, to wie, że za chwilę
zostanie lekko połaskotana, więc napina swoje ciałko i zaczyna się śmiać. Dla
przypomnienia dodam całą rymowankę „idzie rak nie bo rak jak uszczypnie
będzie znak! Na słowo znak delikatnie podszczypujemy dziecko, żonę, teściową,
czy kogo tam chcemy. Oby tylko nie policjantkę na służbie.
A ugryzę Cię zaraz
To jest nasza ulubiona zabawa (moja i córki), choćby nie wiem,
jak bardzo płakała, to zawsze jej momentalnie przechodzi. Polega to na tym, że
mówię głośno: A ugryzę Cię zaraz w dupkę! A ta zaczyna uciekać przede mną,
śmiejąc się w głos. Ja ją gonię zawsze na czworaka, żeby widziała, że ma szansę
uciec. Najczęściej leci do mamy się przytulać. Czasami jest tak, że sama
zaczyna uciekać, po czym się zatrzymuje i ogląda za siebie, czy na pewno ją
gonię. Jest to takie słodkie. Ostatnio nawet, jak mi żona podpadnie, to
mówię, że zaraz ugryzę ją w dupkę.
Popatrzymy przez okienko.
Sposób opracowany i doprowadzony do perfekcji przez moich
teściów, kiedy my niedobrzy rodzice, jedziemy sobie sami na zakupy. Córka
zaczyna płakać, to biorą ją na ręce i podchodzą do okna. Mówią wtedy do niej:
zobaczymy, czy jakieś samochody jeżdżą. Dziecko jest tym tak zafascynowane, że
głowa mała. Od jakiegoś czasu sama nawet do nas przychodzi, żeby ją wziąć do
okienka. Potrafi już rozpoznać nasze autko na parkingu, chyba że pokazuje
paluszkiem te najbrzydsze, tego nie wiem.
A co to jest?
I ostatni z naszych niezawodnych sposobów. Polega na
odwróceniu dziecka uwagi od płaczu. Wyciągamy wtedy coś, czego normalnie nie
może używać, np. plastikowe opakowanie do przechowywania żywności. Mamy takie „angielskie”
dwukomorowe, idealne do pracy. W jednej komorze np. kanapki, a w drugiej jakiś
owoc. W momencie, kiedy córka bierze je w ręce, to od razu przestaje płakać i
bierze się za otwieranie skarbca. Nie musi być to pudełko. Może być to
cokolwiek, czym normalnie się nie bawi. Torebka mamy, portfel dziadzia,
wiertarka udarowa, czy gilotyna do papieru.
Dziecko płakać musi. Jego płacz bardziej przeżywamy my,
niż ono samo i dlatego robimy co tylko w naszej mocy, by płakać przestało.
Nasze metody na „ulżenie” dziecku już znacie. A jakie są Wasze?
Podobne posty:
-5 błędów, które często popełniają matki w pierwszym roku życia dziecka.
-Dlaczego podczas ciąży, partner jest nieobecny?
-10sposobów, by zachęcić dziecko do jedzenia.
Podobne posty:
-5 błędów, które często popełniają matki w pierwszym roku życia dziecka.
-Dlaczego podczas ciąży, partner jest nieobecny?
-10sposobów, by zachęcić dziecko do jedzenia.
Brak komentarzy: