Każdy moment jest dobry, żeby zacząć pomagać

8 years ago
Święta, święta, święta. Zwierzęta mówią ludzkim głosem. Prawdziwy cud! Pytanie, czy cuda zdarzają się tylko w święta? Otóż nie. Cuda możemy czynić sami codziennie. Dzisiaj chcę się skupić na jednym z takich cudów. Miłości do zwierząt.

Zwierzęta również potrzebują miłości. One w przeciwieństwie do ludzi potrafią kochać bezgranicznie. Wiele z nich za swojego właściciela jest gotowych oddać swoje życie. Ludzie jednak tę miłość nie zawsze potrafią odwzajemnić. Zdarza się, że zwierzęta traktowane są przedmiotowo. Są bite, głodzone, tresowane do różnych chorych walk, czy okaleczane dla zabawy. Zwyrodnialcy potrafią przywiązać zwierzę do drzewa w środku lasu, skazując je na pewną śmierć. Potrafią przywiązać zwierzaka do auta i ciągnąć aż zdechnie, a nawet żywcem zakopać! Kary dla takich bandytów są zbyt niskie. Wolą dostać zawiasy albo grzywnę, ale za to mieć spokój w domu czy na podwórku. Zwierzęta nie umieją wołać o pomoc. Bardzo często nawet nie chcą się bronić w żaden sposób, bo mimo doznawanej niedoli one dalej kochają. Na szczęście powoli zaczyna się to zmieniać. Jesteśmy coraz bardziej wrażliwi na punkcie krzywdy bezbronnych zwierzaków. Ludzie nie boją się publikować nawet przerażających zbrodni. Powstają fundacje i ruchy na rzecz obrony zwierząt. Dołączają do nich sportowcy, aktorzy i celebryci.. Walka z przemocą wobec zwierząt jest trudna. Porównuję ją, do zwalczania pijanych kierowców. Kontroli coraz więcej, kary coraz surowsze, a pijanych nie ubywa. Na szczęście są ludzie, którzy gdzieś mają statystyki. Liczą się dla nich uratowane zwierzęta. Każdy uratowany pies, kot, koń, czy jakiekolwiek inne zwierzę to kolejny cud. 

Marcin Różalski, wzór do naśladowania.

Do niedawna mój idol. Człowiek, który osiągnął wiele w sporcie. Sukcesy w kick boxingu, muai thai, K1, MMA, mimo złamanego kręgosłupa w młodości- Marcin Różalski. Na jego miejscu większość osób by się poddała. Nie on! Podniósł się z kolan i dalej robił to, co kocha- walczył i wygrywał. Wiele walk stoczył, będąc kontuzjowanym. Wielu zawodników odwołuje swoje walki z błahych powodów, a On wychodził się bić z poharatanym barkiem, czy rozwalonym kolanem. Fakt. Zarabiał na tym pieniądze i robi to dalej, ale czy nie o to w życiu chodzi? Tak. Był moim idolem do czasu. Do czasu, kiedy nie polubiłem Jego Fanpage. Z idola sportowego stał się również moim idolem jako człowiek. Jak to możliwe, że cały wytatuowany koleś, o przydomku barbarzyńca może zaimponować zwykłym ludziom? A no tym, że ma serducho o wielkości wprost proporcjonalnej do siły. Od lat pomaga dzieciom w domu dziecka. Angażuje się w zbiórki pieniędzy dla chorych dzieci. Nie ma tygodnia, w którym nie wystawia przedmiotów na aukcje. Pomaga nie tylko ludziom. Jest ambasadorem dwóch fundacji zajmujących się ratowaniem zwierząt. Fundacja AST i fundacja TARA. Za jego przykładem podąża coraz więcej sportowców, co bardzo cieszy! Ten facet dał się bić przez 30 sekund jednemu dziennikarzowi, pod warunkiem pomocy jego fundacji, po czym po programie się zwyczajnie popłakał ze szczęścia!


Koń towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów. W czasach, gdy nie było elektroniki, samochodów, czy skomplikowanych maszyn, to właśnie konie spełniały funkcje maszyn. To one woziły ludzi, pomagały w pracach polowych, czy nawet wykorzystywane były w kopalniach. Służyły człowiekowi, przez co stawały się mu coraz bliższe. Człowiek i koń stawali się przyjaciółmi, a ich więź była nierozerwalna. Jednak z biegiem czasu ta więź zaczęła zanikać i koń powoli zaczął być tylko narzędziem, a każde narzędzie po pewnym czasie staje się bezużyteczne. Co więc robimy z taką niechcianą rzeczą? Zazwyczaj wyrzucamy na śmietnik. Po co mamy trzymać coś, co nie przynosi pożytku i zabiera miejsce? Fundacja Tara jest jak kolekcjoner właśnie takich starych, zepsutych, niepotrzebnych rzeczy. Fundacja Tara jest także mechanikiem, który potrafi z tych starych i niepotrzebnych rzeczy wydobyć blask, którym świeciły, będąc nowymi. Fundacja Tara po prostu ratuje zwierzęta i daje im nowe życie w schronisku, które prowadzi. Najwięcej jest tam koni, których przeznaczeniem najczęściej jest trafienie do rzeźni. Większość zwierząt, które fundacja otacza opieką, trafia w stanie agonalnym. Maltretowane, wygłodzone zwierzęta bez odrobiny woli życia to dla nich codzienność. W samym schronisku dzieją się cuda. Zwierzęta zostają otoczone opieką lekarską. Prowadzone są rehabilitacje. Co 3 miesiące przyjeżdża kowal. Co jest najpiękniejsze, to odzyskują wiarę w człowieka. Miłość, którą otrzymują, jest najlepszym środkiem leczniczym. Obecnie znajduje się tam około 200 zwierząt, z czego połowa, to konie. Jednak nie wszystkim da się pomóc. Czasami krzywda wyrządzona przez człowieka jest tak wielka, że pracownicy i wolontariusze, których jest dosyć dużo, muszą odprowadzić te biedne zwierzęta za tęczowy mostek. Śmierć każdego konia, psa, kota, czy innych zwierząt, jest głęboko opłakiwana. Ludzie, którzy tam są, lub przyjeżdżają, chociaż na godzinę pomóc, posprzątać, nakarmić, czy po prostu przytulić zwierzę, nie robią tego dla pieniędzy. Robią to, bo są wrażliwi na krzywdę bliskich, jakimi zawsze były i mam nadzieję, będą nadal zwierzęta.






Fundacja Tara na swojej stronie wystosowała Apel, który o ile zyska duże poparcie wśród obywateli, może trafić do Sejmu RP. Ma on na celu zakazanie uboju koni, czyli po prostu niehumanitarnego mordowania zwierząt. Zwierzęta, które z racji choroby, kontuzji, lub z racji wieku nie mogą świadczyć pracy na rzecz człowieka obecnie są sprzedawane za grosze do rzeźni. Można to zmienić! Można przez wypełnienie apelu wyrazić swoje niezadowolenie z tego faktu i przyczynić się do tego, że takie zwierzęta będą nieodpłatnie przekazywane fundacjom, które będą się nimi opiekować do śmierci naturalnej, lub w razie konieczności będą uśmiercane bezbolesnym zabiegiem eutanazji. Gorąco zachęcam do pobrania Apelu, własnoręcznego podpisania i wysłania bezpośrednio do fundacji. My na tym nie stracimy, a możemy ulżyć zwierzętom w cierpieniach.



Jest to fundacja, która ma na celu pomoc zwierzakom porzuconych przez człowieka. W schroniskach znajduje się mnóstwo zwierząt, których jedynym marzeniem jest mieć dom i opiekuna, któremu mogłyby wiernie służyć do końca swoich dni. AST ma bardzo podobną zasadę działania do wyżej wymienionej fundacji (Tara). Mianowicie pod swoje skrzydła bierze psy chore, zniszczone fizycznie i psychicznie przez swoich właścicieli oprawców. Jest to fundacja, która nie czerpie zysków z pomagania. Sami nie wstydzą się mówić o sobie, że są fundacją żebraczą. Funkcjonują tylko ze środków wpłacanych przez pojedynczych ludzi z wielkimi serduchami. Ich nieoceniona pomoc wynika nie tylko z faktu przygarniania i leczenia zwierząt. Robią coś cenniejszego. Uczą psy na nowo zaufać człowiekowi. Leczenie zwierzęcia nie kończy się na operacji, rehabilitacji i oddaniu z powrotem do schroniska. Takim zwierzętom szukają domu, choćby na krótki czas. Umieszczają zwierzęta w domach tymczasowych i hotelach dla zwierząt. W takich warunkach dzieją się cuda. Psy nie są zamknięte w klatkach, tylko mają kontakt z człowiekiem. Bawią się, dochodzą do pełni sprawności, jeżeli jest to możliwe, po czym rozkwitają. Z psów doświadczonych przez los, maltretowanych, nie znały szczęścia, stają się kompanem na całe życie.


Fot. Joanna Ścibor


Fot. Joanna Ścibor




TTL, czyli terier typu Bull, to obecnie najczęściej spotykane rasy w schroniskach. Oczywiście są psiaki młode, pełne energii, które jeszcze mają szansę i nadzieję na dom. Są też pieski stare, które nadzieję, że spotka ich jeszcze szczęście, dawno utraciły.

Program złote bulle jest zachętą do adopcji  właśnie takiego staruszka z rasy bull, oferując mu złotą jesień życia. Są to psy idealne dla człowieka. Każdy jest pod opieką wykwalifikowanych ludzi, którzy jak nikt inny znają się na tych rasach. Oczywiście nie możemy oczekiwać, że przyjedzie do nas piesek młody, pełny energii, który nie widzi nic poza zabawą. Nie o to tu chodzi. Tutaj chodzi o danie domu nawet na krótki czas. Tym psom być może nie zostało dużo czasu i możemy pozwolić im odejść w poczuciu, że komuś na nich zależy.



Jak pomagać

Obie fundacje potrzebują pomocy, żeby móc funkcjonować tak jak do tej pory. Potrzeba wszystkiego: pieniędzy, karmy, materiałów, koców, zabawek. Z pewnością są osoby, które chciałyby adoptować zwierzę, jednak nie pozwala im na to np. miejsce zamieszkania. W obu fundacjach możliwa jest adopcja wirtualna, czyli wybieramy sobie jedno zwierzę, po czym deklarujemy pomoc. Może być to np. zadeklarowany przelew w wysokości 20 zł miesięcznie. Te pieniądze w całości zostaną przekazane właśnie na tego zwierzaka. Jeżeli jesteście zainteresowani jakąkolwiek formą pomocy, to zapraszam na strony ww. fundacji gdzie można uzyskać więcej informacji.



Dlaczego te fundacje?

Pomyślałem sobie, że skoro zbliżają się święta, kupujemy prezenty swoim bliskim, to możemy i odrobinę serca przeznaczyć dla potrzebujących zwierzaków. Jednak nie chciałem pisać ogólnie typu: wpłaćcie dychę na dowolną fundację i będą fajne święta. Nie! Napisałem bezpośrednio do Marcina Różalskiego, który jak mało kto w tym kraju walczy o zwierzaki, z prośbą o pomoc. Polecił mi właśnie te dwie fundacje. Nie chciałem pisać o tych, które są ukierunkowane tylko na zarobek. Te opisane przeze mnie ukierunkowane są na faktyczną pomoc. Sam w domu mam dwa kociaki przygarnięte ze schroniska. Za każdym razem, gdy odbywa się jakaś zbiórka na rzecz zwierząt, to staram się uczestniczyć. Oznajmiłem żonie, że co roku będziemy zabierać córkę do schroniska, żeby chociaż te kilka godzin zwierzaki mogły się pobawić z nami czy poprzytulać. Zachęcam serdecznie do pomagania! Każda chwila jest dobra, żeby zacząć to robić, zwłaszcza jeśli chodzi o zdrowie i życie naszych przyjaciół, jakimi bez wątpienia są zwierzęta.

Podobne posty:
-WOŚP, wpierać czy nie?
Obsługiwane przez usługę Blogger.