Top 5 przydatnych gadżetów dla niemowląt.
Cześć! Sklepy z gadżetami dla dzieci mają ogromny wybór, a produkty wołają do nas z półek „weź mnie”,
„jestem w promocji, no weź”. Temu wszystkiemu towarzyszą sprzedawcy, którzy
często wmawiają nam, że akurat bez tej rzeczy się nie obejdziemy. Przecież
chodzik z melodiami, szumem, radiem i nawigacją to rzecz niezbędna w każdym
domu, w którym ma pojawić się maluch. Chodzikom akurat mówię stanowcze NIE!,
ale inne rzeczy faktycznie mogą się przydać. Chciałbym napisać Wam o tym, co
nam umila życie.
Gadżety dla niemowląt
Gadżetem, którego u nas
nie mogło zabraknąć był leżaczek-bujaczek. Fantazja nas nieco poniosła i
kupiliśmy wypasiony model 3w1 z huśtawką. Oczywiście w sklepach dostępne są
proste modele za nieduże pieniądze, no ale czego się nie robi dla jedynej,
najpiękniejszej i najcudowniejszej córusi tatusia? Także nasz wybór padł na
Fisher Price z 6 prędkościami do wyboru i 3 melodiami. Są w ofercie bujaki
wibrujące, takie, które same się kołyszą, no cuda można kupić. Młoda, jak
była młoda, he, a to było dawno temu i to w trawie, to w bujaku lubiła sobie
posiedzieć, byle nie za długo, bo nudy. Z czasem, gdy stała się bardziej
mobilna, to ani w bujaku, ani w huśtawce usiedzieć nie mogła, bo jej
priorytetem było zwiedzanie mieszkania, ale leżak służył nam dzielnie przez
jakieś 7-8 miesięcy. Ogólnie rzecz biorąc, to były dobrze wydane pieniądze.
Karuzela dla niemowląt
Karuzela, karuzela, na Bielanach, co niedziela... Wróć! Nie co niedziela, a na co dzień. I nie na Bielanach, tylko na Piłsudskiego, tylko szkoda, że się nie rymuje - trudno. Znów to samo – wypasiona, z projektorem, z szumem, odgłosami natury i spokojnymi melodiami… No przecież bobas musi mieć wybór, czego chce posłuchać do snu. A dla leniwców – karuzela z pilotem! No szał ciał, jak nie musieliśmy wstawać, rewelacja – tylko klik i karuzela rusza. Serce krwawiło przy przedpłacie na konto, ale j.w. – czego się nie robi dla jedynej, ukochanej, cudownej i najpiękniejszej? no właśnie. Jak w przypadku bujaka – fajnie kupić coś top, bo i wygodniej się używa. Misie dookoła kręciły się, gwiazdy wieczorem rozświetlały pokój, no cud, miód i orzeszki. Można kupić karuzele bez tych wszystkich dodatków – same kręcące się zabawki, za nieduże pieniądze. Można też kupić używane i bardziej wyposażone modele mieszcząc się w cenie tych nowych bez dodatkowych wygód – wybór należy do Was drodzy rodzice, to ma przede wszystkim odpowiadać Wam i Waszemu dziecku.
Monitor oddechu
Następny w kolejce do opisania jest monitor oddechu. To takie dwa talerze od perkusji podłączone z syreną strażacką, która wyje głośniej niż na Floriana. Całą aparaturę układamy pod materacykiem dziecka. Działa to tak, że talerzyki słuchają, czy dzidziuś oddycha czy nie. Jak przez chwile nic nie usłyszą, to następuje zwolnienie blokady i łubudu! Wstajemy i raz raz do malucha, bo może być na nic. Pamiętajmy, że śmierć łóżeczkowa może wystąpić do około 1 roku życia. Kosztowało mnie to cacko dwie kury nioski i słoik dżemu z rabarbaru, czyli razem 499 zł. Oczywiście, że przepłaciłem, bo teraz ten sam model kosztuje 399 zł, a Władek Jagiełło na drodze nie leży.Łóżeczko turystyczne
Kolejnym przedmiotem
narysowanym przez zaczarowany ołówek jest łóżeczko turystyczne. To jest dobra
rzecz. Złożona wygląda jak parasolka tylko, że z czterema rączkami i połamanymi
drutami. Za to po rozłożeniu robi się miejsca niczym na płycie Camp Nou, z tą
różnicą, że zamiast murawy na spodzie leży jakaś plandeka od żuka. Łóżeczko z
jednej strony ma zamontowane kółka, przez co świetnie mogłoby służyć jako
wózek na niedzielne zakupy w Tesco. Bardzo przydaje się podczas wyjazdów,
zajmuje mało miejsca, szybko się rozkłada, a my możemy spać bez obaw, że nasze
dziecko np. spadnie z łóżka.
Katarek
W swojej kolekcji
przedmiotów z item shopu mamy też magiczny wysysacz kóz, który jest wyższym szczeblem ewolucji tak
popularnej gruszki. Przedni koniec tego ustrojstwa wkładamy do odkurzacza a
tylny koniec bezpośrednio do noska dzidziusia. Wbrew pozorom nie jest to
niebezpieczne dla dziecka ani dla odkurzacza. Wystarczy
dosłownie kilka sekund i wszystko z noska znika.
To by było na tyle.
Dajcie znać, co u Was najbardziej się przydało ;)