Idealna dieta dla każdego faceta!

2/16/2018 09:58:00 AM




Zasada jest jedna. Dostosuj się, albo zgiń! Jako, że mi nie bardzo się spieszy na tamten świat, a samą kostuchę już 3 razy paralizatorem po jajach potraktowałem, po czym zabrałem jej kosę i zastawiłem w lombardzie, skąd wykupił ją jakiś taki człowiek dziwny w za dużym obraniu, które pewnie po tacie dostał, albo po kimś innym, zresztą nieważne, bo kogo obchodzi jakiś kolo popierdalający z fikuśną kosą po centrum Radomia?

Ja wolę się dostosować. Skoro czasy mamy, jakie mamy, to najlepiej żreć u mamy. O! Ale czasami mama daleko i zdajemy się na się samego albo się samą. I co? Kłopocik! Bo przecież teraz fit, noł słit i pełen szit moda. Pisałem o tym wielokrotnie, że mój organizm broni się na widok zielonych koktajli, zdrowych fit ciasteczek, lodów z brokuła i innych trucizn, które gdyby zostały wprowadzone w prehistorii, to człowiek nigdy by do dzisiaj nie przetrwał. Wyobrażacie sobie sytuacje, że siedzicie sobie w Waszej grocie razem z innymi członkami Waszego plemienia, piździ gorzej niż na Gubałówce, a Wojownicy przynoszą świeżą szyneczkę mamuta? I co wtedy? Wstajesz i oświadczasz głośno, że ni chuja, ale ten mamut nie zostanie zjedzony, bo on miał uczucia, bo całe życie przed sobą, bo może chciał studia skończyć i zostać mamucim prawnikiem albo elektrykiem wysokich napięć na przykład? Nawet człowieku byś zdania nie dokończył, a już ktoś by ci grotem gardziel przebił. Zostalibyście zjedzeni zaraz po mamucie. 

Dlatego ja staram się zachowywać dobre zwyczaje naszych przodków. Bo kto będzie to robił jak nie my? Postanowiłem stworzyć dietę, która przeznaczona jest wyłącznie dla prawdziwych twardzieli. I mnie.

Śniadanie. 


Jaja! Jaja sobie róbcie panowie. Może nie z Waszych kobiet, bo to może Was zaboleć. Najpierw zaboli szczęka, później portfel, a na końcu… jaja.

Jaja trzeba jeść. Pamiętajcie o naszych przodkach. Kiedy jakiś pterodaktyl zjadł na przykład siostrę naszego prawchujdawnegoprzodka, to oni w odwecie zjadali jego nienarodzone dzieci czytaj jaja. Dlatego nie żałujcie sobie, tylko raz jajecznicę z 7 jaj róbcie i to z boczkiem koniecznie!

Drugie śniadanie.


Jeżeli już teraz jesteście na etapie, kiedy ten posiłek pomijacie, lub spożywacie coś co pokazują w śniadaniówkach, to wiedzcie, że coś się dzieje. 

Co proponuję? Ratować gospodarkę! Kiedy w pracy, szkole, czy gdzieś indziej dopada Was mały głód, to czym prędzej biegnijcie bo kebaba! Nie wierzcie w te kłamstwa, że to śmieciowe żarcie jest, bo nie jest. Kebsy mają dużo witamin, bo przecież tam sałata też jest. Dla lepszego efektu zawsze proponuję brać wersję z podwójnym mięsem.

Trzecie śniadanie.


Kiedy nie czujecie już fal sejsmicznych, których epicentrum znajduje się w żołądku, jelitach czy dupie, to zdrowo jest sobie popić. Najlepiej coca colą. Przecież ona jest mocno gazowana i ten gaz umożliwi Wam rozpuszczenie resztek pokarmu bądź całych jelit. 

Obiad.


Zadając pytanie statystycznemu Polakowi jeszcze kila lat temu odnośnie normalnego obiadu, to odpowiedź była praktycznie zawsze taka sama. Kotlet, ziemniaki i surówka. Co jest trudnego w zapamiętaniu tych trzech składników? Pamiętajcie, że kotlet to nie to samo, co rozdupczone warzywo w panierce z płatków owsianych, ziemniaków nie zastąpi puree z kokosa, a surówka to nie kiełki bambusa z dodatkiem chia!

Co obiadu oczywiście musi być popitka. Najlepiej kiedy pójdziecie do piwnicy, weźmiecie butelkę własnoręcznie zrobionego wina i sru szklanę na trawienie. Jeżeli jednak w planach macie jeszcze np. prowadzenie auta, bądź inne czynności wymagające zachowania trzeźwości, to wtedy tylko i wyłącznie kompocik! Taki jak robiła babcia, taki jak robiła mama i taki jak powinien być robiony obecnie. Nie jakieś wody z cytryną bo facet wie, że cytrynę to można dodać ale do drinka, a nie pić z samą wodą.

Podwieczorek.


Jeżeli jakimś trafem nie mogłeś zjeść kebsa na drugie śniadanie, to jest to idealny moment na uzupełnienie braków. Jeżli zjadłeś go na drugie śniadanie, to jesteś zuch i wiesz, że jeden to może być za mało. 

Kebab może być oczywiście zastąpiony przez inne produkty. Pizza? Kanapeczka ze świeżo upieczonym boczkiem, z wędzonym boczkiem, z gotowanym boczkiem, z surowym boczkiem, albo wersja dla prawdziwych wojowników: sam boczek bez chleba. 

Kolacja.


Kto Ci naopowiadał tych bzdur, że kolacja musi być lekka i mała? Masz się chłopie nawpierdalać – to jest Twoje zadanie. Jesteś Panem i władcą Twojej lodówki, więc nie zmuszaj jej do chłodzenia zbyt wielu produktów. Przecież jutro też jest dzień i zapasy zostaną uzupełnione, więc im więcej produktów z lodówki znajdzie się w twoich kichach, tym lepiej dla Ciebie. W końcu przez najbliższe kilka godzin nie będziesz jadł biedaku.

No i to, co my faceci lubimy najbardziej. 


Kiedy usiądziesz wreszcie po całym dniu w fotelu, głodny co prawda, ale robiłeś co mogłeś, pamiętaj o trawieniu, a najlepiej w tym pomoże wino, jeśli zostało Ci coś z obiadu. Bimber jest nawet bardziej wskazany i polecany przez ekspertów (robiłem ankietę pod osiedlowym sklepem). Ewentualnie, ale to w skrajnej ostateczności niech będzie piwo, ale koniecznie sztuk minimum 3. 

Co do piwa, to przecież każdy wie, że to je napój, a nie alkohol i pić trzeba. To jest po katolicku przecież. Bo to mnisi je pierwsi ważyli, a że Polska to kraj katolicki, to wiecie…

A teraz Uwaga:


Podane menu jest sporządzone ze względu na panujący obecnie post. Tylko z tego względu jest ono tak ubogie w mięso. Kiedy tylko post się skończy, to dodam brakujących 8 posiłków.   

Podobne posty:

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.