Blogerko barterowa. Niedaleka jest droga od hotelu do burdelu.

1/23/2018 12:33:00 PM

Obejrzałem film, który udostępnił u siebie na fejsie, czyli Facebooku, a nie na twarzy (to żart i może długo dochodzić) Jason Hunt - nie mylić z Jasonen Stathamem, chociaż on też łysy, gdzie jakaś laska przez długi czas opowiadała o czymś z takimi emocjami, jakby właśnie w dupie wyrósł jej kaktus. Mówiła lekko swoim melodyjnym głosem, który powodował, że nawet taki „twardziel” jak ja, miał szczerze w dupie to wszystko, co chciała przekazać światu, bo nie gadała po polsku, a moja englisz jest broken i szit do tego macz.  Z opisu i komentarzy, dzięki mojej ponadprzeciętnej  Somalijskiej inteligencji wydedukowałem, że chodziło o to, że laska chciała se pomieszkać przez kilka dni w jakimś hotelu na krzywy ryj, a w zamian oferowała notkę na blogu i pewnie na Insta jeszcze ze dwa pikczersy. Oczywiście w odpowiedzi usłyszała tylko: chałupa dziadu. Ona, sfrustrowana taką niecodzienną dla niej sytuacją, bo jak dotąd żodyn jej na dzielni nie odmówił, postanowiła wylać gówno na ten hotel w sieci, lecz nie zdawała sobie sprawy z tego, że najpierw była nowa nadzieja, a następnie imperium kontratakowało. Hotel wydał oświadczenie, że ni chuja, ale żodyn bloger, jutuber, czy inny masochista, który próbuje zarobić uczciwie na narkotyki, pisząc jakieś dyrdymały, albo świecić swoją gębą przy paczce płatków śniadaniowych, nie ma wjazdu na pobyt. Pięknie nie? Jedziesz do obcego miasta, wbijasz do recepcji hotelu, a tam pada pytanie:

-przepraszam, czy jest Pan może blogerem?

Ty, posikując z radości pod siebie, bo właśnie zostałeś rozpoznany poza granicami naszego kraju, oznajmiasz z dumą
-Tak! Jestem blogerem!
W odpowiedzi słyszysz tylko:
-to wypierdalaj, ale najpierw wytrzyj ten mocz z podłogi.

W sumie, to jest dobry pomysł na życie. Przecież może się wydarzyć tak, że jakiś hotel się zgodzi i mamy kimanie za darmo. Zobaczcie, jakie wczasy takim sposobem można sobie ogarnąć:
Piszemy z ofertą do takiego Emirates, że chcemy się przelecieć ich liniami z Krasnegostawu na Seszele, albo jeśli nie mamy 100 milionów obserwatorów, to na początek musi nam wystarczyć oferta do Polskiego Busa i nie na Seszele, a do Rejowca, albo Chełma. Hotel mamy już zaklepany, więc co dalej? Pozwiedzałby trochę nie? No to strugamy ponownie ofertę do jakiegoś muzeum lotnictwa kurwa jego mać, albo jeśli jesteśmy w Chełmie, to do największej jego atrakcji, czyli cementowni i oczywiście obiecujesz, że po wszystkim tę cementownię zobaczy 100 tysięcy UU, a każdy to przecież potencjalny kupiec, więc tego. Szkoda tylko, że bloger nie dodał, że te 100 tysi UU, to nie w miesiąc, a przez cały okres blogowania, czyli od 3 roku n.e, bo są tacy, którzy rok zerowy przyjmują jako datę powstania pornhuba.
No to skoro pojechaliśmy na wycieczkę, mamy gdzie kimać, ogarnęliśmy wszystkie atrakcje w okolicy, to co? Paruchaliby co? Wyobraź sobie, że bloger płci męskiej pisze z ofertą barterową do burdelu, że on tylko wpadnie, parucha i pójdzie se, ale za to notkę napisze na bloga. Wyobrażone? To teraz poziom wyżej – jak w Incepcji prawie, tylko tutaj kimać nie trzeba, chyba że kogoś skutecznie uspałem tym, co do tej pory skleciłem? Wyobraźcie sobie, że burdel się zgadza! Idzie delikwent, daje się ponieść fantazji, przeżywa najlepsze 45 sekund swojego życia, po czym dopełniając warunków umowy, sporządza notkę, która brzmi tak:
Jeżeli kiedykolwiek będziecie w tym mieście, to pod żadnym pozorem nie idźcie do burdelu „u Grzesia”. Liczyłem na niezłą zabawę, a tam zwyczajnie mnie wyruchali.
Wyobrażone? To teraz idziemy jeszcze poziom wyżej. Wyobraźmy sobie, że do tego samego burdelu z propozycją barterową dzwoni blogerka… Wyżej? To ta blogerka dzwoni do tego burdelu i mówi, że może w tym miejscu pracować przez kilka dni, bo to jej największe marzenie. Jeszcze wyżej? Kiedy blogerka dostaje tam pracę, to przychodzi do niej bloger, o którym było na początku i jest on bratem blogerki.
Jednym słowem przejebane!

Tak właśnie postrzegam takie osoby. Jako prostytutki, które jedyne o czym marzą to ciągnąć jak najwięcej… od innych, nie dając od siebie nic.

A jeśli oczy z wrażenia Wam jeszcze nie wystrzeliły, to powiem jeszcze, że pierdolę veganizm i będę dzisiaj żarł mielone!:P

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.