Jestem zmuszony zaakceptować TO u mojej żony.

5/17/2017 10:49:00 AM




Słuchajcie mam problem.. poważny problem. Nie. Nie mam kiły, rzeżączki, zajoba, z potencją też ok. Problem jest natury niemedycznej. W sumie mi i tak nic już by nie pomogło. Tym razem jednak problem nie dotyczy mnie, a mojej żony. W sumie po części i ja na tym cierpię. Moja żona na pierwszy rzut oka jest normalna. Ma oczy, uszy usta i nos. Nawet nogi ma. Ogólnie kompletna. Jedynie ma problem z piciem..


Zaczęło się to już dawno temu, jak jeszcze ostatnie dinozaury biegały po ziemi. Myślałem, że to minie, lub chociaż ograniczy. Niestety nic z tego. Zasięgałem porad w wielu miejscach. Tzn najczęściej w jednym, ale w różnych źródłach. Jak na kiblu siedzę i przeglądam pierdoły na telefonie. Nie znalazłem do dzisiaj żadnego źródła pomocy. Nie ma nic. N silnia wyszukiwanych haseł w Google i żadnego, które może mi pomóc.. 

Myślałem nawet nad tym, by oddać ją na terapię, ale szybko moje plany legły w gruzach.. po pierwsze, kto by dziecku mleko ściągał? Ja choćbym nie wiem jak się starał, to jednak z powodu braku odpowiednich uwarunkowań genetycznych nie podołam. Jedynie co z siebie wydusić mogę, to ewentualne pryszcza:). A że gęba wielka, to i miejsce do pojawiania się nowych zawsze się znajdzie. Po drugie, by terapia doszła do skutku, wymagana jest zgoda pacjenta. A nie zapowiada się, by taką od żony uzyskać.. nie w tym życiu.. ani przez trzy następne..

Muszę w tym uczestniczyć

Co w tym wszystkim jest najgorsze, to fakt, że i ja w całym tym procederze muszę uczestniczyć. Codziennie.. po kilka razy. Zaczyna się od tego, że muszę najpierw towar kupić. A niech się tylko zdarzy, że zapomnę.. staram się dbać o stan i liczebność swojego uzębienia, więc nie prowokuję losu i jak tylko widzę, że się kończy, to bez sprzeciwu kupuję. Starałem się nawet lekko oszukiwać i kupiłem raz niby to jakiś zdrowszy towar, który nie sieje takiego spustoszenia. Niestety dla mnie – wyczuła różnicę. Ma już swój ulubiony gatunek i nic chyba tego nie zmieni. 

Pierwszą porcję wypija zaraz po wstaniu, kolejne dwie do momentu mojego powrotu z pracy, po czym do wieczora jeszcze z jedną, by przed samym pójściem spać wypić ostatnią dawkę. Tragedia jakiej by się Sofokles nie powstydził. Antygona przy tym, to kabaret.. I jak już mówiłem, sam muszę w tym uczestniczyć. Wyręcza się mną wydaje mi się po to, by sama nie musiała sobie nalewać. Przez to mam „krew” na rękach. Taka Lady Majbet ze mnie. 

Wiecie, co czuje facet w takich chwilach? Niemoc, bezradność i depresję. Jak inaczej to nazwać, kiedy ukochana kobieta na sam wieczór oznajmia:
-idę się kąpać, zrobisz mi herbatki? – dziękuję..
po czym znika w odmętach łazienki, robiąc wszystkie te czynności, które wykonują kobiety w łazience. Oj baby baby. Ale wy macie przerąbane.. szampon taki, szampon sraki, szampon nijaki. Krem do twarzy, do stóp, do dupki, mydło w kostce, płynie, żelu, proszku, spryskiwaczu. A i nogi trzeba jeszcze ogolić i Bóg wie co jeszcze:P – Jestem Bogiem.. uświadom to sobie;P . A facet? Żel pod prysznic i maszynka do golenia, którą i tak najczęściej podkrada żonie – sorka żonko, że dowiadujesz się w ten sposób:).
Herbata. Szlag mnie trafia, gdy w ciągu dnia muszę ją zaparzać po kilka razy. Mówię Jej często:

-Weź sobie zrób w jakimś dzbanku, termosie, czy najlepiej wiadrze, to na cały dzień Ci starczy.. Nie, bo nie. Nawet wpadłem na pomysł, że zacznę soki kupować, to jak będzie chciało się żonie pić, to zamiast herbaty, naleję soku. Szybko, sprawnie i przyjemnie. Bez czekania na to, aż się woda w czajniku zagotuje. Bez maczania i wyciągania torebki.. aaa właśnie. O tyle dobrze, że jeszcze akceptuje takie w torebkach. Był czas, że tylko sypana szła. I kto musiał te fusy wyrzucać? No kto? Biedniutki Andrzejek ofkors. Z tym sokiem, to nawet kilka razy zadziałało, powtarzam – kilka. Och ja cierpiący. Och ja codziennie doznający kolejnych mąk. Nikt mnie nie rozumie. Nikt! Dla Was to tylko herbata, pieprzona herbata!. 

Jeszcze czasami jest w miarę znośnie, jak w domu jest tylko jedna.. gorzej, jak nakupuje sobie cały arsenał. Od zwykłego Liptona, po zielone, owocowe, i nie wiem jeszcze tam jakie są. Weź tu człowieku traf w gust kobiety. Z facetami jest dużo prościej. Jak żona zapyta:
-jakie chcesz piwo?
odpowiadam standardowo
-obojętnie, ale weź dwa:)
każdy wybór będzie dobry.

To nie jest jedyna różnica między kobietą a mężczyzną. Widzieliście kiedyś faceta, który otworzy piwo i go nie dopije? Nie mówię o chwilach, w których zwyczajnie nie jest w stanie. Mówię o takim jednym piwku wieczorem do meczu. Odpowiedź brzmi – nie! A kobieta? Robisz jej na wieczór tą herbatę i co Ci się na rzuca w oczy jako pierwsze po przebudzeniu? Połowa kubka niedopitej herbaty.. 

Tak się nie da! Tak się nie godzi! Ludzie ratunku! W sumie nie wiem co Wam tu jeszcze napisać.. Idę sobie zrobić herbatę..:)

38 komentarzy:

  1. Jednym słowem-herbaciara z niej :) Ale uparta skoro w dzbanku jej nie odpowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo nie ma jak świeżo zaparzona herbata :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Herbata - dobra i... odpowiednio dopasowana do pory dnia to podstawa! I oczywiście pita z WŁAŚCIWEGO kubka. I ja nie rozumiem, co to halo. Ja mam inny problem - mój maż zaczął oglądać Kopera i teraz piwo to już nie jest piwo. to jest PIWO. Odpowiednia ilość punktów w skali jakiejś tam i jeszcze, ostatnio, odpowiedni kufel/kielich czy szklanka musi być...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to ja tak nie mam. Na szczęście dla mojej żony. Za to lubię próbować takie, których nigdy nie piłem:)

      Usuń
  4. Uwielbiam herbaty! <3 Coś w tym jest, że my kobiety tak często mamy do niej słabość. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj potrafisz zaszokowac.... czytam czytam i coraz większa złość mnie ogarnia myślę sobie jak można pić i dziecku mleko ściągać. Myślę sobie zalamka. Aż dochodze do momentu ze chodzi o herbatę. Heheheh

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja lubię zimną, często nie dopijam i kończę wieczorem, no takie już jesteśmy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam wiele kobiet lubiących pić herbate, ale ja akurat wolę zwykłą wodę;) Aczkolwiek jak już nachodzi mnie ochota na herbatkę to koniecznie świeżo parzona i ciepła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Woda najlepsza. I ja rowniez tylko ciepła wypije:)

      Usuń
  8. Rozumiem twój zamysł i ten tabloidowy tutuł, ale jako córka prawdziwej alkoholiczki nie podoba mi się twój tekst.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Nie kazdemu się bedzie podobać. Jednak przez caly tekst nie padło slowo alkohol.

      Usuń
  9. Ja akurat herbaty nie pijam... Żadnej, bo nie lubię... A Dusia spija i czym dziwniejszy smak tym lepiej ;-) tylko też często zostawia po pół kubka ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja chodziłem do szkoły, to miałem takie naloty herbaciane. Głównie owocowe.

      Usuń
  10. Hehe, mnie mąż próbował przekonać do robienia czystka w dzbanku. Również bez efektu... Ale zobacz jaki Ty jesteś potrzebny- kto by Jej te wszystkie herbatki zaparzał, no kto???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja żona raz zrobila czystek. W sumie dało sie wypic, jednak dupy nie urywa;)

      Usuń
  11. Jesteś mistrzem tworzenia przyciągających nagłówków ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie to on jest mistrzem pisania ogólnie. 😉 To napięcie rosnące z każdą chwilą i potężna dawka humoru. Uwielbiam takie blogi!!!

      Usuń
  12. Też lubię pić różne herbatki:)

    xxBasia

    OdpowiedzUsuń
  13. Najlepsza zielona z opuncją, piję nałogowo :D Choć równie lubię dobrą kawkę! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Przyznam że skisłem czytając :D
    Coś w tym jest... Wiadro z herbatą MOŻE zadziałać...

    OdpowiedzUsuń
  16. Też jestem uzależniona od herbaty...ale ja przynajmniej robię ją sobie sama :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Trafila kosa na kamień wszystko pięknie ladnie było i się skończyło ja mam męża i córkewiec smialo herbaciarnie moge otwierac plus zielarski bo jak nie lipową to rumianek to taka to sraka a ja na kawie przy nich jade i kto pierwwsz padnie ina to licze ha ha ha

    OdpowiedzUsuń
  18. No bo świeżo zaparzona to świeżo zaparzona :) a nie taka... odstana :) ja to pijam albo zbożówkę albo zieloną i tylko o odpowiedniej temp. Jeśli za zimna... Mężu wypijesz? I zrobisz mi nową? ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mmmm...herbatka ! ;) Pogadaj z moim mężem, może stworzycie wspólnie jakąś grupę wsparcia dla facetów. On ma że mną i z herbatą bardzo podobne doświadczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  20. A już byłam gotowa Ci pisać rady jako przyszła Pani psycholog w jaki sposób można załatwić tą sprawę, a tu HERBATA. To jest poważne uzależnienie - jeśli nie przerwiesz tego nałogu swojej żony, ucierpi na tym nie tylko Twoja rodzina, ale cała ludzkość, zaufaj mi. Warto by było pomyśleć nad wizytą u psychiatry, może nawet egzorcysta by coś zdziałał. To nie przelewki, radzę coś z tym zrobić, hihi

    OdpowiedzUsuń
  21. Oj tam nie generalizujmy. I wsród mężczyzn znam takich którzy jednego piwka nie dokańczają, bo średnio lubią picie

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie martw sie tak grupa wsparcia zaraz się tu zrobi, mój syn i mąż chętnie dołączą.

    OdpowiedzUsuń
  23. Och ja to miałam kiedyś fazę na herbatkę :) nawet kubki miałm różne do każdego rodzaju :D kiedy mi to przeszło? NIE WIEM :)

    OdpowiedzUsuń
  24. To chyba nie jest aż taki problem, żeby robić codziennie herbatę? Ja mężowi też robię często i żyję! ;)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.