Bo wy młodzi, to macie dużo łatwiej..

3/20/2017 08:24:00 PM
Bezstresowe wychowanie. Powiem szczerze, że jak słyszę taki zarzut, to moje białe krwinki zamieniają się w fioletowe, co oznacza, że powoli zamieniam się w Hulka. Kto nie kojarzy tej przesympatycznej postaci Marvella, to powiem pokrótce, że zwyczajnie staję się zły. Bardzo zły. Tak okropnie zły, że zły. O! A wiecie, kto najczęściej stawia takie zarzuty? Pokolenie 50 plus. Nasze ojce, nasze dziadki, nasze, ciotki. Ostatnie pokolenie stricte kościelne.





Mówię nieprawdę? Rzuć kamieniem. Nie we mnie, a w swój monitor. Beztroskie wychowanie. To czasami faktycznie jest wina rodziców, czy opiekunów, jednak większość odpowiedzialności spoczywa właśnie na starszych pokoleniach! Jak to – zapytasz. A srak to. Bezstresowe wychowanie. „Bo wy młodzi, to nawet wpierdol od rodziców nie dostaliście". Nie musicie nic, bo rodzice utrzymują i mamy pokolenie łajz”. Tak! Właśnie takie padają określenia. Nie wieje tu hipokryzją? Ktoś zarzuca mi takie rzeczy, mimo że sam ma dzieci w moim wieku? To jak on je wychowywał, jestem ciekawy? Prał, jak popadnie po pijaku? Nie mówię tutaj, że wszyscy starsi tacy są. Nie nie! Jednak sam trafiłem nie raz na taki zarzut i jako przedstawiciel pokolenia Total 90, zamierzam go bronić!

Starsze pokolenie przegapiło jeden niezwykle ważny okres. Okres zmian. Ustawy, traktaty, rozporządzenia, zmiany konstytucji, unie i wiele innych zmian, które teoretycznie miały dać wolność i swobodę jak to śpiewał raper z Boys. A co dało faktycznie? Ograniczenia! Na każdym kroku ograniczenia! Nie masz teraz nic do gadania drogi rodzicu! Bo, co nie zrobisz, będzie źle. Dasz szlaban na komputer? Dziecko zadzwoni, gdzie trzeba i przyjadą panowie w czerni i Cię spacyfikują albo przybiją trójkę od ręki. Nie jest tak? 

Poprzednie pokolenie doprowadziło do tego, że tata musi uważać czy nikt nie patrzy, zanim przytuli, da buziaka czy idzie za rękę z dzieckiem. Śmiejesz się? Poczytaj, jakie ludzie mieli problemy, bo jedna prawa i sprawiedliwa osoba, wzór do naśladowania wśród obywateli, zadzwoniła na policję i oznajmiła, że właśnie ma przed sobą pedofila, zwyrodnialca i pewnie mordercę. Sami do tego doprowadzili. Możesz być nawet surowym rodzicem, a dziecko i tak może Ci powiedzieć – A weź spierdalaj! Nic mi nie możesz zrobić i masz mnie utrzymywać. Tak są właśnie uczone.

Kiedyś młodego w domu, to na kolacji widzieli tylko, a tak to szwendał się, gdzie tylko miał ochotę, do której miał ochotę, z kim miał ochotę! Teraz mamy: GPS, namierzanie telefonu dziecka, aplikacje z dupy wzięte. Wszystko, żeby tylko kontrolować swoje dzieci. Nawet dziennik obecności w szkole jest elektroniczny. Rodzic dostaje wiadomość, jak tylko dziecko nie zjawi się na lekcji. Gdyby w czasach mojego ogólniaka to było.

Dlaczego nie byłem bezstresowo wychowany?


Miałem zajebiste dzieciństwo, o czym niedawno pisałem, jednak nie wszystko było kolorowe. Od dziecka wiedziałem co to praca. Rodzice każde pieniądze odkładali na budowę domu, więc ich nie dostawałem zbyt często.  Każdy sposób dorobienia grosza był dobry. Do gimnazjum przez cały sezon chodziło się na owoce. Ile zerwałem, tyle zarobiłem. Praca akordowa. Jako 12-13-letni chłopak wyciągałem z owoców dniówki większe niż te wszystkie chwalipięty spod sklepu. Dawałem radę. Później gimnazjum. Byłem trochę starszy, to i do roboty cięższej chodziłem – oczywiście sezonowo. Tym razem do lasu. Wszystko robiłem. Od sadzenia, po pielęgnacje, ścinkę, aż do wywozu drewna do klienta. Spędziłem tam kilka dobrych lat, można powiedzieć, że do rozpoczęcia studiów.

Ja chłopak z zajebiście zdaną maturą, trafiłem na budowę. Jak wielu. Nie miałem kasy na dzienne, a jakoś trzeba było żyć. Przez 5 lat nauczyłem się naprawdę dużo. Nie jestem z tych, co jak już wezmą łopatę, to będą z nią do emerytury. Uczyłem się od dobrych fachowców. 5 lat pracy na budowach różnego typu, dało mi tyle, że jak kupiliśmy swoje mieszkanie, to zdecydowaną większość robót zrobiłem sam, lub z pomocą teścia. 
Wyobraźcie sobie teraz sytuację, kiedy usłyszałem od gościa, który krótko ze mną pracował – wiek około 50 lat, którego jedynym hobby były alkohol i radio Maryja, że jestem bezstresowo wychowany. Pierwszą moją myślą było danie mu w ryja, ale życie weryfikuje. Dość szybko stałem się jego przełożonym.

Więc wniosek. Tak po staropolsku. Zanim kogoś ocenisz, komuś ubliżysz, czy zarzucisz komuś, że wychowuje bezstresowo swoje dzieci, to najpierw pomyśl, przeanalizuj sytuację i wtedy dopiero rób aferę. Nigdy odwrotnie. A zresztą. Każdy wychowuje swoje dzieci po swojemu i nie mamy prawa tego sposobu krytykować, o ile nie zakłóca to ogólnie przyjętych norm społecznych i nie łamie prawa.

My swoje dziecko staramy się wychowywać według teorii "Rodzicielstwa Bliskości". Czy dzięki temu córka będzie wychowana bezstresowo? Nie wiem. Najważniejsze, żeby była szczęśliwa. Swoje w życiu już przeszła, a naszą rolą jest zapewnić Jej bezpieczeństwo. 

Podobne posty:
-Czy od antykoncepcji można umrzeć?


14 komentarzy:

  1. Tak z boku przyglądam się niektórym dzieciakom, które wręcz terroryzują swoich rodziców i zastanawiam się do czego to doszło, by rodzice bali się własnych dzieci. Przykład "bezstresowego wychowania" mam wśród swojego otoczenia, nie twierdzę, że wszystkie "przypadki" takie są, ale ta nastolatka jest rozkapryszonym bachorem. Ja nieraz i nie dwa dostałam klapsa na tyłek i nie uważam by mi to zaszkodziło i bym wyrosła na złego człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam kolezanke,ktora wychowuje tak swoje corki. I pewnie to ich sprawa tylko na moje to rodzice bardzo je krzywdza. Swiadomie - nieswiadomie , wszystko jedno. Jej corka "chodzi" do przedszkola z moim mlodszym synem. Chodzi,bo od wrzesnia byla tam moze z 2 miesiace. Reszta to choroby i wybor corci,bo ona nie chce. Wiec ona 5 latka nie chce i chodzic do przedszkola nie bedzie!!! Ciekawe co z nia zrobi od wrzesnia kiedy bedzie MUSIALA isc do szkoly.
    Ja zycia nie koloryzuje i tlumacze chlopcom,ze istnieja np. zakazy i to,se chce miec nie znaczy,ze bede miec.

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda jest taka, że dziś rodzice muszą harowac na szacunek swoich dzieci....
    Kiedyś dostało się w pysk za to, że się odpyskowało matce i człowiek wyszedł na ludzi. Nie, nie zrozum mnie źle, bo absolutnie nie jestem za biciem dziecka!!!! To, że starsze pokolenie dziwnie patrzy jak to ojciec się opiekuje dzieckiem, to, że jak przytula i daje buziaka jest uważany za pedofila.....to lepiej było jak nasi ojcowie ręki do wychowania nie przykładali? Jak traktowali żony jak służące? Świat wariuje.....
    Mnie się podoba dzisiejsze podejście tatusiów i wspólne wychowywanie, to, że dzieci nie uciekają od nich , ale chcą sie przytulać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jestem fanką bezstresowego wychowania (ale z pewnością jestem przeciwniczką jakiejkolwiek agresji i przemocy), jednakże uważam, że każdy ma prawo samodzielnie decydować o tym, w jaki sposób wychowuje swoje dziecko. Dopóki nie jest to metoda zagrażająca komukolwiek - to nie wtrącam się i nie oceniam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bezstresowe wychowanie nie jest dobre dla dzieci. Ja swojego syna nigdy nie uderzyłam, nie dostał nawet lekkiego klapsa, ale potrafię krzyknąć kiedy trzeba i stosuje kary-zakazy tego co najbardziej lubi, kiedy na to zasłuży. Dziecko musi mieć jakieś ograniczenia, obowiązki i znać granice tego, co wolno, a czego nie. Nie może być tak, że dzieci rządzą w domu i decydują o wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bez generalizacji w żadną ze stron, ale starsze pokolenie też czasem ma rację np. w kwestii bycia dorosłym i mieszkania u rodziców "Nie musicie nic, bo rodzice utrzymują i mamy pokolenie łajz”. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś takiego jak bezstresowe wychowanie w moim odczuciu po prostu nie istnieje - bo życie samo w sobie niesie całą masę stresów dla małego człowieka (i dla dużego zresztą też ;) )

    A tak zupełnie poważnie - nie jestem absolutnie za biciem dziecka, ale nie jestem też za pozwalaniem mu na wszystko. Dziecko musi mieć wytyczone jakieś granice, musi z czasem przystosować się do obowiązujących w rodzinie i w społeczeństwie reguł. To naprawdę dużo ułatwia - nie tylko nam jako rodzicom, ale również naszemu potomkowi w dalszym życiu :)

    A starsze pokolenie zawsze będzie "wiedziało lepiej" - nawet jeśli w gruncie rzeczy g***** wie. Czasy się zmieniają - to i wychowanie się zmienia. Gdybyśmy nadal stosowali niektóre metody sprzed kilkudziesięciu lat, to małżeństwa też zawieralibyśmy w ciemno, dla posagu - a nie z miłości :)

    P.S. Ale zegarek z GPS to sami też Bąblowi sprawiliśmy - i powiem Ci, że fajna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie da się bezstresowo wychowywać, chyba że zapewni się dziecku warunki laboratoryjne, serio to bzdura i tyle. Ważne by dziecko traktować jak partnera człowieka, którym jest a nie podrzędnego sobie malucha bez zdania. Tak mnie wychowywano a mam skonczone lat 40 i tak ja wychowuje swoje dzieci. Wzajemny szacunek to cały sukces.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bezstresowe wychowanie? Nie ma czegos takiego. Dla mnie jest albo wychowywanie albo hodowla małych, rozkqpryszonych terrorystow, którzy skutecznie niszcza nerwy rodziców. Nie polecam bicia i krzyków, awantur i przemocy. Jestem za rozsadnym wychowywaniem młodych ludzi. Pozdrawiam :)
    P.S. świetnie napisany artykul

    OdpowiedzUsuń
  10. Grunt to słuchac i dziecka i własnej intuicji i zachować balans. Pozdrawiam, mama trójki ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wychowywanie dzieci bez stresu to robienie im krzywdy. Niestety stresu w życiu nie da się uniknąć, a jak dziecko nie nauczy się sobie z nim radzić to w dorosłym życiu będzie miało spore problemy z jego opanowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czasy się zmieniają to i wychowanie musi być trochę inne ale dziecko musi znać granice i wiedzieć, że nic z nieba nie spada. Ja w wakacje jeszcze w podstawówce zasuwałam o 5 na truskawki:) Ach, to były fajne czasy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czasy się zmieniają to i wychowanie musi być trochę inne ale dziecko musi znać granice i wiedzieć, że nic z nieba nie spada. Ja w wakacje jeszcze w podstawówce zasuwałam o 5 na truskawki:) Ach, to były fajne czasy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobry tekst, który w sumie obrazuje to co sama mam w głowie. Wkurza mnie na maksa dopinanie łatek i wielkie oceny ale Wiesz co? zwykle jest tak, że ocenia ten, komu własnie manna z nieba od zawsze spada

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.