Kariera czy dziecko? Od czego zacząć?
patataj |
Każdy z nas w pewnym momencie swojego życia, musi sobie
odpowiedzieć na zajebiście ważne pytanie: Zrobić sobie dziecko i babrać się u
obsranych pieluchach w wieku dwudziestu-dwudziestukilku lat, czy odłożyć temat
rozmnażania o jakieś naście, czy naściedziesiąt lat i w pierwszej kolejności
zająć się robieniem hajsów w jakikolwiek, dozwolony lub nie sposób. Problemu z
odpowiedzią na to pytanie z pewnością nie mają Ci, którzy nie uważali na
naukach przedmałżeńskich prowadzonych przez księdza, bądź jak w moim przypadku
przez Bogusia ze Świdnika (Hamburga)(musiałem)(Lubelskie rozumie), kiedy
tłumaczyli oni metodę kalendarzykową i jak badać śluz oraz temperaturę, kiedy
skok i szczyt (to akurat wiem, bo zawsze szczyt osiągam) i przez te braki w
wiedzy i zaopatrzeniu się w wulkanizacji, poprzez obcowanie
płciowe zakończone hepiendem jak pancio Bóg przykazał, które doprowadziło do
niechcianego poczęcia nowego życia.
Oni są z góry skazani na stołowanie się
przez najbliższe kilka lat u starych, bo jak się myśli narządami, to
konsekwencje idą hen hen daleko za Ural i to z buta.
Normalnie po takim przekozackim wstępie są dwie drogi. Jedna
kończy się przepaścią, a na końcu drugiej stoi stara Cyganga, która każe się
całować w dupę. Zatem wybór interesujący, jak gdyby wybierać pomiędzy obcięciem
sobie siurdaka widelcem, a kupnem multipli.
Droga pierwsza - Hejty.
Pierwsza droga zakłada, że jako autor stawiam się po którejś ze stron i
napierdalam hejtem na przeciwną na przykład: Postanowiłem mieć dzieci w wieku
13 lat! Pieprzyć karierowiczów! Niech zdychają w korporacjach! Albo: Mam
dwadzieścia sześć lat! Zarabiam kupę kasy! „Pieprzyć” dzieci! – Jestem księdzem.
Jak w Sejmie. Nie ważne jak jest źle, ważne by powiedzieć, że Ci drudzy robią gorzej.
Jak w Sejmie. Nie ważne jak jest źle, ważne by powiedzieć, że Ci drudzy robią gorzej.
Droga druga - Zostanie czopkiem.
Druga droga jest lżejsza. Zakłada ona, że autor, czyli ja w
tym wypadku, opisuję obie drogi w sposób neutralny, tak by czytelnik, który ma
swoje zdanie w tym temacie, nie poczuł się przypadkiem dotknięty. Taką drogę
stosują miękkie maślane pipy, które nie mają swojego zdania, a dlatego maślane,
bo są tak śliskie, że w każdą dupę wejdą z powodzeniem. Czyli w skrócie:
Napisać tylko po to, żeby napisać, i by czytelnik się nie przypierdalał, że od dłuższego
czasu nic nowego na ścianie bloga nie ma.
Ja swoje zdanie mam i dlatego idę drogą numer… 3!
Najpierw dzieci, najpierw kariera!
Łoooo zdziwieni? Nie da się? Pewnie, że się da. W moim
przypadku właśnie tak było. Dziecko urodziło mi się zaraz po studiach i zaraz
po studiach zacząłem pracę! Nie musiałem rezygnować z jednego, by całkowicie
poświęcić się drugiemu. Nie bałem się, że po urlopie ojcowskim nie przedłużą mi
umowy, a po porodzie, już po dwóch dniach wróciłem do pracy. Cały połóg
pracowałem i nie skarżyłem się nikomu. Nawet podczas karmień byłem w pracy!
Żona mi mówi, że to dlatego, że jestem facetem i nie muszę rodzić ani karmić
piersią, ale ja mam swoje zdanie na ten temat!
To wszystko wina Tuska!
Brak komentarzy: