Jaki kibel kupić?
#Kibel. Rzecz, która stała się nieodzownym elementem losu
człowieka. Rzeczą, bliską jego sercu, duszy i przede wszystkim dupie.
Wynalazek, który ucywilizował świat. Nie żadna elektronika, nie koło, nie
pismo, czy samojezdny odkurzacz z Lidla, tylko właśnie kibel towarzyszy nam od
momentu, gdy zdamy sobie sprawę, że załatwianie się w pieluchę nie jest
dostatecznie komfortowe, do czasu, gdy w tę pieluchę z przyczyn wieku i zdrowia,
ponownie będziemy zmuszeni robić. Każdy z nas, przynajmniej raz w życiu stanie, przed
mega trudnym wyborem:
Jaki kibel kupić?
Odpowiedź jest krótka, jak mój staż w blogowaniu – sprawny.
Co oznacza, że kibel jest sprawny? To znaczy, że działa, a
co znaczy, że działa? To taki, który kiedy z niego skorzystamy, zabierze nasze
produkty przemiany materii do kanalizacji, bądź szamba, a nie rozleje nam po
podłodze. Tyle, co prawda przeczytacie nawet w filipince, ale inaczej się nie
da.
Mam Ci powiedzieć, jaki masz kupić model? Jakiego producenta? Are you fuckin kidding me? To
jakby zadać pytanie w stylu:
-jaki dobry samochód kupić za 5000 zł? – pytanie z dupy, bo
przecież samochodów jest milion, albo trochę więcej, ale ja tylko do miliona
potrafię liczyć i to na stare i weź tu odpowiedz. Tylko różnica między kiblami,
a autami jest taka, że cena kibla w żaden sposób nie wpływa na jego sprawność.
Przykładowo kupisz najtańszy sracz na promocji w markecie, a Twój sąsiad,
szwagier, czy kochanek żony, kupi jakiś prototyp wysadzany brylantami z deską
zrobioną z chińskiej porcelany z dynastii Ming (tylko taką znam), a po
wszystkim, czyli kupie, będzie wychodziła dysza, która zadek mu podmywać będzie
do czysta, wcale nie znaczy, że ten kibel będzie działał lepiej od Twojego ceramicznego kolegi z marketu. Wcale!!!
Jaki musi być kibel?
Kibel musi być niezawodny, niczym niemiecki 90 – konny
silnik 1,9 TDi, co by nie robić, to i tak zajebać się go nie da, a nie piękny
jak cycki Scarlett Johansson widok wypłaty na koncie. Ma być tak, że
naciśniesz na przycisk odpowiedzialny za spłukiwanie, a kibel ma to zrobić bez
dyskusji, a jak nie, to do krainy wiecznych kibli.
Czy kształt kibla ma znaczenie?
Kibel, to jednak coś więcej niż samo urządzenie ułatwiające,
no ten tego, ale kibel to przyjaciel. To do niego się będziecie przytulać po
ostrych imprezach. To na nim będziecie siadać i tutaj jest moja mała rada:
warto w sklepie na takim kibelku sobie usiąść i sprawdzić, czy będzie nam
wygodnie. Teraz akurat mówię całkiem serio. Nie mówię tu o ściągani gaci w
sklepie, tylko taki przymiar ogólny. No wiecie. Z zewnątrz, może nam się jakiś
wydawać najlepszy na świecie, a jak przyjdzie co do czego, to robi się jakoś
mało miejsca, jak w Seicento. Warto
zwrócić uwagę jest na jego kształt. Im bardziej jest popierdolony, tym gorzej
dla Was. Okej. Efekt wizualny będzie kosmiczny. Przyjdą do Ciebie goście i powiedzą:
-O! Jaki masz śmiesznie porąbany kibel
Ta chwila sławy, to wypełnienie dumą, że to właśnie Ty masz
najbardziej pojebany kibel na osiedlu, nie jest jednak warte późniejszych
kosztów. Zaczynamy gadać o kasie – uwaga teraz. Popatrzcie. Macie na przykład
Astona Martina DB9 – macie? Dacie się kajtnąć? No i niech (nie)przydarzy Wam
się jakaś stłuczka, albo cokolwiek, co będzie wymagało wymiany: np. maski. To
co robicie? Zamawiacie nową, bo Was stać na pieprzonego Astona Martina DB9, ale
jak już macie np. golfa? To wtedy jedziecie na szrot, kupujecie identyczną i to
pewnie w takim samym kolorze, zakładacie i jeździcie dalej. Co w przypadku,
kiedy Wasz golf był z limitowanej edycji i zostało ich zrobionych tylko 2000
sztuk? Na szrocie nie znajdzie, choćby kurka wodna nie wiem co. Nowej też nie
kupi, bo gdzie? Co wtedy? Kupujemy maskę od zwykłego golfa i montujemy taką,
która będzie wyglądać odważnie, jak Janusz w sandałach i skarpetach na
Bałkańskiej plaży. Tak samo z kiblem. Kupujecie fikuśny? Spoko, tylko niech nie
będzie zdziwienia, że np. dziecko pierdolnie zdrowo deską, która się rozbije w
mak, a nie będzie można takiej dokupić, bo okaże się, że tego już od kilku lat
nie robią. Wtedy właśnie kupujemy w
biedronce uniwersalną, która będzie pasować, jak do mnie garnitur, ale wizja
sadzania swojej dupy na zimnej ceramice jest zdecydowanie gorsza.
Jaki kibel kosztuje najmniej?
Skoro połączyłem dwa tematy :kasę i kible, to jaki wybór
będzie najbardziej dla nas korzystny?
Zdecydowanie kupno miski ustępowej, czyli nic innego, jak
najzwyklejsza w świecie okrągła muszla, do której doczepia się plastikowy
baniak i jazda. Można sikać do woli. Koszt takiej najzwyklejszej miski, nie
powinien przekroczyć 100 złotych, więc nie jest źle.Dla tych co nie kojarzą, o co chodzi, to mam podpowiedź. Idziecie na dział ceramiczny w dowolnym markecie i jak tylko zobaczycie najmniejszy kibel, który montuje się do podłogi, a nie do ściany, to jest właśnie to.
Następnie w drabince cenowej jest kompakt, który można kupić
za niecałe 200 zł. Ma on w zestawie od razu zbiornik i dosyć często nawet deskę, więc nie musimy nic więcej kupować. Zostaje tylko go podłączyć i korzystać, ile wlezie, albo ile wylezie.
Najdroższa i najbardziej wciskana opcja przez sprzedawców,
to miska zawieszana. Będą mamić, że najlepsza, najmniej miejsca zajmuje, łatwo
się czyści i oszczędna mocno, co ściemą jest okrutną, ale o tym innym razem,
jak mnie KGB nie zdejmie przypadkiem, bo za dużo wiem. Rozbieżność cenowa jest
porównywalna do odcieni zielonego, które zna moja żona, czyli znaczna, ale co z
tego, skoro trzeba do tego dokupić jeszcze zestaw podtynkowy, który kosztuje
więcej niż sam kibel zazwyczaj, a zawsze będą najdroższego Geberita wciskać, bo
tak. Jak ktoś dopiero wykańcza mieszkanie, dom, garaż, czy suterynę, to ok, ale
gorzej, jak w chacie chcesz tylko wymienić kibel na zawieszany. Toż to pół
chałupy trzeba rozwalić i jeszcze fachowca do podłączenia kibla wołać, bo
samemu, to mało kto wie, co w którą dziurkę wsadzić, żeby było dobrze.
Cena i tak będzie zależna od tego, jaki ten nasz kibelek ma być. Podałem tylko najtańsze opcje dostępne w marketach budowlanych.
A co z producentem?
Jak wspomniałem wyżej, to nieważne co będzie wciskać
sprzedawca, to kibel po prostu ma działać i to bez znaczenia jakiej będzie
firmy. Czy kupimy najdroższą Rocę, czy najtańszą chińszczyznę i nie mam tu na
myśli grzybów mun, a toaletę, to musi ona spełniać normy i koniec. Czyli to, że
ktoś będzie nam wciskać, że ten lepszy, bo to, bo tamto, można wsadzić sobie w
kibel, który kupimy. Kibel, w który to my, a nie sprzedawca będziemy srać.
Brak komentarzy: