10 sposobów, by zachęcić dziecko do jedzenia.
Jak zachęcić dziecko do jedzenia?
Nawet nie wiecie, ile razy mała nie chciała jeść. Prośby,
tańce, śpiewy, czy modlitwy nie przynosiły żadnego efektu. Może i na początku
jest śmiesznie, ale później wkurwienie sięga zenitu. Tak, tak cierpliwość jest
cnotą, ale co poradzić jak wszelkie starania kończą się na odwróceniu głowy
przez malucha, który szyderczo w sobie się z nas śmieje. Oliwy do ognia
dodaje jedno jego słowo. Jedno zwykłe „nie”. Dlaczego tak się dzieje?
Czasami coś po prostu może dziecku nie smakować. We mnie na
przykład za cholerę nie da się wcisnąć galarety. Choćby zrobił ją sam Modest
Amaro. Nie, bo nie. Rodzice też czasami sieją panikę, bo dziecko Krystyny je
więcej od naszego! Cholera! Co mają do tego inne dzieci? To, że inne matki się
chwalą, że ich bobas w wieku 4 miesięcy sam robi do nocnika (a znam taki
przypadek), wcale nie znaczy, że i nasze musi. To, że niektóre dzieci zaczynają
chodzić w wieku 9 miesięcy, jest wyznacznikiem rozwoju naszego dziecka? No nie.
Każde rozwija się w swoim tempie. To samo dotyczy właśnie jedzenia. No ale czy
możemy coś zrobić, żeby do tej czynności jakoś zachęcić malucha? Oczywiście, że
tak. Przedstawiam kilka pomysłów, jakie stosujemy z żoną.
Posiłki spożywamy wspólnie.
U nas obiad wygląda tak: jedno je, a drugie karmi Kornelę, a później zmiana i szpak dziobał bociana. Jak mała je sama, to po chwili zaczyna się nudzić i amba Fatima, ale niech żona weźmie do ręki kanapkę, to na buźce pojawia się uśmiech i już kanapka należy do córci. Przy obiedzie jest tak samo. Sama zje parę łyżeczek, ale jak tylko zobaczy, że tata je obok, jakoś nabiera chęci.Trzeba dziecko czymś zająć.
Jak to jeść i się przy tym nie bawić? Nie da się tak, dlatego bardzo często dajemy jej coś do ręki. Przeważnie są to plastikowe sztućce dla dzieci albo duże drewniane łyżki. Mała jest szczęśliwa i chętniej je… przez chwilę.Dziecko niekoniecznie lubi to co my.
Ja nie lubię galarety i każdy o tym w mojej rodzinie wie, więc po prostu mi jej nie dają. Czemu mamy dziecko traktować inaczej? Nie chce jeść kawioru, to dajmy coś innego. Nie wiem... Przegrzebki?Nie wciskać na siłę.
To, że tata po całym dniu roboty, potrafi opierdzielić pół świni, meter kartofli i popić cysterną kompotu nie znaczy, że i dziecko to zrobi. Maluch jak sama nazwa wskazuje, jest mały. Rączki są małe, nóżki są małe, więc i żołądek też jest mały i po prostu nie pomieści.A może coś do popicia?
Kto nie lubi ciepłej szarlotki z mlekiem? No właśnie. Moja córcia po prostu nie zje jak nie będzie czego do popicia. Oczywiście nie dzielimy proporcji obiadek - picie 50-50 tylko troszeczkę kompociku na smaczek i zadowolenie córki.Nie poganiaj, to nie wyścigi.
Moja Kornela w dziedzinie długości jedzenia jest liderką we wszystkich rankingach. To sobie przeżuje, to trochę wypluje, a to kotka nakarmi, przez okno troszkę popatrzy. Wszystko, żeby tylko ojca wyprowadzić z równowagi, ale nie. Tata się nie da! Z uporem maniaka dalej próbuje podać jakże cenną porcję pulpecika. Na spokojnie do tego podchodzimy. Czasem obiadek i godzinę potrafi trwać. Najważniejsze, że w końcu zjada (albo i nie).Podajemy to, co lubi najbardziej w różnych postaciach.
Wiadomo, że u dzieci gusta smakowe mogą zmieniać się dosyć często. U nas na szczęście jest kilka dań, które mała uwielbia. Najbardziej zadowolona jest chyba z sosu koperkowego mojej żony, z ziemniakami. Do tego przeważnie robi pulpety cielęce lub wieprzowe. Jednak mięso to tylko dodatek. Mogłaby zajadać sam sos nawet z butelki. Tak samo banany. Tak sobie upodobała, że możemy je dodawać do wszystkiego!. Budyń czy ciasto z bananami są dosłownie pochłaniane przez małego pożeracza. Pewnie i galaretę by zjadła jakby tam były banany.Zasada co do ręki to do buzi.
Skoro dzieci najwięcej uczą się przez zabawę, to czemu nie pozwolić bawić się jedzeniem? Bierzemy miseczkę pełną np. spaghetti i na blacik. Kornela bierze sobie makaron w paluszki i wtedy są dwa wyjścia: albo wsadzi sobie do buzi i zje, albo wyrzuci ze śmiechem za siebie. Zawsze przecież można posprzątać, chyba że tak jak ja, ma się dwa koty do pomocy.Testujemy.
Staramy się podawać coraz to nowe rzeczy, tak by mała uczyła się smaków. Nie zawsze trafimy w Jej gust, ale przeważnie nowe, najlepiej kolorowe jedzenie smakuje lepiej!Uwzględniamy co zjadła w międzyczasie.
Jeżeli przeważnie na kolację Kornela wypija 190 ml mleka, ale godzinę wcześniej zjadła kawałek placka, albo kanapeczkę, to nie ma szans, żeby pokonała całą porcję i nie panikujemy. To, że butla nie jest pusta, nie znaczy, że dziecko jest głodne. Choć zazwyczaj wtrąbi wszystko.
To są tylko metody, które my stosujemy. Każde dziecko jest
inne i na pewno nie na każde zadziałają! Nie ma co się przejmować, że dziecko
nie chce jeść dopóki nie traci na wadze. A jak wygląda karmienie Waszych
dzieci? Chętnie zjadają wszystko, czy trzeba Je do tego zachęcać?
U nas nie ma problemu, młody wsuwa aż mu się uszy trzęsą :) Jeśli sporadycznie zdarzy się jakiś dzień niejadka to zachęcenie do jedzenia polega na dodaniu do posiłku pomidora (wtedy przejdzie wszystko ;) albo maliny. Picie też pomaga :)
OdpowiedzUsuńmoja jak narazie nie przepada za pomidorem, za to maliny uwielbia;)
UsuńPamiętam jak się denerwowałam, że mały nie chciał jeść o tej porze kiedy był obiad, a później jak tu wyjść na spacer, kiedy za chwile będzie alarm, bo głodny :/
OdpowiedzUsuńBardzo rozsądne, sensowne podpowiedzi. Inna sprawa, że na naszego Bąbla czasami naprawdę nic nie działa - choć nie próbowałam jeszcze z kawiorem i przegrzebkami, więc może to okazałby się skuteczny patent ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie musisz spróbować z przegrzebkami :)
UsuńAndrzej, ubawiłam się przednio!
A co to są przegrzebki? ;)
Usuńmałże świętego Jakuba inaczej:) za cholere nie wiem jak smakuja bo mnie po prostu nie stac:)
UsuńDzięki, nie znałam ;)
UsuńNiejadek... Miałam w domu takiego przez 2lata. Prawdziwego niejadka... Nie takiego, który jadł mniej niż syn mojego brata, czy w swoim tempie ale jadł... I powiem Ci- nikomu nie życzę. Naprawdę. To są dwa lata wyjęte z życia. Bo u nas niestety nie było tak, że niejadek, ale wyniki ok, dziecko zdrowe itd. Wyniki nie były ok, dziecko chorowało, lekarka siała panikę (niby rozumiem, że musiała, ale to w niczym nie pomagało!), a ja byłam bliska wariactwa. Z drugą córką byłam mądrzejsza, i to, co robiłam źle (bo takie rzeczy też były), zmieniłam. Odpukać- Lila jest przeciwieństwem Elizy pod względem jedzenia.
OdpowiedzUsuńEliza z niejadztwa wyrosła, choć jest bardzo wybredna, ma swoje dziwactwa, no ale je... W końcu je :)
Ogólnie- fajny tekst, taki z jajem :)
każdy popełnia błędy ale nie każdy potrafi wyciągać z nich wnioski. Dobrze, że Tobie się udało. ja nie mam pojęcia co bym zrobił, gdyby mała miała złe wyniki i traciła na wadze. Na szczęście narazie sobie radzimy;)
UsuńEliza wyglądała jak chodzącą anorektyczka... Te budujące zewsząd komentarze: "Ale ona mała"...
UsuńZgadzam się z tymi punktami. Przypomniałeś mi jak mnie strasznie irytuje, kiedy słyszę tekst "Adasiu ty musisz więcej jeść (powiedziane do mojego syna), bo wiesz córka szwagierki ma trzy latka i zjadła ostatnio takich misek trzy i jeszcze zagryzała to parówką" ( to mówione do mnie). Nie cierpię takiego porównywania:(
OdpowiedzUsuńP.S. Fajne zdjęcia:)
u nas na szczęście do larmienia nikt się nie wtrąca;) a zdjęcia żona robi bo ja to beztalencie w tym kierunku;)
OdpowiedzUsuńJedzenie u dzieci, to temat rzeka:) Każdy musi wypracować własny sposób, dobrze że Wy już swój znaleźliście:)
OdpowiedzUsuńU nas też czasami jest że marudzi że nie będzie jadła itp...lecz nie ma jakiejś tragedii. Trzeba z najść sposób na swojego niejadka:)
OdpowiedzUsuńSuper podejście :) ja nigdy nie zmuszałam córki do jedzenia, bo masz rację, że dziecko nie musi lubic tego co my! Na szczęście je raczej wszystko i bardzo lubi owoce :)
OdpowiedzUsuńDzieci naśladują dorosłych, dlatego wspólne posiłki są strzałem w 10. W dodatku pogłębiają więzi rodzinne :)
OdpowiedzUsuńdokładnie tak:)
Usuńwiadomo że jak dziecko jest zaciekawione posiłkiem to z zapałem go zje:D moi rodzice z kanapek robili twarze by mój brat niejadek jadł je;p
OdpowiedzUsuńo to też ciekawa opcja. Wypróbujemy:)
Usuńna mego brata działało:D
UsuńMy mamy w domu roczniaka. Co ciekawe ma różne okresy jedzenia i niejedzenia. Czasem potrafi zjesc cała gruszke czy banana. Innego dnia wyrzuca ja na kilometry. Ze wszystkim tak jest o nigdy nie wiem co dziś bedzie jeść. Mam nadzieję, że z tego trochę wyrośnie, bo nie ujadę :D
OdpowiedzUsuńskąd ja to znam...:)
UsuńMimo ze nie mam dzieci, to siostra mojego chłopaka ma i dość często spędzamy z nimi czas, więc opieka nad 4,10 i 11 letnim dzieciakiem nie stanowi już problemu, pewnie jak kiedyś będę miała swoje będzie inaczej, ale wszystkie rady, które tutaj podałeś są świetne :) Dziecko musi wiedzieć, że jedzenie jest przyjemne i powinno się kojarzyć dobrze, spędzanie czasu wtedy z dzieckiem jest dla niego ważne, im więcej dziecko spróbuje tym więcej będzie jadło i będziemy mogli sami określić co pasuje dziecku a co nie :)
OdpowiedzUsuńZnam temat bardzo dobrze, niestety.. Mój Syn od początku był strasznym niejadkiem i to trwało 3-4lata :( Było ciężko i nic nie pomagało. Teraz od roku jest coraz lepiej, ale nadal jest wybredny i nie wszystko zje. Dużo rzeczy mu nie smakuje, niektórych nawet nie posmakuje, a mówi, że nie lubi.. Ma swoje ulubione potrawy i te je chętnie.
OdpowiedzUsuńJak będę mieć Dzieciątko to skorzystam z twoich rad :)
OdpowiedzUsuńFajne rady, a jeszcze fajniej usłyszeć je w "ustach" taty :) Witam Cię w moim wirtualnym świecie :))
OdpowiedzUsuńwww.poszukujaca.pl
Bardzo dobre rady, ja już że tak powiem trochę z tego wyrosłam, ale pamiętam :-)
OdpowiedzUsuńfajne fotki :-)
U mnie córa jak była mała wszystko jadła, a teraz ma 3 latka i ma wybrane dania, które gotując w kółko dawno mi zbrzydły, ale za cholerę nic innego w nią nie wcisnę bo nie chce i koniec.
OdpowiedzUsuńoo to ja mam podobnie. pierogi codziennie mógłbym jeść:)
UsuńJa mam w domu niejadka i żarłoczka. Tak źle i tak niedobrze. Niejadek stale marudzi, nic nie chce jeść poza słodyczami, dlatego znalazłam na niego taki haczyk w stylu: jak zjesz obiadek, dostaniesz batonika. Nie jest to może najlepsza metoda, ale lepszy rydz niż nic. Większy problem mam z żarłoczkiem, który niczym odkurzacz zjada swoją porcję i domaga się dokładki, a najlepiej dwóch.
OdpowiedzUsuńMoja ma 8 lat ale też do jedzenia musi mieć zawsze picie... Nawet do zupy ;-). Pozatym ostatnimi czasami to apetycik jej dopisuje co widać po brzuszku ;-) Gorzej jest z tym że czym starsza tym mniej rzeczy lubi a nowych nie spróbuje bo z góry wie że jest fuj...
OdpowiedzUsuńJa problemu z jedzeniem z chlopcami nigdy nie mialam I chwala za to. My stosowalismy metode, ze dziecko najlepiej "karmi sie" same. Od 9 miesiaca pozwalalismy na probowanie roznych dan z malutkiej raczki. Moze to byl sposob, ze jedli tak pieknie sami? :-)
OdpowiedzUsuńZdjecie z kotka konczaca jedzenie twojej coreczki ze stoliczkam- super.
Masz podobna kocie do mojej.
Super podejście. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno przyda się na przyszłość :D Moi rodzice też się musieli napracować, bo ja byłam strasznym niejadkiem :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajne rady, na pewno wielu osobom się przydadzą :) Fajne foteczki ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe pomysły, ja jak na razie nie muszę się tym martwić, ale kto wie, może w przyszłości się przydadzą? :D
OdpowiedzUsuńMój blog
Nam się Dzieć popsuł z jedzeniem, ale wychodzimy z założenia, że nic na siłę. W sobotę np. marudził, a w niedzielę na śniadanie wsunął 5 kanapek. Ale podobno u dwulatków to normalne.
OdpowiedzUsuńNajlepszy sposób na niejadka to nie karmić. Zgłodnieje to sam przyjdzie :)
OdpowiedzUsuńNie mam jeszcze tego problemu, ale często opiekuje się siostrzeńcem i bywa nie wesoło. Mały się po prostu nudzi. Ugryzie jeden kęs a potem chce gdzieś chodzić. Albo zrobimy mu mleko i wypije jeden łyk a wcześniej pokazywał że że chce pić.
OdpowiedzUsuńbardzo przydatne rady - też mam w domu niejadka
OdpowiedzUsuń